Podróżnicze perełki Karoliny Sadłochy. Viva Espana!

19 lipca, 2016

Karolinę Sadłochę nasi czytelnicy poznali kilka tygodni temu, kiedy opisywaliśmy jej wielką pasję jaką są podróże. Pochodząca z Kąpiela (gm. Ostrowite), 27-latka już na studiach stwierdziła, że podróżowanie będzie nie tylko jej hobby, ale i sposobem na życie. Od ponad 7 lat młoda mieszkanka naszego powiatu jeździ zatem po świecie. Odwiedziła już 20 państw, a w większości z nich była więcej niż jeden raz. Jak sama o sobie mówi, jest łowczynią nietypowych ofert pracy, a dzięki temu miała niejednokrotnie okazje wyjeżdżać z Polski i na własne oczy zobaczyć miejsca, które my często tylko podziwiamy na pocztówkach…

Jak sama przekonuje podróżowanie wcale nie musi być drogie, a podążając nie tylko utartymi przez turystów szlakami można zobaczyć i przeżyć coś niezwykłego. Specjalnie dla naszych czytelników nasza podróżniczka uchyla rąbka tajemnicy i zabiera nas w miejsca, które nie zawsze znaleźć można w przewodnikach turystycznych, a które zdecydowanie warto zobaczyć… tym razem w Hiszpanii!

W Hiszpanii Karolina mieszka od 5 miesięcy.

Jak to zwykle w jej przypadku bywa wyjazd był dość spontaniczny. Kilka miesięcy temu dostała jak sama to określa dość nietypową ofertę pracy.

,,Znalazlam w Internecie ogłoszenie od hiszpańskiej podróżniczej rodziny, która w związku z wyjazdem do Australii potrzebowała prywatnej nauczycielki angielskiego dla swoich 5 i 7 letnich dzieci. Jak to się mówi, ciągnie swój do swego, połączyła nas pasja do podróży oraz wspólne marzenia o wyjeździe do Australii. I tak zaczynałam od dwóch studentów, aktualnie mam już 14. A w wakacje rozpoczęłam pracę w letniej szkole, gdzie będę miała już 30 podopiecznych” – mówi.

Młoda mieszkanka naszego powiatu lubi nowe wyzwania i zmiany miejsca zamieszkania, więc nie zastanawiając się zbyt długo spakowała walizkę i mieszka teraz w pięknej i słonecznej Hiszpanii. Aktualnie tam właśnie pracuje ucząc angielskiego oraz sama pobiera lekcje hiszpańskiego.

,,Każdy dzień tygodnia wygląda inaczej, ponieważ zajęcia prowadzę indywidualnie, w różnych miejscach. Przeważnie są to prywatne domy, biblioteki. Od miesiąca praktykuje także angielski na plaży!”- opisuje swoje życie w Hiszpanii nasza bohaterka.

,,Mieszkam w prowincji Barcelona, w przepięknej nadmorskiej miejscowości Mataro, oddalonej 30 km od centrum Barcelony. Mataro zachwyca w każdym calu. Mi osobiście podoba się, to że jest ulokowane nad morzem, jest niewielkim miasteczkiem i to, że nie jest typowo turystyczną miejscowością”- zachwala Karolina.

Jak mówi każdy jej dzień w Hiszpanii wypełniony jest po brzegi, ale tradycyjnie dla tego regionu świata, zawsze musi znaleźć się w nim miejsce na siestę. Oficjalnie od 12.30 – 15.00 trwa przerwa obiadowa. Dzieci w tym czasie wracają do domu na obiad, po obiedzie krótki odpoczynek i od 15 znów zaczynają zajęcia. W różnych częściach Hiszpanii wygląda to nieco inaczej. 14.00- 16.00, 13.00-14.00 Oczywiście nie tylko pracą żyje Karolina w słonecznej Hiszpanii. W ciągu tygodnia, a zwłaszcza w weekendy ma także okazję robić to co kocha najbardziej- podróżować…

,,Na zwiedzanie mam czas w weekendy. Chociaż nie ukrywam, że weekendy są dla mnie także czasem na odpoczynek. Nie lubię typowo turystycznych kurortów, więc zazwyczaj wybieram miejsca mało znane. Mimo, iż do Barcelony mam zaledwie 40 minut pociągiem – jestem tam dość rzadko. Barcelona jest piękna, ale ilość turystów przytłacza! Mieszkam w Katalonii, więc głównie tutaj podróżuje. Tossa de Mar, Argentona, Tarragona, Vilassar de Mar, Alella, IIavaneras, Callela, Blanes to nieznane lecz naprawdę warte uwagi miejsca!” – mówi i zabiera nas w podróż po miejscach, które może nie królują w przewodnikach turystycznych, a zdecydowanie powinny, ponieważ ich widok zapiera dech w piersiach.

,,Kilka tygodni temu byłam w „białym mieście” Cadaquez. Miasteczko położone przy Francji – zachwyca w każdym calu!!!! Niezwykle artystyczne miejsce! Nie ma co się dziwić zaledwie 35 km od Cadaques urodził się Salvador Dali. Mówi się, że to właśnie Dali wprowadził „modę” na Cadauez. Podobno przyjeżdżał tu latem z rodzicami i już wtedy zachwycał się białą miejską architekturą oraz górami schodzącymi do błękitnego morza… W Cadaquez znajduje się jego pracownia (obecnie muzeum). Szczerze to chyba najpiękniejsze muzeum jakie widziałam w życiu… a sporo tego było. Miejsce to jest tak „niewiarygodnie żywe, że po kilku godzinach pobytu czuję się tak ogromny niedosyt, iż można by zacząć zwiedzanie od nowa… Muzeum jest naprawdę sporeczęść mieszkalna, pracownia, ogród oliwny, basen, patio, punkt widokowy. Każdy pokój ma okna o różnym kształcie i oczywiście niesamowity widok. Moja rodzina goszcząca często mawia, że promuje Mataro bardziej aniżeli Barcelonę… Coś w tym jest. Ostatnio miałam możliwość spotkać dwóch znajomych z Kanady i oczywiście większość czasu spędziliśmy w Mataro” – relacjonuje nasza bohaterka.

Regionem, który szczególnie chce ,,zareklamować” naszym czytelnikom Karolina Sadłocha jest Katalonia.

,,Myślę, że odwiedzając Hiszpanię warto zarezerwować sobie trochę czasu na właśnie tę jej część. Chociaż prawda jest taka, że Katalończycy nie lubią być nazywani Hiszpanami. Mimo, iż nie są oddzielną częścią Hiszpanii to ewidentnie tak właśnie się czują. Mają odrębne tradycje, a nawet język. Tak zdecydowanie warto tu przyjechać” – mówi Karolina.

Największe wrażenie zrobiła na niej katalońska tradycja budowania wież z ludzi.

,,Czasami jedną wieżę tworzy około sto osób w różnym wieku. Piękne jest to, że każdy człowiek, czyli każdy element jest niezwykle istotny. Wiek nie ma znaczenia. Każdy może być podstawą wierzy- Ci bardziej odważni oraz bardziej sprawni oczywiście wierzchołkiem. Ilość kombinacji wież oraz poziomów jest przeogromna” – mówi z zachwytem.

Wieże sięgają nawet 9 poziomów. Prezentowane są na specjalne okazje w centrum miasta.

,,Najpiękniejsze jest to, że w czasie prezentacji „Castellers” panuje cisza, aby nie rozpraszać artystów” – wyjaśnia Karolina, przekonując, że atrakcję tę trzeba po prostu zobaczyć na własne oczy.

,,Warto też wspomnieć o słynnej Calcotadzie. Jest to święto poświęcone odmianie cebuli nazywanej „Calcot”. Cebulę przygotowuje się przez upieczenie na grillu. Serwuje się z pikantnym sosem. Najciekawsza rzecz – danie je się rekami z odchyloną do tylu głową” – z uśmiechem na twarzy relacjonuje nasza bohaterka.

Dlaczego właśnie Katalonię kocha najbardziej w całej pięknej Hiszpanii? Może dlatego, że wbrew pozorom Katalończycy są bardzo bliscy Polakom! ,,Pozostała część Hiszpanii nazywa Katalończyków „Polakami”. Teorii na ten temat jest wiele, ale najbardziej popularna jest ta, która mówi, że Katalończycy podobnie jak Polacy są pracowici i oszczędni” – wyjaśnia Karolina.

W tym dość specyficznym regionie nie brakuje jednak Karolinie śmiesznych wpadek – ,,Jedyny „problem” to fakt, że Katalonia jest dwujęzyczna. Uczę się Hiszpańskiego, jednak Kataloński jest tam pierwszym językiem. Często zatem zdarza mi się zamawiać w ciemno… i tak zamiast frytek – dostaję paczkę chipsów, kanapki jadam z ryżem, a wszystko popijam zimną herbatą” – żartuje.

Jeśli wśród czytelników znajdują się prawdziwi miłośnicy win – z pewnością, odwiedzając Hiszpanie powinni wybrać niewielką miejscowość Alella. Miasteczko to jak przekonuje nasza bohaterka jest prawdziwą perełką dla koneserów win.

,,Będąc w Alella możemy przez chwilę poczuć się jak w przepięknej Włoskiej Toskanii” – mówi. ,,Nie jestem wielką fanką turystycznych miejsc. Ale myślę, że grzechem byłoby nie wspomnieć o stolicy Katalonii – Barcelonie. Często można złapać do niej tanie loty z Poznania. Jeśli kogoś nie przeraża podróż do Berlina to myślę, że powinien też śledzić loty z berlińskiego lotniska” – radzi Karolina.

Barcelona jest przepiękna. Zachwyca swoim unikatowym stylem. Oczywiście jest także idealnym miejscem dla miłośników piłki nożnej. To miasto, w którym atrybuty piłkarskie widoczne są praktycznie na każdej ulicy” – wyjaśnia nasza bohaterka.

Dodaje, że Barcelona na pewno nie jest miejscem dla osób, które cenią sobie spokój.
,,Nie da się tam wypocząć. Niezliczona ilość plaż, barów, restauracji, fontann, pomników, ogrodów zachwyca oraz kusi.. tam jest tyle do zobaczenia…” – kończy swoją opowieść o Hiszpanii Karolina Sadłocha.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *