Będziemy ją zawsze pamiętać…

4 września, 2010
Zmarła Barbara Szymańska
Zmarła Barbara Szymańska

…bo nie umiera ten, kto żyje w myślach i sercach ludzi
Zmarła Barbara Szymańska długoletnia oddziałowa słupeckiego Oddziału Chorób Płuc i Gruźlicy
16 sierpnia, w wieku 65 lat, zmarła Barbara Szymańska długoletnia oddziałowa słupeckiego Oddziału Chorób Płuc i Gruźlicy. Jej prochy złożono w poznańskim Ogrodzie Pamięci. We wspomnieniach najbliższych, przyjaciół i znajomych pozostanie na zawsze, jako wyjątkowa osoba, pełna ciepła, życzliwości i humoru.

Barbara Szymańska zd. Kowalewska ur. 26 listopada 1945r. w Izbicy Kujawskiej. Pracę w słupeckim szpitalu na Oddziale Chorób Płuc i Gruźlicy podjęła 1 września 1966r. Była jedną z pierwszych pracowników, którzy urządzali nowy oddział. 1 lipca 1974r. została pielęgniarką oddziałową tegoż oddziału, pełniła tę funkcję do 31 grudnia 2000r. – do czasu przejścia na emeryturę. Zachorowała w 2008r. 26 listopada, w dniu swoich 63 urodzin, przeszła pierwszą operację. Dwa lata zmagała się chorobą nowotworową, niestety przegrała tę walkę. Zmarła 16 sierpnia na „swoim” oddziale, wśród swoich współpracowników, otoczona miłością, życzliwością, opieką i wsparciem lekarzy, pielęgniarek i najbliższych. We wspomnieniach najbliższych, przyjaciół i znajomych śp. Barbara Szymańska pozostanie na zawsze.

– Poznałam Basię 1 września 1977r. kiedy to zostałam przyjęta jako pielęgniarka na Oddział Chorób Płuc i Gruźlicy. Na oddział zaprowadziła mnie ówczesna oddziałowa p. Władysława Garsztka i przedstawiła ordynatorowi – Przyprowadziłam nową pielęgniarkę – powiedziała. Basia spojrzała na mnie i powiedziała – Następna filigranowa. Doktor Kumosa na mnie popatrzył i dodał – Mnie pani się nie musi bać, ale oddziałowej tak. Bać się jej nie bałam, bo była bardzo dobrym człowiekiem, niezwykle sympatyczna. Basia była bardzo wymagająca, ale wymagała od wszystkich pracowników, a od siebie najwięcej. Była dobrym duchem tego oddziału, a także całej naszej rodziny. W 1978r. zostałyśmy szwagierkami. Basia poznała mnie z moim mężem. Zachwalała brata swojego męża – spotkaliśmy się i tak jesteśmy już małżeństwem 32 lata. Miała dobrą rękę do spraw medycznych, ale także była świetną swatką. Basię będę wspominać bardzo serdecznie i ciepło, a szczególnie nasze wspólne wypady na zakupy do Poznania. Za czasów, kiedy nic w sklepach nie było jeździłyśmy autobusem do Poznania i wracało się z torbami pełnymi cennych „łupów.” Pamiętam zabawną historię z bagietkami. Zaklinowałam się w tramwaju, gdyż bagietka stanęła w poprzek drzwi nie mogłam się ruszyć. Obie śmiałyśmy się z tego przez cały dzień. Nasze wyjazdy były atrakcyjne pod wieloma względami. Pewnego razu poszłyśmy na obiad i wyszła nasza zupełna nieznajomość nazw kulinarnych. Zamówiłyśmy kotlet huzarski – nie wiedziałyśmy, że jest to danie z konia. W domu przyznałyśmy się, co to myśmy nie zjadły i uświadomiono nas, że to była konina. To kolejna historia, która nawet po latach rozbawiała nas do łez. – wspomina Irena Szymańska.

– Pani Basia była wyjątkową osobą. Była bardzo pracowita i sumienna, odpowiedzialna w swojej pracy, ale przede wszystkim była wspaniałym człowiekiem; szanowana przez swoich przełożonych, życzliwa, dobra dla personelu – służyła chętnie swoją radą, pomocą i doświadczeniem, szczególnie młodszej kadrze pielęgniarskiej; jednak przede wszystkim miała ogromne serce dla pacjentów – dla każdego miała dobre słowo i na jej twarzy zawsze był uśmiech. Prawdziwa pielęgniarka z powołaniem, do tego z nietuzinkowym poczuciem humoru – wyjątkowa kobieta. Taką ją zapamiętamy. Niestety pani Basia nie cieszyła się zbyt długo swoją emeryturą. Od dwóch lat, w ciężkiej chorobie, trafiała na oddział Chorób Płuc już jako pacjentka. Mimo tego wielkiego cierpienia była bardzo pogodna. Życzliwością swoją obdarowywała jeszcze innych chorych. Byłam jej przełożoną, spotykałyśmy się na różnych zebraniach w pracy. Pani Basia zawsze potrafiła, na zakończenie każdego zebrania, powiedzieć jakiś humor, czym wprowadzała niezwykle rodzinny nastrój. Będziemy ją zawsze pamiętać, bo nie umiera ten, kto żyje w myślach i sercach ludzi – powiedziała Maria Grzelak przełożona pielęgniarek.

W słupeckiej kaplicy cmentarnej, 19 sierpnia, odprawiona została Msza Święta pogrzebowa, podczas której śp. Barbarę Szymańską pożegnała bliższa i dalsza rodzina, przyjaciele, znajomi, koleżanki i koledzy z pracy, przełożeni lekarze. 20 sierpnia w Poznaniu odbyła się uroczystość kremacyjna. O godz. 14.15, w obecności kapłana, prochy śp. Barbary Szymańskiej złożono do mogiły w Ogrodzie Pamięci. Niech spoczywa w pokoju wiecznym …

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *