Pierduśnik 36-2010

17 września, 2010

Gazeta Słupecka nr 36/2010
Ależ plotek zrobiło się po niespodziewanej wizycie łosi w naszym mieście. Ktoś rzucił, że uciekły one z cyrku!? To niemożliwe, bo przecież cyrk był w Słupcy w poniedziałek, a łosie pojawiły się w sobotę, mącąc weekendowy spokój burmistrzowi i innym służbom. Po drugie słyszeliśmy też, że po Słupcy biegały… renifery. Szkoda, że to nie działo się w grudniu, bo naszym dzieciom byłoby łatwiej byłoby uwierzyć w świętego Mikołaja. No i wreszcie wszystkich rozbawił sympatyczny pan Janek z TOTOLOTKA, który opowiadał jak to na osiedlu złapano ŁOSOSIA! Panie Janku w Słupcy dobrej ryby to od dawna nie złapano, a już na pewno nie takiego okazu.

•••

Ciekawa dyskusja wywiązała się na naszym portalu po ubiegłotygodniowej informacji o nocowaniu w starostwie przez jednego z urzędników. Na naszym portalu internetowym ukazały się niedawno dwa bardzo ciekawe komentarze dotyczące pytań niezadanych przez pana radnego Jerzego.

Ciekawy napisał tak: „to w takim razie ile kosztuje pokój 2-osobowy w starostwie, bo chciałbym się przekimać? i od której godziny zaczyna się doba hotelowa?” Tak, też jesteśmy ciekawi ile kosztuje taki pokój. Koniuszko również martwi się o wysokość ceny pokoi: „Ja mam we wrześniu urlop 2 tygodnie, to bym wskoczył do Słupcy i może też bym skorzystał. Oczywiście jak cena będzie normalna”

Frontowy budynek starostwa jest wizualnie bardzo przyciągający. Może czas pomyśleć, aby starostwo otworzyło tam jednak hotel? I parking z tyłu jest już zagrodzony, to prawie tak jak strzeżony, więc klienci problemów by nie mieli z pozostawieniem swoich samochodzików. I jeszcze jedno: proponujemy tak trochę innowacyjnie stworzyć basen kryty w tym hotelu. Na ten cel można by było zaadoptować salę narad i kilka biur pod tą salą. Wtedy basen byłby duży wzdłuż, wszerz i w górę. No i miasto nie będzie już musiało się tłumaczyć, że w Słupcy basenu nadal nie ma… I na tym chyba zakończymy nasze złośliwości dotyczące robienia hotelu z naszego starostwa. Bowiem wszyscy naokoło mówią staroście, że leje deszcz, a on na to, że niemożliwe, bo przecież… błota nie ma!

•••

Pewien znany powiatowy malarz „z tradycjami”, którego działalność niegdyś reklamowaliśmy na naszych łamach, znalazł sposób na życie. W domu dzieci czwórka – niekoniecznie swoich, a do garnka trzeba coś włożyć. Firma już dawno popadła w „karabachy”, ocierając się o komornicze instytucje. Zawsze można pożyczyć trochę grosza od znajomych. Malarz pokojowy praktykuje ten proceder nagminnie, ale długów nie oddaje. Wierzyciele donoszą nam tu i ówdzie, że samosądem skończyć się może. Wielki pan z dumą porusza się po ulicach, jak gdyby nigdy nic. Pożyczyłeś z własnej woli – twój problem. W końcu człowieka, który blisko 20 lat „dorobił” się „majątku” za granicą trzeba wspierać. Co zrobić, jak się ma dwie lewe ręce… List anonimowy, który otrzymaliśmy w tej sprawie nie spodobałby się dłużnikowi, a już na pewno nie konkubinie, która żyje w świadomości, że to ci straszni ludzie z terenu powiatu nie oddają pieniędzy uczciwemu rzemieślnikowi. Ale jaja!!!

•••

Zdjęcie publikujemy, a nasi czytelnicy niech ocenią, czy to dobrze, czy źle
Zdjęcie publikujemy, a nasi czytelnicy niech ocenią, czy to dobrze, czy źle

1 września w rocznicę wybuchu wojny władze samorządowe i kombatanci napracowali się mocno, bo składali kwiaty pod wszystkimi pomnikami w mieście. Przyjechali też pod Pomnik Wolności koło naszej redakcji. Na zdjęciu widać jak zaparkowały samochody. Nie jesteśmy złośliwi, ale wozy stały tak przez ok. 10 minut. W redakcji rozgorzała na ten temat dyskusja. Jedni z nas chwalili, że dobrze, iż kierowcy podjechali tak blisko, bo schorowani kombatanci nie musieli chodzić zbędnych odcinków. Inni twierdzili, że przepisy są dla wszystkich i można było delegację wysadzić pod pomnikiem i odjechać, by za kilka minut wrócić po składających kwiaty.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *