Motocyklowa Mamuśka

6 grudnia, 2013

Motocyklowa MamuśkaWFM – Wielkopolscy Fani Motocykli to dziś elitarna grupa, która początki swojej działalności datuje na rok 2003. Rok bieżący jest dla zrzeszonych motocyklistów rokiem jubileuszowym. Zgodnie oni twierdzą, że chcą i łamią stereotypy, iż kierowcy jednośladów są jedynie piratami drogowymi bezmyślnie mknąc autostradą, czy hałasującymi silnikami swych maszyn w mieście. O swojej przygodzie z motocyklami opowiada, jedna z trzech kobiet w Klubie WFM – Urszula „Mamuśka” Ostrowska.

ZE SZCZECINA DO GOLINY
Urszula „Mamuśka” Ostrowska pochodzi ze Szczecina. Do Goliny, w roku 1982, przywiodły ją sprawy rodzinne i tak już została. Przez ponad 10 lat pracowała na poczcie – Najpierw do pracy służył mi rower, potem Komarek, a następnie od męża dostałam WSK-e. Czas mijał, zredukowali etaty i zajęłam się domem, wychowaniem dzieci. Motocykle też odeszły w kąt.

KAWASAKI OD MĘŻA
Rzadko, która mama i gospodyni domowa ma swój motocykl. Tak się stało w przypadku Ulki, która kolejny poważny motocykl dostała w prezencie od męża – Zanim był prezent, to próbowałam, po jakichś 5-6 latach przerwy, Yamahę 550 – wtedy jeszcze bez prawa jazdy, bokami gdzieś. Mąż kupił mi jednak Kawasaki, prawko już wtedy zrobiłam, bo nie mam cierpliwości do siedzenia w domu, lubię kontakt z ludźmi. Kawasaki zostało sprzedane a mąż kupił mi Suzuki, na który teraz jeżdżę.

ODPOCZYWAM W OGRODZIE
Wypoczynek i relaks jest potrzebny nam wszystkim i każdy z nas ma na to swój sposób. Ula kocha ogród, kwiatki i drzewka owocowe – Mam duży ogród i praca w nim mnie odpręża, choć coraz więcej w nim trawy. Rośnie sporo drzew owocowych, zbiory jesienne rozdaję znajomym i przyjaciołom, nie bawię się w wekowanie. Mam satysfakcję, że urosło. Do kuchni zaglądam, jak każda kobieta, codzienność. I tak – dla syna czernina, dla zięcia golonki, a mąż zjada wszystko co przygotuję – najchętniej surówki. Klubowicze natomiast chwalą mojego kurczaka z ryżem. Uwielbiam też moje zwierzątka – suczkę labradorkę i dwa koty – cała menażeria żyje ze sobą w najlepszej komitywie. Kiedy wyruszam w trasę „gospodarstwo” pozostaje pod opieką mojej wspaniałej sąsiadki Basi. Dziś potrzeba mi najwięcej zdrowia, które trochę kuleje.

RODZINNA PASJA  MOTOCYKL
To wspaniałe móc z bliskimi dzielić swoje zainteresowania, wspólnie się radować i realizować – Mam to szczęście, że mój syn i mąż kochają motocykle, córka nie bardzo. Patrycji nie mogę urobić, za to wnuki są zachwycone. Patrycja martwi się i uważa, że kobiecie nie wypada jeździć na motocyklu. Natomiast moi mężczyźni wspierają mnie. Pierwszy wypadek, i mam nadzieje, że ostatni miałam w zeszłym roku w Koninie. Nieostrożny kierowca bez sygnalizacji zajechał mi drogę. Na szczęście był tylko wstrząs mózgu, kilka dni w szpitalu i dalej w drogę – nie zniechęciłam się do jazdy. Do Klubu WFM wprowadził mnie syn Piotr „Picek” – on mnie namówił na pierwsze klubowe wyjazdy. Najpierw jeździłam tak na przyczepkę, razem z nimi. Trzy lata temu przyjęli mnie do klubu a w zeszłym roku dostałam plecy. Za mną do klubu przyszedł mąż Wacław „Papa”. W klubie czuję się jak w rodzinie, a chłopaki to jak moje dzieci – czuję się tam potrzebna. Szanuję klub i ludzi, lubię z nimi spędzać czas, czuję się z nimi wspaniale. Cierpimy teraz z powodu braku pomieszczenia. Może burmistrz by pomógł nam znaleźć lokum, byśmy nie musieli się tułać. Bardzo szanujemy współpracę z Miastem, Powiatem, chętnie udzielamy się i poświęcamy czas kiedy tylko trzeba. Może nam ktoś pomoże. Dziękujemy za rozmowę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *