Świadomy wyborca to nie bezmyślny człowiek!

18 marca, 2010

Jezioro – to nie wybory!
W ostatnich tygodniach jesteśmy świadkami – tragedii związanej ze spustem wody w naszym jeziorze. Masowe śnięcie ryb i obawa co się stanie wiosną i latem – czy grozi nam katastrofa ekologiczna? Słowa tragedia i katastrofa ekologiczna wcale nie są przesadzone. Dodam jeszcze ,że możemy spodziewać się zaburzeń mikroklimatu, chorób fauny i flory i nas samych. Dużo mówi się i pisze ostatnio na ten temat więc po co ten artykuł!?

Piszę po to aby podzielić się troską z innymi, ale jednocześnie po to aby odeprzeć ataki tych którzy na nasze jezioro patrzą tylko przez pryzmat kampanii wyborczej – na szczęście tych drugich jest zdecydowana mniejszość. Na ostatniej radzie powiatu zgłosiłem interpelację w której postawiłem staroście następujące pytania:

– kto podjął decyzję o spuszczeniu wody i terminie w którym to zrobiono?
– kto odpowie za śnięty rybostan?
– czy nie ma innych metod naprawy, remontu uszkodzonej tamy , wałów i itp. jak tylko przez spuszczenie wody?
– kto zrekompensuje straty w rybostanie i doprowadzi to jezioro chociażby do tego stanu jaki był przed spuszczeniem wody?

Na odpowiedź muszę ja i sądzę wielu zainteresowanych poczekać około 3-y tyg. Zanim jednak odpowiedź taką uzyskam pozwolę sam ustosunkować się do zadanych pytań i obecnej sytuacji. Spuszczenie tej ilości wody 100-140 cm. dla średnio znającego faktyczną głębokość jeziora słupeckiego, musi oznaczać straty w rybostanie a dokonanie tego „ dzieła” tuż przed zimą jest niczym innym jak wyrokiem śmierci. Oczywiście zatrważające są niektóre wypowiedzi pracowników starostwa mówiące, że to mroźna zima (a jaka ma być zima?) i nie wiadomo czy to tylko ta przyczyna. Albo to zbiornik retencyjny a nie hodowlany. Odpowiem tak.

Co roku niewielki procent ryb jest śniętych po zimie, są to osobniki słabe, chore, narażone przy zmieniających się warunkach w tym również pogodowych na wyginięcie. Podobnie grypa AH1N1 sama w sobie nie zabija ale staje się punktem spustowym dla ludzi chorych, mało odpornych a powikłania z tym związane mogą być przyczyną śmierci. Jeżeli zabierzemy życiodajny tlen rybom i człowiekowi to zginąć te gatunki muszą.

Taka przyczyna była powodem masowego śnięcia ryb a mroźna zima ma niewiele z tym wspólnego. Zbiorniki retencyjne zarybia się wszędzie gdzie jest to możliwe aby mogły oprócz retencji wody dawać zadowolenie wędkarzom. Śnięty rybostan trzeba pozbierać i utylizować. Kto ma to zrobić – na pewno nie akcyjnie , społecznie. Jestem pełen podziwu dla tych, którzy biorą sprawy w swoje ręce, ale istnieją zagrożenia i przed tym przestrzegam.

Powinna to zrobić grupa przeszkolonych osób odpowiednio wyposażona ( ubrania , sprzęt) i zabezpieczona przed wypadkami i narażeniem się na ewentualne choroby. W przeciwnym wypadku może być dalszy ciąg tragedii. To kosztuje, ale taka jest cena nierozważnych decyzji. Wiele osób z którymi rozmawiałem i ja do nich należę – jesteśmy przekonani o istnieniu innych metod ( nie przez spuszczanie wody ) przeprowadzenia remontu. Chciałbym raz jeszcze podkreślić, że decyzja o takim sposobie naprawy nie była konsultowana z radą powiatu (czy musiała być?). A tym samym odcinam się od jakiejkolwiek odpowiedzialności za obecny stan jeziora.

Nie znaczy to wcale , że przez to jest mi łatwiej. Gotów jestem współpracować i użyć wszelkich sposobów w celu naprawienia zła. Zobowiązuje mnie do tego funkcja przewodniczącego rady a także żywotny interes. Wszystkim którzy uważają, że nasze jezioro to tylko kampania i wybory odpowiadam, że albo mają złą wolę i cierpią na amnezję albo nie znają faktów. Tu muszę odnieść się na szczęście do jednego tylko telefonu – byłego radnego.

W rozmowie telefonicznej poruszył sprawę spuszczenia wody, mojej funkcji przewodniczącego rady powiatu ale główne pretensje kierował i wręcz żądał zerwania koalicji z PSL-em. Myślę, że zadośćuczynienie Jego nakazom nie poprawi stanu jeziora. Jeszcze dziewięć lat temu trudno było przekonać władze o konieczności zrobienia kanalizacji wokół jeziora a spuszczanie ścieków było rzeczą prawie powszechną.

Dzisiaj jest kanalizacja i obietnica budowy ostatniego już odcinka we wsi Róża. Zrobiono to bo była i jest przychylność władz gminy Słupca, ale także i dlatego, że wielu było i jest ludzi w naszym mieście zainteresowanych tym akwenem. Autor tego artykułu z miejscem nad jeziorem związał swoje życie i zainteresowany jest ekologicznym rozwojem tego obszaru. Przypisywanie mi jedynie chęci robienia kampanii jest nieuczciwe, małostkowe i niegodne.

Czy dlatego, że jest rok wyborczy to mam siedzieć cicho? Na szczęście w tym trudnym okresie dla naszego jeziora większość myśli innymi kategoriami i wręcz zachęca mnie do pilnowania tej sprawy. Na koniec poddaję jedynie do przemyślenia takie rozwiązanie – skoro woda została praktycznie spuszczona to może jest okazja przy pomocy koparek wyczyścić, pogłębić dno chociażby od strony plaży? Może jest to po części honorowe wyjście z tej trudnej sytuacji dla decydentów!.

  1. Jezioro to nie wybory ale na przykładzie takich właśnie działań wyborca może a nawet powinien bardzo wyraźnie zorientować się na kogo nie glosować bo nie radzi sobie z „zarządzaniem”. Poza tym, pisze Pan że się „odcina” i daje tym samym świadectwo swojej nieporadności i pasywności na piastowanej funkcji. Czy zajmuje się Pan tylko sprawami które wpłyną oficjalnie i „na piśmie”? Bo tym odcinaniem takie właśnie wrażenie zostało wywołane. Funkcja w „rządzie” nie jest tym samym czym praca hydraulika który łata rurę tylko wtedy gdy ktoś mu zgłosi że cieknie. A nie sądzę żeby żył Pan w tak odizolowanym środowisku aby nie wiedzieć jakie są zamiary odnośnie jeziora i sposobu jego remontu. Co więcej gdyby taka niewiedza zaistniała należy się pytać, dotrzeć do odpowiedzi, w końcu jest się społecznikiem… Niestety Pańskie odcinanie i cały wydźwięk artykułu odbieram jako tekst „niby nie wyborczy a jednak”. W moim osądzie winę czy to bezpośrednia czy pośrednia za obecny stan ponosi w równym stopniu burmistrz, rada miasta , powiatu jaki starosta (bez znaczenia jest barwa flagi pod jaka stoją) i biernością swoja dali świadectwo że na piastowane stanowiska się nie nadają. Dlaczego? Ano dlatego że nie sami z siebie interesują się tym co dzieje się na ich terenie czyli stary, „peerelowski” można powiedzieć, system – podanie nie wpłynęło – umywam ręce.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *