Heroiczna walka z żywiołem

9 czerwca, 2010
Aby upewnić się, że nikt nie rozbierze zapory strażacy i mieszkańcy cały czas ją „okupowali”
Aby upewnić się, że nikt nie rozbierze zapory strażacy i mieszkańcy cały czas ją „okupowali”

Dramatyczne chwile w Sługocinku. Mieszkańcy bronili kilku wsi
W ubiegłym tygodniu prawdziwe katorgi musieli znosić mieszkańcy Sługocina, Ratynia i Dolan, którzy nie spodziewając się takiego obrotu sytuacji nie byli przygotowani na nadejście powodzi od strony gminy Golina. Gdy w przejeździe pod autostradą pojawiła się woda – wszyscy pracujący na wałach przeciwpowodziowych w gminie Lądek natychmiast zbudowali wał w newralgicznym miejscu. Doszło do starć między mieszkańcami gminy Lądek a mieszkańcami gminy Golina.

„Powódź jest o wiele gorsza niż 13 lat temu. Wtedy nikt nie myślał, że od Sługocinka (gmina Golina), będzie nas zalewało. Wszyscy patrolowaliśmy teraz wały w Ratyniu, Sługocinie, a nikt nie myślał o wodzie od Goliny. Jak przerwało wał w Kraśnicy to skąd ktoś mógł wiedzieć, że woda dojdzie tak daleko. Gdyby nie nasza praca tutaj to gmina Lądek by zaczęła naprawdę pływać” – mówi jeden z mieszkańców Ratynia, który w minioną środę pracował przy budowie zapory na przejeździe pod autostradą.

Najgorsza sytuacja była w środę (18 maja), kiedy Sługocinek zalewany był przez wodę, która doliną Warty przeszła od strony Kraśnicy. Mieszkańcy gminy Lądek spostrzegłwszy się, że powstaje nowe zagrożenie natychmiast rzucili się do pracy, aby zablokować przepływ wody ze Sługocinka do Sługocina i innych miejscowości gminy Lądek. Przy pracach uczestniczyli wszyscy ci, którzy już prawie tydzień umacniali wały przeciwpowodziowe tam gdzie było to potrzebne. Najwięcej pracy wykonali w Ratyniu i w Sługocinie, ponieważ te dwie miejscowości były najbardziej narażone na zalanie.

Mieszkańcy najbliższych wsi, strażacy ochotnicy nie wiedzieli do końca co ich czeka. Około godziny 22:00 wszyscy osłupieli, gdy dowiedzieli się, że zarząd kryzysowy nakazuje im rozebrać wał, przez co woda dostałaby się do Ratynia, gdzie mogło zalać ponad 50 gospodarstw rolnych. Solidarność mieszkańców jednak przeszła wszelkie oczekiwania. Wszyscy ratujący swój dobytek murem stanęli w obronie zbudowanej zapory.

Członek zarządzania kryzysowego z Poznania, który nakazał rozebranie wału, zarządził nocną naradę z władzami samorządowymi tak, aby dojść do porozumienia. Wówczas mieszkańcy wezwali naszą redakcję na miejsce zdarzenia, ponieważ jak mówili: „sprawa nie może być zamieciona pod dywan”. Wkrótce po nas zjawiły się również redakcje mediów konińskich. Wiele gorzkich słów padło tej nocy z ust broniących się przed powodzią.

Mimo odgórnego zakazu mieszkańcy i tak umacniali swoje dzieło
Mimo odgórnego zakazu mieszkańcy i tak umacniali swoje dzieło

Jak mówił sołtys Ratynia Ryszard Głowacki: „Przyjechała jakaś władza z Konina, z Goliny, z Poznania i Lądku. Nie dostaliśmy żadnej dobrej informacji. Mieszkańcy zostali zaalarmowali. Podwyższamy cały czas naszą zaporę. Nie pozwolimy jej przerwać, nie po to walczymy kilka dni, żeby teraz woda zalała nas od tyłu. Cała ta woda musiałaby przepłynąć przez Ratyń, cała wieś byłaby zalana. Panowie pojechali podebatować, a my robimy swoje.” „- Ktoś nam tutaj powiedział: i tak ch**e wam tutaj przekopiemy dzisiaj. Przecież wiedzieli, że woda idzie w Golinie. Siedzieli i dupami do góry leżeli, a nikt nie poinformował, że może do tego dojść. Byśmy się przygotowali jakoś, to co, obudzili się dopiero, że jest powódź? Pojechali na salony na naradę, niech tu stoją i pracują, a nie postali pięć minut i pojechali na ciepłą herbatkę. – Jakieś kur** mądre łby przyjechały, a jak było worki sypać to nie było żadnego. Całe życie człowiek zapie**, a taki przyjedzie i powie, że trzeba topić cały Twój dorobek.” – mówili z ogromną złością mieszkańcy Ratynia. Po kilkugodzinnej naradzie w środku nocy przyjechali członkowie nocnego posiedzenia.

Do broniących się przed wodą mieszkańców pierwszy przemówił Waldemar Paternoga z zarządzania kryzysowego: „Wiem, że wszyscy patrzycie na to krzywo. Jakąś koncepcję wymyśliliśmy, a mianowicie taką, że tutaj we fragmencie do drogi zbudujemy z worków podpiętrzenie do tego wału przeciwpowodziowego. Woda zapiętrzy się na zaporze z tych worków, postawimy pompy i będziemy pompowali do międzywala.”

Po tych słowach wszyscy się wzburzyli, ponieważ koncepcja wydawała się nierealna, a dla niektórych była po prostu wielką kpiną, która miała rozpędzić wzburzony tłum. Ludzie jednak nie odpuścili, wyśmiali wszystkie pomysły zaproponowane przez sztab kryzysowy, który do nich przyjechał i zapowiedzieli, że wszelkimi siłami będą bronić zapory.

„Chcecie nas w chu** zrobić co? Po co rozwalać wał jak z tamtej strony też możecie pompować? Waszym działaniem możecie sobie zatkać dziurę od bobra. Gdzie wszyscy byli od piątku? Teraz się żeście obudzili? Ta nasza praca nie jest zgodna z prawem? A co jest zgodne z prawem, że nikt nam nie powiedział, że woda idzie tutaj?” – grzmieli zgromadzeni w Sługocinku mieszkańcy gminy Lądek. „- Nasz wał został utrzymany, a po czterech dniach się obudzili, żeby puścić wodę na nasze pola. Ponad 400 hektarów będzie zalane przez to. W gminie Zagórów jest mnóstwo terenów zalewowych, a chcą zalewać nasze miejscowości. Tu są duże gospodarstwa, nastawione na bydło i to ma być teraz zatopione. To się w głowie nie mieści. Nikt się z rolnikami nie porozumie i nagle chcą zalewać.” – dodał mieszkaniec Sługocina Karol Karwczyk.

Całą noc strażacy i mieszkańcy pilnowali swojej zapory, bo były przesłanki ku temu, że ktoś w nocy mógł sabotować całą akcję. Kilku mieszkańców Sługocinka odgrażało się, że i tak gminę Lądek zaleje. Strach tych, którzy pilnowali zablokowanego przejazdu pod autostradą nie minął również rano. Między ludźmi mówiono, że ktoś znów podejmie decyzję o rozbiórce wału. Komendant Gminny OSP wraz z kilkoma strażakami przyjechał wesprzeć akcję. Przywiózł mieszkańcom posiłek i napoje.

W czwartkowe popołudnie podjęto decyzję o otwarciu śluzy wałowej w Sługocinku, aby zapewnić odpływ wody z terenu polderu golińskiego do koryta rzeki. Wznowiono również kontrolowany zrzut wody do polderu zagórowskiego. Mieszkańcy z Ratynia i Sługocina cały czas nadzorują sytuacją w Sługocinku. Nie pozwolą, aby woda przedostała się do gminy Lądek „od tyłu”.

  1. W TYM POZNANIU I INNYCH SZTABACH KRYZYSOWYCH ZNAJĄ SIĘ NA WODZIE JAK WILK NA GWIAZDACH,OPWIADAJĄ GŁUPOTY I MAŚLĄ OCZY ZRZUTEM 360m3/S W 1997 BYŁO TO 400m3/S I TAKIEJ WODY NIE BYŁO JA OD SIEBIE DODAJE 200m3/S PRZEZ CAŁY CZAS , TO MA SŁUŻYĆ POKRYCIU BRAKORUBSTWA I DZIADOSTWA REZERWATU PRZYRODY JEZIORSKO

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *