Pozwólcie nam zobaczyć się z Wiktorkiem!

2 stycznia, 2010
Wiktor podczas jednej z wizyt u dziadków w październiku 2008 roku
Wiktor podczas jednej z wizyt u dziadków w październiku 2008 roku

To głos rozpaczy i tęsknoty Józefy i Kazimierza Winklerów z Kąpiela, którzy pragną spotkać się z 8-letnim wnuczkiem Wiktorem. Rodzice chłopca są po rozwodzie i mimo zasądzonych odwiedzin u dziadków, mama nie przywozi go już od marca. Nadchodzące Święta Bożego Narodzenia, święta niewątpliwie rodzinne, wzmogły smutek dziadków, którzy zwrócili się do nas z prośba o interwencję.

Wiktor jest młodszym synem Emilii i Waldemara Winkler z Ostrowitego. Dziadkowie z Kąpiela opiekowali się nim przez trzy lata (od 2. do 5. roku życia) gdy rodzice chodzili do pracy. Dziecko było światełkiem radości w szarej codzienności dziadków Z Wiktorem jesteśmy szczególnie związani. Zajmowaliśmy się nim przez trzy lata, gdy syn i synowa szli do pracy. Starszy wnuk Sebastian ma już 18 lat. Wiktorek był bardzo radosnym i bystrym chłopcem, samo życie było w tym dziecku.

Był naszą radością, przychodził, towarzyszył nam. Strasznie za nim tęsknimy. Dla nas, starszych osób jest to ból nie do przeżycia. Ostatni raz widzieliśmy go 8 marca. Boję się, że po takim czasie mogłabym go nie rozpoznać, bo małe dzieci tak szybko rosną. Nadchodzą święta i chociaż przy takiej okazji chcielibyśmy, aby nas odwiedził – żali się pani Józefa, a w jej oczach pojawiają się łzy.

Z równie ogromnym smutkiem na temat Wiktora wypowiada się dziadek Kazimierz To takie radosne dziecko, kochała go cała rodzina. Był ulubieńcem wszystkich. Mój brat napisał nawet kiedyś wiersz na jego cześć, gdy jeszcze do nas przyjeżdżał – wspomina pan Kazimierz, pokazując kartkę z wierszykiem „Do domu go zabierają, Nie ma więc większej radości, Jak razem się wspólnie kochają. Przepraszam – straciłem pamięć na chwilę, Jak temu chłopcu na imię? Zaraz, zaraz, dziś jest wtorek, Czy to nie czasami – „Wiktorek”? pod którym widnieje napis „na pamiątkę Tobie – rodzinnej ozdobie. Wujek”

Rodzice Wiktora rozwiedli się w maju 2008 roku z powództwa pani Emilii, po 18 latach małżeństwa. Sąd Okręgowy w Koninie postanowił, że dzieci pozostaną przy matce, a ojciec będzie miał prawo do współdecydowania we w wszystkich ważniejszych sprawach dotyczących synów. Kontakty z dziećmi wyznaczone zostały „raz w tygodniu na przemian, raz w niedzielę, a następnie w sobotę, w miejscowości Kąpiel 3, w godzinach od 16.00 – 19.00” – zapisano w wyroku sądu.

Dzieci zamieszkały z matką u jej rodziców w Michałowie. Sam poprosiłem o kontakty z synami w domu moich rodziców w Kąpielu, ponieważ miałem już nieprzyjemności po spotkaniu z żoną w cztery oczy. Posądzono mnie o coś czego nie zrobiłem i teraz wolę mieć świadków. Jestem pracownikiem ochrony i nie mogę sobie pozwolić na kłopoty z prawem. Wolę załatwić wszystko ugodowo. Płacę zasądzone alimenty, a z Wiktorem obecnie spotykam się w szkole podstawowej w Ostrowitem, gdzie chodzi do drugiej klasy. Bardzo boli mnie to, że żona utrudnia kontakty. Początkowo po rozwodzie przywoziła chłopców na wyznaczone spotkania do dziadków. Potem zaczęły się komplikacje. Pisała, że są chorzy, że chcą odpocząć, że nie chcą jechać.

Spotkania były coraz rzadsze, a od marca do Kąpiela nie przyjechali ani razu. Nawet nie odwiedzili babci, gdy leżała w szpitalu po operacji. Bardzo mnie to boli. Serce się kroi jak moja mama chodzi po domu i płacze, cały czas myśli o Wiktorku. Zdrowie jej zjada ta tęsknota. Rodzice tyle nam w życiu pomagali, a teraz tak się ich traktuje… Z własnym synem muszę się spotykać na korytarzu w szkole, co jest krępujące dla nas obu. Dzięki uprzejmości dyrekcji będziemy mieli do dyspozycji pomieszczenie dla siebie.

Żywię nadzieję, że w końcu sytuacja się unormuje i będziemy mogli spotykać się normalnie w domu. We wrześniu b.r. ponownie wystąpiłem do sądu w Słupcy o kontakty z dziećmi – wyjaśnił syn Józefy i Kazimierza – Waldemar Winkler. Udaliśmy się do mamy Wiktora – pani Emilii z pytaniem, dlaczego zaniechała przywożenia wnuków do dziadków i czy jest szansa na odnowienie kontaktów? Wyjaśniła, że Wiktor sam nie chciał jeździć do Kąpiela i to czy pojedzie tam na święta zależy od jego woli.

Ona sama nie widzi przeciwwskazań aby ojciec po niego przyjechał i zabrał do siebie czy dziadków, ale na siłę wysyłać dziecka nie będzie, bo potem ma z nim problemy. Z opinią, że Wiktor nie chce przyjeżdżać do dziadków do Kąpiela nie zgadza się pan Waldemar. Twierdzi, że pytał się syna w szkole czy chciałby jechać do dziadków i powiedział, że tak. Wiktor ponoć potwierdził to także podczas rozmowy ze szkolnym pedagogiem.

Słupecki sąd nakazał, aby Wiktor został przebadany pod okiem specjalistów w poradni w Koninie, którzy mają orzec, czy chce kontaktować się z dziadkami, czy też nie. Do tej pory jednak nie otrzymałem żadnej informacji, czy to badanie się odbyło i jaki jest wynik. Może to wyjaśni sprawę definitywnie – dodał ojciec Wiktora.
•••
Rozwód dwojga ludzi, którzy spędzili ze sobą kilkanaście lat nieodłącznie niesie za sobą szereg zmian, dotyczących nie tylko ich samych, lecz także członków rodziny. Dla kilkuletniego chłopca, jakim jest Wiktor, były to z pewnością trudne przeżycia. W nowej sytuacji z trudem odnajdują się także dziadkowie.

Miejmy nadzieję, że rodzice zadbają o to, aby sprawy dotyczące ich obojga nie odbijały się krzywdząco na osobach trzecich. Trzymamy kciuki za to, aby duch serdeczności i wyrozumiałości panujący w okresie Świąt Bożego Narodzenia doprowadził do obopólnego konsensusu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *