Nie chcemy tu żadnej biogazowni!

2 października, 2010
W pierwszych rzędach mieszkańców wspierała Arleta Pleśniak.
W pierwszych rzędach mieszkańców wspierała Arleta Pleśniak.

Mieszkańcy czują się oszukani
W piątek (17.09) w sali OSP w Lądku odbyło się zebranie wiejskie, na którym mieszkańcy głośno zaprotestowali przeciwko budowie biogazowni na terenie wsi. Wszyscy jednogłośnie stwierdzili, że przez tę inwestycję w całej okolicy będzie niewyobrażalny smród. Radni z Ciążenia wspomagani przez lekarza Marka Sokołowicza zachęcili mieszkańców do podpisania się pod listem protestacyjnym.

HISTORIA PEWNEJ INWESTYCJI
Jeszcze przed spotkaniem podszedł do dziennikarza „Gazety Słupeckiej” prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Ciążeniu i stwierdził, że w tej miejscowości tak dużego zebrania wiejskiego jeszcze nie było. Dla mieszkańców brakło krzeseł w dość obszernej sali. Ludzie tłoczyli się na scenie, siadali na parapetach i oczekiwali konkretów w sprawie tej inwestycji.

Zebranie otworzył sołtys z Ciążenia Czesław Siuba. Radny Adam Brodziak przedstawił historię powstawania inwestycji, która miała prowadzić do wybudowania w Ciążeniu biogazowni. Zebranie miało charakter wewnętrzny, lecz władze gminy były o nim poinformowane. Na spotkaniu mieszkańców Ciążenia zabrakło jednak wójta, sekretarza czy też skarbnika gminy. Radni wyrazili chęć bardzo szczegółowego wyjaśnienia problemu jaki towarzyszy tej kontrowersyjnej inwestycji.

„W grudniu ubiegłego roku pan wójt poinformował radnych o tym, że jest okazja żeby sprzedać teren po wysypisku śmieci, ponieważ jest to bomba ekologiczna. Oznajmił, że pojawił się inwestor z Warszawy, który chce to kupić i zagospodarować. Pan wójt jeszcze snuł korzyści jakie będą mieli miejscowi i okoliczni rolnicy, z tego tytułu, że inwestor planuje aby powstała tu biogazownia. Ta biogazownia miała zagospodarowywać odpady roślinne, typu słoma, mieszanka kukurydzy, że praktycznie rolnicy będą z tego zadowoleni.” – mówił radny Brodziak.

Grunt po wysypisku śmieci został sprzedany. Uchwała gminy Lądek nie dotyczyła jednak szczegółów inwestycji, które tak naprawdę nie były do końca jasne. 20 kwietnia w czasie sesji wójt poinformował o sprzedaży działki p. Jakubowi Szafarkowi. Następnego dnia pojawiło się obwieszczenie wójta o wszczęciu postępowania: budowa biogazowni w miejscowości Ciążeń. Zawiadomienie było jednoznaczne z wszczęciem postępowania administracyjnego o wydanie decyzji o uwarunkowaniach środowiskowych i zgody na przeprowadzenie budowy biogazowni. Sprawa zaczęła wzbudzać wątpliwości.

MIESZKAŃCY ZŁOŻYLI PROTEST

Podpis pod protestem złożyli chyba wszyscy zebrani.
Podpis pod protestem złożyli chyba wszyscy zebrani.

„W związku z obwieszczeniem wójta gminy Lądek pana Jerzego Kaszni o budowie biogazowni korzystamy z możliwości wyrażenia opinii na jej temat. Domyślamy się, z obwieszczenia to nie wynika, że chodzi o zagospodarowanie terenu po wysypisku śmieci. Boimy się o nasze zdrowie i samopoczucie na skutek stałej niedogodności w postaci utrzymywania się fetoru przy przewożeniu, składowaniu bądź przetwarzaniu odpadów organicznych używanych jako substraty w procesie technologicznym.” – czytamy w proteście.

Radny Brodziak mówił, że w tzw. międzyczasie okazało się, iż w produkcji gazu oprócz roślin będzie wykorzystywana gnojowica, obornik i odpady poubojowe. Hałas, wzmożony ruch drogowy czy spadek wartości i atrakcyjności działek w Ciążeniu to kolejne czynniku przechylające szalę na „nie” dla biogazowni. Mieszkańcy zwrócili się do wójta w sprawie nie wydawania zgody na budowę tej niesprawdzonej jeszcze w Polsce inwestycji.

Podobne listy oprócz mieszkańców Ciążenia wysłali również mieszkańcy innych, pobliskich miejscowości. Inwestor postanowił zabrać kilku wątpiących mieszkańców na wycieczkę. Wyjazd do Niemiec wywołał jednak kolejne wątpliwości i kontrowersje.

CZUJE SIĘ WYKORZYSTANY
18 maja wójt zawiesił postępowanie w sprawie biogazowni. Raport o oddziaływania na środowisko do urzędu gminy w Lądku trafił niedawno. Według radnych przedstawiających sprawę wójt 16 września ogłosił wznowienie postępowania administracyjnego w przedmiotowej sprawie. 3 lipca miał miejsce wyjazd mieszkańców Ciążenia i Dąbrowy do Niemiec, w celu zapoznania się z podobnymi technologiami jakie miały zostać zastosowane w Ciążeniu. Organizatorem wyjazdu był przyszły inwestor Jakub Szafarek. Grupa z Ciążenia zapoznała się jednak z biogazownią rolniczą, zastosowaną dla dużego gospodarstwa rolnego, stosującego jedynie przetwórstwo roślinne.

„Nie skłaniało nas to do żadnych wniosków. Widzieliśmy nie to co może powstać tutaj, tylko tyle, że ta sama firma miała to stawiać. Nie znaliśmy żadnych parametrów biogazowni jaka miała powstać u nas.” – mówił Adam Brodziak. „Okazuje się, że jakby, potraktowano nas jak ludzi którzy nie mają nic do gadania. Odnośnie mojego zdania na temat tej biogazowni. Na początku byłem dosyć pozytywnie nastawiony. Trzeba iść z duchem czasu. Nie lubię być nabijany w butelkę. Po wizycie zostało podjęte, że zostanie zorganizowane spotkanie mieszkańców i przedstawiciela inwestora. Stwierdzenie pana Wójta, że sam wyjazd załatwił sprawę konsultacji wywołało u mnie refleksję, że zostałem wykorzystany. Okazuje się, że od początku byliśmy wprowadzani w błąd, że biogazownia będzie bazować tylko na kiszonkach. Skoro inwestor na samym początku mija się z prawdą, żeby nie powiedzieć kłamie, jakie mamy gwarancje na to, że inwestor swojego przedsięwzięcia nie rozszerzy na jakiś inny, niekoniecznie bezwonny interes.” – mówił Marek Sokołowicz.

Radny Brodziak szeroko skomentował wypowiedź sekretarza gminy Krzysztofa Jasińskiego na temat wyjazdu: „Poczuliśmy się wprowadzeni w maliny. Radni wydali zgodę ale tylko na sprzedaż terenu, a nie na inwestycję. Pojechaliśmy do Niemiec oglądać biogazownię i po wyjeździe tylko jedna osoba z dziesięciu była za prowadzeniem inwestycji w Ciążeniu. Po usłyszeniu informacji, że wyjazd do Niemiec miał załatwić konsultacje społeczne, to nas raziło zupełnie.”

CHCĄ WYKORZYSTAĆ ODPADY ZWIERZĘCE
W zaprezentowanej w Niemczech biogazowni 60 procent przerobu pochodziło z kukurydzy. 10 procent stanowiły trawy, a 30 procent gnojowicy. Według radnego Brodziaka w Niemczech gospodarze dostają dotację właśnie dlatego, że taki procent gnojowicy będzie wykorzystywany w procesie produkcji gazu. Przygospodarcza biogazownia nie była jednak odzwierciedleniem tego, co miałoby powstać w Ciążeniu. „Oni będą przemysł uprawiać a my będziemy wąchać” – słychać było z sali.

To prawda – inwestycja w Ciążeniu ma mieć charakter przemysłowy. Inwestor nie posiada tutaj żadnego zabezpieczenia w surowce wykorzystywane do produkcji gazu. W raporcie inwestora można znaleźć dokładne ilości tych surowców. Nie wygląda to najlepiej, mieszkańcy właśnie przez to czują się oszukani. Okazuje się bowiem, że biogazownia będzie wykorzystywała kukurydzę w bardzo małym stopniu.

Jak odczytał z raportu inwestora radny Czesław Siuba: „Funkcjonowanie biogazowni wiąże się z możliwością powstania substancji aktywnej zapachowo. Planuje się dostawy odpadów poubojowych w szczelnych kontenerach. W przypadku kiszonek roślinnych zakłada się przykrywanie folią. Cały czas nam się mówiło, że to będzie na terenie śmietniska, a to będzie na działkach przy śmietnisku. (…) Kiszonka z kukurydzy – 11 ton na dobę, kiszonka z traw – 6,8 tony na dobę, treść żołądkowa z trzody chlewnej 8,2 tony na dobę, odpady poubojowe z trzody chlewnej – 5,5 tony, obornik drobiowy – 11 ton.”

„- Produkcja powinna się odbywać w cyklu zamkniętym. Jeżeli to są farmy tak jak w Niemczech, tysiące hektarów, to jest możliwość tej laguny poprodukcyjnej wykorzystać, tak jak się mówi: ile matka ziemia przyjmie. Tutaj nie ma żadnej pewności na odbiór tej laguny poprodukcyjnej. To jest największe zagrożenie. Niestety musimy być przeciwni. Jeżeli jest jakiś cień wątpliwości, to taka inwestycja nie może być wykonana. Całej społeczności z Ciążenia, Dziedzic, Dąbrowy i Dział, się nie przeniesie.” – mówił radny Waldemar Błaszczak.

Według radnych inwestor ubiega się o inwestycję, która przerabiać będzie 80 ton surowców na dobę. Jak mówił radny Brodziak: „Różnica tych ponad 30 ton prawdopodobnie będzie stanowić gnojowica.”

OBIETNICA KANDYDATKI
Jak już wspomnieliśmy na zebraniu nie było przedstawicieli władz urzędu gminy Lądek. Pojawiła się za to kandydatka na wójta gminy Arleta Pleśniak, która chciała zaprezentować się mieszkańcom Ciążenia.

„Nie jestem z Ciążenia ale powiem Państwu dlaczego przyjechałam. Jak państwo wiedzą, zbliżają się wybory samorządowe. Ja pragnę kandydować na urząd wójta w naszej gminie i w związku z tym wszystkie sprawy, które dotyczą naszych mieszkańców są mi bliskie. W obliczu przedstawionych przez panów radnych informacji mogę złożyć deklarację. Jeżeli Państwo mnie wybierzecie, ja stawiam na rzetelność, uczciwość i sprawiedliwość – oby Wam się udało tylko do wyborów dotrwać ze wstrzymaniem tej inwestycji, a ja Państwu obiecuję jak tu stoję, że będę za wstrzymaniem tego wszystkiego i biogazowni w Ciążeniu nie będzie!” – mówiła Arleta Pleśniak.

Po jej słowach prawie wszyscy mieszkańcy zaczęli bić brawo. Z tłumu, który przybył do OSP było słychać głosy poparcia, ale jak to zwykle bywa, znalazła się (tylko jedna) przeciwniczka, która nie chciała aby p. Pleśniak dalej przemawiała. Wielu mieszkańców Ciążenia wyraziło jednak opinię, że w Lądku przyszedł czas na zmiany władzy. Po zakończeniu zebrania, gdy mieszkańcy podpisywali się pod listem protestacyjnym, Arleta Pleśniak miała możliwość przedstawienia swojego programu wyborczego. Kandydatki uważnie słuchała duża część zgromadzenia.

PODPISALI KOLEJNY LIST PROTESTACYJNY

W sali OSP było ponad 100 osób.
W sali OSP było ponad 100 osób.

Tym razem sprawa nie rozejdzie się po kościach. Grubo ponad stu mieszkańców podpisało się pod listem protestacyjnym skierowanym głównie do władz gminy Lądek. Wśród podpisów znaleźć można nazwiska rolników, osób prowadzących własną działalność czy też pracowników budżetówki.

Jak czytamy w liście: „Czujemy się zmanipulowani i odnosimy wrażenie, że wyjazd zagranicę w celu obejrzenia jakiejś tamtejszej biogazowni został potraktowany jako konsultację społeczną przed wydaniem decyzji administracyjnej i stanowił sprytny wybieg aby uniknąć rozprawy administracyjnej, z udziałem pana Wójta, przedstawicieli inwestora, oraz możliwie szerokiego gremium lokalnej społeczności. W dalszym ciągu domagamy się wspomnianej rozprawy bo nakazuje tego uczciwość wobec mieszkańców i zapewnienie możliwie pełnej informacji bez niedomówień. Inwestor ma świadomość, że odczucia zdecydowanej większości osób które uczestniczyły w wyjeździe do Niemiec są negatywne, a mimo to prawdopodobnie uważa sprawę za zakończoną. Liczymy, że władze gminy, które dotychczas nie były ciekawe naszej opinii, zechcą się z nimi zapoznać.”

Pismo ma trafić między innymi do wójta gminy Lądek Jerzego Kaszni. Mieszkańcy, domagają się rozprawy administracyjnej, lecz już na zebraniu wiejskim wszyscy jasno określili swoje stanowisko. Podczas gorącej dyskusji co chwilę słychać było wykrzykiwane zdania: „Nie chcemy tu żadnej biogazowni”.

  1. czysta zazdrosc, ze ktos by mial a ta ciemnota nie… szkoda gadac. Inwestycja jest super, ale ciemnota protestuje… hm

  2. a ja jestem za a nawet i przeciw jak nasz legendarny przywódca co nam Japonię obiecał a puścił nas w skarpetkach i zgotował Bangladesz.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *