Kolorowa samowolka

4 stycznia, 2016

Każdy mieszkaniec Słupcy, udając się na krótki spacer ulicami miasta zaobserwować może zmiany w architekturze miejskiej jakie zachodzą na przestrzeni lat. Zmienia się wiele, powstają nowe skwery, przebudowywane są ulice, nowe oblicze zyskują również największe budynki użyteczności publicznej. Nie inaczej jest w przypadku bloków z wielkiej płyty, budynków które w założeniach projektantów z PRL-u miały być używane przez maksymalnie 70 lat, a następnie wyburzane i zastępowane nowymi. Słupeckie bloki mają się „świetnie”, a ich zarządcy sukcesywnie wykonują termomodernizację kolejnych budynków, a wraz za nią szaro-bure bryły zyskują coraz to ciekawsze malowania. Czy jednak o to nam chodzi? Jest kolorowo, ale czy ładnie?

Pastelowo i wzorzyście
Kolorowe fasady budynków z wielkiej płyty zaczęły pojawiać się na początku lat 90. Być może drzemała w narodzie chęć zaznaczenia niedawno odzyskanej „wolności” po obaleniu komunizmu. Chęć pokolorowania swojego codziennego otoczenia zaowocowała wszechobecnymi pastelowymi kolorami. Różowy, zielony, cytrynowy, fioletowy do tego tu kółko, tam prostokąt. Jeden blok krzyczy kolorem na stojący zaraz obok niego drugi budynek. Kolorowy zawrót głowy ogarnął blokowiska, a końca tego pstrokatego szaleństwa nie widać. Jednym z ostatnio „odpicowanych” przez spółdzielnię bloków jest ten na Orzeszkowej.

W związku z planowanymi nad nim pracami, słupczanka, Małgorzata Podgórna, historyk sztuki specjalizująca się w historii architektury i designu, zawodowo projektująca wnętrza (prowadzi firmę Warsztat Wnętrz ), postanowiła dowiedzieć się czegoś na temat planowanej termomodernizacji w szczególności projektu elewacji. Podczas spotkania z pracownikiem spółdzielni dowiedziała się jedynie tego, że projekt malowania został już dawno temu przygotowany, zatwierdzony i nie bierze się pod uwagę możliwości jakichkolwiek zmian w jego formie.

Wolność Tomku w swoim domku ! – chciałoby się powiedzieć
Dlaczego zatem jest tak, że zarząd spółdzielni czy komunalki podejmuje długoterminowe decyzje dotyczące modernizacji budynków nie konsultując tego faktu z mieszkańcami czy władzami miasta. Odpowiedź jest bardzo prosta… bo może. W kraju już od dawna zaniechano prowadzenia polityki planistycznej, która mogłaby spinać i hamować plastyczne fantazje zarządów spółdzielni czy właścicieli duży budynków. Każdy może zatem zrobić ze swoją własnością co chce. Jeśli pan Nowak zechce pomalować swój supersam na kanarkowo, to nikt mu nie będzie w stanie tego zabronić, tak samo jest w przypadku spółdzielni czy prywatnych deweloperów.

Owszem, funkcjonują miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego i nasze miasto również takowy posiada. Znajdziemy w nim szereg wytycznych dotyczących wysokości budynków, wielkości działek etc. Niestety jedynie właściciele budynków objętych nadzorem konserwatora zabytków zobowiązani są do konsultowania planów remontowych w zakresie zmiany kolorystyki elewacji budynku. Urząd Miasta cztery lata temu opracował również lokalny program rewitalizacji miasta, który sięga w swoich założeniach aż do roku 2021. Celem głównym owego programu jest jak czytamy

„Wywołanie pozytywnej, jakościowej i trwałej zmiany o charakterze przestrzennym i społeczno-gospodarczym, a także wzrost estetyki, atrakcyjności praz funkcjonalności zdekapitalizowanego obszaru miasta poprzez jego kompleksową rewitalizację.” Program ten niestety dotyczy jedynie starej części miasta. Zatem mieszkańcy słupeckich bloków skazani są niejako na wizje artystyczne osób zatrudnionych przez zarządców budynków.

Róbta co chceta…
Na kolor i formę wzorów nowych fasad starych budynków wielorodzinnych, jak już się dowiedzieliśmy wpływu nie mamy i mieć nie będziemy, a szkoda. Może warto jednak zapytać o opinie mieszkańców, zaczerpnąć porad projektantów, architektów. Tu róż, tam zieleń, trochę brązu i niebieskiego. Miało być ładnie, ale okazuje się że finalnie budynek wygląda jak wygląda i nijak nie pasuje kolorystycznie do otoczenia. Dlaczego tak jest? Już wiele lat temu ówczesny radny miejski Zdzisław Wyszyński apelował o powołanie w Słupcy stanowiska miejskiego architekta. Jego wołanie, nie trafiło dotąd na podatny grunt…

– Starostwo powiatowe nie narzuca nikomu koloru na jaki powinien być pomalowany budynek – mówi wicestarosta słupecki Szymon Grzywiński. Podobną informację otrzymaliśmy od Kamili Filipczak, kierowniczki Referatu Mienia Komunalnego, Rolnictwa i Zagospodarowania Przestrzennego – Nie ma w Urzędzie Miasta takiego stanowiska jak urbanista miejski. W miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego nie ma również wskazań co do kolorów elewacji, jedynie przy obiektach będących w strefie ochrony konserwatora zabytków. Skoro nikt nam niczego nie narzuca, to miasto wygląda jak wygląda. Wychodzi na to, ze musimy sami kierować się zdrowym rozsądkiem i logiką. Popatrzmy na okolicę i spójrzmy z szerszej perspektywy na dany budynek, wszak stoi on wśród innych. Chyba każdy z nas chce mieszkać w pięknym mieście, a przyznacie Państwo, że budynki są poniekąd jego wizytówką.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *