Radny kazał włożyć buzię do ubikacji…

2 marca, 2010
Marcewo: Jaki radny taka wieś
Marcewo: Jaki radny taka wieś

Do naszej redakcji zawitała mieszkanka Marcewa, która jest zbulwersowana zachowaniem radnego z jej wsi. Po wysłuchaniu problemów z jakimi spotykają się mieszkańcy tej małej miejscowości postanowiliśmy opisać sprawę kontrowersyjnego zachowania radnego Michałowicza.

KAZAŁ ODŚNIEŻYĆ TYLKO DO SIEBIE
Spór pomiędzy mieszkańcami Marcewa a radnym, pełniącym również funkcję sołtysa, narasta już od wielu lat. Rodzina Durczyńskich chce ujawnić opinii publicznej jak w dzisiejszych czasach radny potrafi się zachowywać, wiedząc, że we wsi ma „władzę absolutną”. Na samym początku rozmowy Alicja Dobrychłop – młoda matka i studentka, zaznacza, że radny Michałowicz traktuje ludzi tak jakby nie istnieli.

Jak mówi zdenerwowana kobieta: „Pierwszy przykład to oczywiście zima. Jeździ pług, który odśnieża drogę główną, w lewo jest droga do sołtysa, a w prawo do nas. Droga do sołtysa jest odśnieżona, a my musimy zawsze specjalnie dzwonić do gminy, żeby się pan Kubicki wrócił, bo mamy nie odśnieżone. Radny całą kadencję robi wszystko dla siebie, a dla nas już zupełnie nic. Jak dzwoniłam po pług powiedzieli mi, że sołtys dzwonił ale kazał tylko do siebie odśnieżyć. To jest po prostu chamski człowiek.”

„On jest jako sołtys i radny. Ale on wszystko robi dla siebie. To powinien być człowiek obrotny, są posiedzenia rady, a tutaj nie ma nic. Od lat się nic nie robi. Na innych wsiach organizują wycieczki, coś dla dzieci, świetlice, a tutaj nawet nie ma miejsca na zebrania. Kiedyś tutaj były lampy, przestały działać, mieszkamy na końcu wsi, to radny powiedział że są nie potrzebne. To jest człowiek, który robi wszystko tylko dla siebie. Nerwy za nerwy, złość za złość. A przecież można by normalnie porozmawiać.” – dodaje ojciec pani Alicji, Henryk Durczyński

WŁOŻYĆ BUZIĘ DO UBIKACJI?
„W sobotę gdy była duża śnieżyca wieczorem zadzwoniłam do pana sołtysa, żeby coś zaradził w sprawie odśnieżenia. W niedzielę musiałam jechać na studia. On dosłownie mi kazał włożyć buzię do ubikacji. To chyba nie jest normalne. Jak dzwoniłam o to odśnieżenie to byłam dla niego miła, grzecznie powiedziałam, a on od razu, że mam włożyć buzię do ubikacji i przepłukać sobie gardło to będę lepiej gadać. Kazał mi jeszcze przestać szczekać.” – opowiada Alicja Dobrychłop.

Ze zdumieniem słuchamy dalej opisu sytuacji, która zaistniała między zwaśnionymi rodzinami z Marcewa. Niewyobrażalne wydaje się, że radny na szczeblu gminy może tak odnosić się do swoich wyborców.

Jak mówi dalej pani Alicja: „W tę sobotę to był już późny wieczór. Po godzinie 22:00 zadzwonił do nas telefon i nikt się nie spodziewał, że to pan Michałowicz. Odebrałam i szczerze myślałam, że mnie przeprosi, a on mi się spytał czy już przepłukałam sobie buzię w tej ubikacji. Nie wiem czy był pijany czy trzeźwy, ale przecież to go nie zwalnia z odpowiedzialności.”

MIESZKAŃCY SIĘ STARAJĄ
Mimo, że radny jest wybrany, mieszkańcy sami muszą się starać o jakiekolwiek prace na terenie wsi. W rozmowie z nami Henryk Durczyński przytacza również dawne artykuły naszej gazety, w których opisane było bierne zachowanie rajcy na sesjach rady gminy.

Droga w Marcewie znajduje się w fatalnym stanie. Po poprzedniej zimie Alicja Dobrychłop wraz z bratem biegała po wsi za podpisami, żeby gmina wyremontowała drogi, po których samochody nie mogły swobodnie jeździć. Ludzie chętnie się podpisywali, w wyniku czego pracownicy gminy przyjechali i wyrównali boczne drogi.

„To sołtys z Młodojewa nawet nam pomogła, bo uważała, że ta droga jest nie do przejazdu. Chodzi mi tylko, żeby utrzeć nosa temu radnemu, bo uważa chyba, że jest tutaj Bogiem albo nie wiadomo kim. Ja sobie nie pozwolę, żeby on mnie obrażał i wyzywał przez telefon.” – mówi Alicja Dobrychłop.

Rodzina Durczyńskich w każdą zimę boi się czy następnego dnia droga będzie na tyle przejezdna, żeby dotrzeć do pracy. Według nich jednak w pierwszej kolejności odśnieżania zawsze jest droga wiodąca do posesji sołtysa. Podobnych sytuacji jest wiele. Większość mieszkańców jednak pozostawia wszystko w rękach losu i nie chce się mieszać w wojnę z sołtysem.

IDĄ WYBORY
Na wsi plotki głoszą, że obecny radny nie będzie startował w tegorocznych wyborach. Lecz nie pozostawi całkowicie rady gminy. Mieszkańcy twierdzą, że z rodziny obecnego radnego ma startować jego syn, który dopiero co skończył rolniczą szkołę średnią.

„Jak były wybory cztery lata temu na sołtysa to nawet nikt o tym nie wiedział. Dopiero w dzień wyborów trochę ludzi się dowiedziało. Przeszedł oczywiście Michałowicz. Po czasie dopiero gdy się dowiedzieliśmy, że wybory były znowu zbieraliśmy podpisy, ja z bratem, żeby były ponowne wybory. Wtedy cała wieś się wstawiła, a na kilka godzin przed wyborami sołtys latał z winem po wsi i częstował ludzi, żeby na niego głosowali.” – mówi Alicja Dobrychłop. Według mieszkańców ich wieś jest najbardziej zaniedbana w całej gminie. W Marcewie znalazłoby się wielu kandydatów na stanowisko radnego. „Takiej sytuacji być nie powinno. Sołtys powinien być taki, żeby skupić tą wieś i działać dla wsi.

A nie tylko dla siebie i pieniądze mu wystarczą. Chcemy albo zmiany sołtysa, albo po prostu niech się zaangażuje. Powinien zabierać głos na sesjach. A nie tylko siedzieć i czekać na koniec. Skoro podjął się funkcji radnego i sołtysa, to niech ją godnie pełni. Z naszego domu nikt do władzy się nie garnie, ale żeby zajął się tym ktoś, kto szczerze zrobi coś dla wsi” – kończy rozmowę Henryk Durczyński.

• • •

Co jest powodem takiego zachowania radnego? Postanowiliśmy zapytać się samego bohatera opowieści Henryka Durczyńskiego i Alicji Dobrychłop. Po kilku próbach dodzwonienia się do radnego postanowiliśmy jednak zaprzestać starań, ponieważ telefon ciągle pozostawał poza zasięgiem sieci.

Obecny stan nawierzchni dróg w Marcewie nie pozwala również na bezpieczny dojazd do miejsca zamieszkania radnego. Mieszkańcy z niepokojem oczekują odwilży, która przynieść może im tylko jedno – kolejne problemy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *