Spolonizowany Niemiec, czyli jak żyje się w Polsce

3 października, 2010
Aleksandra Kazuś-Wróblewska i Steffen Möller
Aleksandra Kazuś-Wróblewska i Steffen Möller

Słupca-Marburg: Aleksandra Kazuś-Wróblewska przeprowadziła wywiad z Steffenem Möllerem
Europa da się lubić – to znany wszystkim talk-show, emitowany na antenie TVP2 w latach 2003- 2008. Zapraszani do studnia goście – obcokrajowcy mieszkający w Polsce, wypowiadali się o zwyczajach w swojej ojczyźnie, w ramach tematu danego odcinka. Ten rozrywkowy program przyczynił się do wypromowania wielu gwiazd, m.in. Anglika Kevina Aiston’a (gościł w Słupcy podczas Wawrzynek 2009), czy sympatycznego Niemca – Steffena Möllera, który udzielił wywiadu germanistce z Gimnazjum w Drążnej Aleksandrze Kazuś-Wróblewskiej.

Steffen Möller to niemiecki aktor i kabareciarz, mieszkający w Polsce. Znany jest przede wszystkim z występów w rozrywkowym talk-show „Europa da się lubić”, a także z roli w popularnym serialu „M jak miłość”, prowadzeniu programu „Załóż się” w telewizyjnej Dwójce (2005r.). Wraz Kevinem Aiston’em otrzymał Telekamerę 2004 w kategorii Rozrywka. Aleksandra Kazuś-Wróblewska jest germanistką. Pracuje w Gimnazjum im. Polskich Noblistów w Drążnej. Jest inicjatorką uczniowskich wyjazdów integracyjnych do Niemiec. Przygotowując się do pisania pracy dyplomowej wybrała temat o stereotypach – Jak nas widzą Niemcy i jak my ich.

– Pewnego dnia, siedząc przed komputerem, spojrzałam na regał, gdzie leżała książka ,,Viva Polonia” (polska wersja,, Polska da się lubić) napisana przez Steffena Möllera. Dostałam ją od znajomej Niemki, która powiedziała, że książka jest bardzo dobra. I tak faktycznie jest, przeczytałam ją jednym tchem. Steffen Möller opisuje w niej własne spostrzeżenia o Polsce. W tym momencie wpadłam na pomysł, aby znaleźć „dojście” do autora książki i napisać do niego.

Na wyszukany adres mailowy wysłany został spontaniczny list, w którym autorka napisała kim jest, czym się zajmuje oraz dołączyła także część swojej pracy, w której pisała o stereotypach XVIII i XIX w na podstawie Mathilde Moehring Teodora Fontane. W mailu poprosiła o ewentualną pomoc w zgłębieniu problemu stereotypów. Wysłała, nie spodziewając się raczej odpowiedzi.

– Ku mojemu zaskoczeniu po kilku dniach dostałam odpowiedz od Steffena Möllera, który nawiązywał do literatury Fontane, pytał się o moje spostrzeżenia itd. Napisał również, że z braku czasu nie może mi inaczej pomoc. Zaproponował jednak, że jeżeli przyjadę na jeden z jego występów, to z przyjemnością porozmawiamy przy kawie. Do spotkania miało dojść kilkakrotnie, raz w Niemczech, ale z powodu żałoby narodowej po tragedii Smoleńskiej, zostały odwołane wszystkie występy Möllera, następnie zostałam zaproszona do Warszawy, ale w tym czasie przebywałam w Niemczech (byłam po samochody strażackie). Kolejnym pomysłem było spotkanie się w pociągu na linii Warszawa- Berlin, którym to często Steffen Möller podróżuje. Rozmowę chciałam przeprowadzić w Warsie, bo z jego książki wynikało, że spędza on tam bardzo dużo czasu. Jednak i to nie wypaliło. Aż pewnego razu przeczytałam na stronie znanego wszystkim Niemca, że będzie miał występ w Marburgu, mięście w którym ja osobiście mam wielu przyjaciół. Napisałam więc do Steffena Mellera, iż przyjadę do Marburga, by przeprowadzić wywiad.

Steffen potwierdził i zaproponował spotkanie po występie. Na występ poszłam ze znajomymi Niemcami, a po jego zakończeniu podeszłam do Steffena i powiedziałam – Dzień dobry, jestem Ola. Möller zareagował typowo po polsku, gdyż wstał od stolika, gdzie składał fanom autografy, podał mi rękę i trzy razy pocałował mnie w policzek. Usiedliśmy do wspólnego stolika – była tam jego rodzina, menadżer oraz grafik i ja… Podczas kolacji oczywiście nie wypadało żebym przeprowadzała z nim wywiad, tym bardziej że rozmawiał ze swoją rodziną. W pewnym momencie sam zapytał: Ola, powiedz mi, ile masz tych pytań, bo chyba nie damy rady dziś zrobić tego wywiadu? Siedzieliśmy jeszcze dość długo i rozmawialiśmy na różne tematy.

Umówiliśmy się na następny dzień i wtedy sfinalizowałam zasadniczy cel mojej podróży do Marburga. Wywiad przeprowadzony był w języku niemieckim, choć często zdarzało się, że Steffen Möller wplatał polskie słówka. Po przeprowadzonym wywiadzie, zapytałam czy podoba mu się Marburg. On na to, że jego rodzice tam się poznali, ale on osobiście nie zna miasta. Zaproponowałam, że mogę pokazać mu to piękne miasto, które poznałam dobrze podczas wymian partnerskich. Tak też stałam się polską przewodniczką Niemca po niemieckim mieście. Z czego on i jego menadżer bardzo się śmiali. Steffen Möller jest bardzo otwartą i miłą osobą.

Jako aktor i komik, osoba medialna, nie wywyższał się, nie stwarzał dystansu. Już na początku zaskoczeniem było dla mnie to, że w ogóle odpisywał mi na moje maile (ja pisałam zawsze po niemiecku, on odpowiadał po polsku). Poświęcił dużo czasu na przeprowadzenie tego wywiadu.

INTERVIEW MIT STEFFEN MÖLLER

Co podoba się Panu najbardziej w Polsce?

Polski język, oczywiście piękne tereny, smaczne potrawy, ale najbardziej jednak podoba mi się język. Na drugim miejscu postawiłbym polską mentalność. Jest ona bardzo ekstremalna, występuje w niej tak dużo różnic. Ludzie mogą być bardzo smutni i równie mocno weseli i szczęśliwi. Mogliśmy to zaobserwować np. podczas żałoby narodowej, w której zginął m.in. prezydent. Po katastrofie wielu Niemców miało wrażenie, że Polacy są strasznie melancholijni, a ja na to, że zwykle tacy nie są, ale Polacy potrafią tacy być – my Niemcy natomiast nie mamy mnogości emocji. Być może mamy je, ale nie potrafimy tego pokazać.

Czego mogą się Polacy nauczyć od Niemców i na odwrót?

My, Niemcy, moglibyśmy się dużo od Polaków nauczyć, np. że powinno się umieć dzielić. Mamy pewną tendencję do egoizmu, rozmawiamy o sobie samym, mówimy często ,,ja”. A Polacy myślą więcej o grupie, o innych i są bardziej gościnni. Kładzie się wszystko na stole co się ma, a Niemiec chowa butelkę Coli za lodówkę i mówi, że ma dziś dobrą kranówkę, i to za darmo! A czego mogliby się Polacy od Niemców nauczyć? Powinno się w polityce wiele spraw spokojniej załatwiać – w Polsce bardzo szybko pobudzane są niepotrzebne emocje. Powinno się mieć więcej zaufania do polityków. A tu nikt do nikogo nie ma zaufania. To jest główny problem. Nikt nikomu nie ufa, a w Niemczech jest o wiele więcej zaufania. Wszyscy w Polsce mówią do mnie: ,,Steffen, uważaj na swój portfel!”, a ja przez 16 lat nie zostałem ani razu okradziony, za to już chyba z 1200 razy zostałem ostrzeżony przed tym.

Czego nauczył się Pan od Polaków?

Bardzo dużo, tysiące rzeczy!

A te najważniejsze?

Nauczyłem sie wielu nowych słów, których wcześniej nawet nie potrafiłem nazwać, np. ,,doba”- słowo, którego po prostu w niemieckim nie ma. To jest zawsze interesujące w obcych językach. Przede wszystkim, nauczyłem się więcej zwracać uwagi na innych, np. bardziej się staram być uprzejmym. Do windy nie wbiegam jako pierwszy, kiedy idę z kobietą do samochodu, otwieram jej drzwi, niosę bagaż, czy prawię komplementy. Chyba nauczyłem się dostrzegać innych ludzi. Wielu Polaków narzeka, że w Niemczech czują się jak ze szkła, gdyż nikt na nich nie zwraca uwagi. W Niemczech zostały granice, reguły zaakceptowane, w Polsce natomiast są one cały czas elastyczne, np. jeśli chodzi o ruch drogowy

– Niemiec jedzie dokładnie na swoim pasie ruchu, czeka na światłach, a Polak patrzy tylko, czy ktoś go przepuści czy też nie, to znaczy że wypróbowuje sam granice jakie można przekroczyć. Inny przykład, kiedy dwoje ludzi ze sobą rozmawia, typowym dla Polaka jest przerywanie: ,,słuchaj daj mi szansę, nie przerywaj, przepraszam, że się wtrącę, ale muszę coś powiedzieć“, itd. W Niemczech czeka się tak długo, aż ktoś skończy swoją wypowiedź, a następnie mówi sam. Oczywiście są wyjątki, ale ogólnie przestrzega się w Niemczech granic, w Polsce jest wszystko elastyczne. Również kiedy się coś kupuje, można się targować ,,może mi Pan troszkę opuści“, w Niemczech jest to raczej nie do pomyślenia. Wszystko zależy ode mnie samego. I to jest też problem, który Niemcy mają miedzy mężczyzną a kobieta, ponieważ w Polsce między nimi nie ma jasnej granicy, wszystko jest elastyczne i dlatego myślę, że Polacy mogą mieć w Niemczech problem, gdyż mają wrażenie, że ta druga strona jest bardzo sztywna. A w Polsce wszystko jest płynne jak w rzece.

Jak opisałby Pan obecne polskoniemieckie stosunki?

Wcale nie tak źle. Stosunki polsko-niemieckie zostały zepsute przez Kaczyńskiego, ale teraz Donald Tusk załagodził sytuację. Sądzę, że w kontaktach międzyludzkich, tak czy owak, dzieje się dużo dobrego. Jeszcze jest dużo do zaspokojenia, ale jest ponad 6000 polsko-niemieckich małżeństw co roku. Polacy i Polki są najbardziej ulubionym (mającym wzięcie) w Niemczech partnerem do pośłubienia. 90% stanowią z tego kobiety. Sądzę, że problem tkwi w tym, iż polscy mężczyźni nie potrafią nawiązać wspólnego języka z niemieckimi kobietami, ponieważ się ich trochę obawiają. Jest oczywiście dużo stereotypów, że niemieckie kobiety są brzydkie, że nie golą nóg itd. Z moich obserwacji, problemem jest to, że niemieckie kobiety inaczej się zachowują niż Polki, chodzą inaczej, mówią bardziej twardo. Polscy mężczyźni potrzebują uczucia, że kobieta ich słucha i dba o nich.

Czy Polacy i Niemcy są do siebie podobni?

Tak. Lubimy piwo, siedzimy często w ogródkach działkowych, grillujemy chętnie, a np. francuzi nie! Oni nie piją piwa. Polacy i Niemcy oglądają chętnie piłkę nożną. Polacy chodzą na grzyby, tu akurat Niemcy tego nie robią, ale myślę, że to ma dużo wspólnego z polską mentalnością.

A zbierał już Pan kiedyś grzyby?

Jeszcze nigdy w życiu, no chyba, że licząc fikcyjne zbieranie w serialu ,,M jak miłość”.

Jak Polacy traktują Pana?

Super! Od samego początku miałam taryfę ulgową, miałem zawsze uczucie, że interesują się mną. Wielu pytało, gdzie leży Wuppertal. Polaka w Niemczech pewnie nikt by się nie zapytał skąd pochodzi. Niemców to raczej nie interesuje. Niemcy nie interesują się innymi krajami, ponieważ sądzą: ,,u nas w domu jest najlepiej, najlepsze autostrady, najlepsze piwo i oczywiście najlepszy chleb.” Kiedy Niemiec jedzie na urlop to cieszy się już na to kiedy wróci do domu, gdzie czuje się najlepiej. A kiedy Polak wraca do domu z urlopu, od razy stwierdza, że tak źle jak w Polsce to nie ma nigdzie indziej na świecie. Ale cieszą się oczywiście z tego, i to właśnie nazywam masochizmem. To ma wspólnego z tym, że Polacy są wielkimi patriotami. Mówią: ,,Polska jest święta, ale innych Polaków nie lubię”. W Niemczech jest na odwrót, oni lubią się nawzajem i mają do siebie duże zaufanie, patriotami zaś nie są. Kiedy zapyta się Niemca: ,,kochasz Niemcy?”, odpowiedziałby, – „nie, to nie jest dla mnie najważniejsze”. W Polsce jest zupełnie na odwrót. Polska jest ważna, ale nie ma wzajemnego zaufania. Gdyby Niemiec chciał wynająć mieszkanie w Krakowie, nie miałby żadnego problemu. Jeśli natomiast to samo mieszkanie chciałoby wynająć 3 różnych Polaków, to mieszkanie zostanie wynajęte Niemcowi, ponieważ polski właściciel wynajmie chętniej Niemcowi, gdyż nie ma on zaufania do rodaków.

Niektórzy Niemcy kojarzą Polaków tylko z kradzieżami, wódką, lenistwem, katolickim radykalizmem, czy ukrytymi komunistami. Co Pana zdaniem można by zrobić, by przełamać te stereotypy?

Jeszcze jako dziecko chodziłem do podstawówki, krótko po wojnie, to mieliśmy uprzedzenia w stosunku do Włochów. Włosi byli leniwi, jedzący tylko makaron itd., dzisiaj żaden człowiek nie powie nic złego na Włocha. Włosi mają super samochody, super ciuchy, super drużyny sportowe. Myślę, że obraz Polaka również zmieni się na lepsze w najbliższych 20-tu latach. Stereotypy o Polsce pochodzą przede wszystkim z 90-tych lat, a to był postsocjalistyczny czas, bardzo dużo kradzieży samochodów, które teraz bardzo się zmniejszyły, aż o prawie 70%. Gospodarka w Polsce znacznie się podnosi, i jestem pewny, że jeszcze tylko 10 do20 lat, a uprzedzenia w stosunku do Polaków przestaną istnieć, tak jak to było z Włochami.

Czy czuje się Pan trochę spolonizowany?

Tak, czuję się spolonizowany. Nauczyłem już sie trochę tańczyć, daję 3 razy buzi w policzek, stałem się trochę przesądny (nie stawiam nigdy torby na ziemi!!). Jednak nadal lubię niemiecki chleb.

Dziękuje bardzo za wywiad.

Redakcja dziękuje za możliwość publikacji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *