Zginęli bo szli pieszo

21 października, 2010
Przy drodze w Spławiu stoją dwa drewniane krzyże. Pod nimi leży tabliczka z napisem przypominającym o tym tragicznym wydarzeniu
Przy drodze w Spławiu stoją dwa drewniane krzyże. Pod nimi leży tabliczka z napisem przypominającym o tym tragicznym wydarzeniu

Jakie będą rozstrzygnięcia sądu?
W konińskim Sądzie Rejonowym trwa proces w sprawie tragicznego wypadku na drodze krajowej nr 92 w Spławiu. Sąd w pewnym momencie postanowił utajnić rozprawę ze względu na zbyt duże emocje podczas zeznawania jednej z osób. Czy oskarżony Piotr T. jeszcze w tym roku usłyszy wyrok?

Mimo wielu zeznań świadków nadal nie jest pewne dlaczego Kasia i Filip po imprezie domowej w Spławiu postanowili iść pieszo w stronę Słupcy. Do tragedii doszło już ponad rok temu, w nocy z 11 na 12 września. 25-letni Filip W., policjant oddelegowany do służby w powiecie słupeckim na imprezę przyszedł z 20-letnią Kasią. Uczestnicy grilla poznali ją dopiero wtedy.

Jak zeznał kolega z pracy Filipa, Mariusz S: „Kasię poznałem na tym grillu. W tym dniu była ładna pogoda, siedzieliśmy na dworze. Gdy zaczęło padać przenieśliśmy się do domu, który był w budowie. Około 22 chciałem opuścić imprezę i padła propozycja, że zabierzemy Kasię i Filipa ze sobą. Oni chcieli zostać i powiedzieli, że dadzą sobie radę.”

Po pewnym czasie Filip próbował zamówić taksówkę, która miała go wraz z przyjaciółką podwieźć do Słupcy. Ponieważ nikt nie odpowiadał, znajomy Filipa miał poszukać innego numeru na postój taxi. Gdy znajomy próbował ponownie skontaktować się z Filipem ten już nie odbierał. Następnego dnia rano ciała dwóch osób w przydrożnym rowie odnalazła jedna z mieszkanek Spławia, która odwoziła swojego syna do Słupcy. Zadzwoniła szybko do swojego męża, Piotra Zalasa, który dobiegając na miejsce ujrzał przerażający widok.

„Żona zadzwoniła do mnie, że niedaleko leży ciało. Na miejscu zobaczyłem ciało młodej dziewczyny. Kilka metrów dalej ciało mężczyzny. W pobliżu leżało również lusterko samochodowe. Pamiętam, że w przeddzień padał deszcz. W nocy słyszałem uderzenie, ale nie wiem czy było związane z tym wypadkiem.” – zeznał mieszkaniec Spławia w sądzie.

To właśnie lusterko, o którym mówił Piotr Zalas w sądzie przyczyniło się do znalezienia sprawcy wypadku. Zanim tak się stało policja sprawdziła ponad 800 samochodów dostawczych marki mercedes, do których znaleziona część pasowała. W wyniku śledztwa funkcjonariusze trafili do domu 24-letniego Piotra T., który na przesłuchaniu przyznał się, że feralnej nocy w coś uderzył. Jak sam twierdził, o dwóch ciałach znalezionych w Spławiu dowiedział się z mediów.

Gdy w sądzie zaczęli zeznawać rodzice Filipa W. złożono wniosek do sądu o utajnienie rozprawy, ze względu na stan emocjonalny zeznających. Sąd zgodził utajnić proces w tej części. Po odnalezieniu sprawcy wypadku matka Katarzyny Zamiary, Halina, była zła na funkcjonariuszy, którzy nie poinformowali jej o tym fakcie. Nie zgadzała się również z pierwszą decyzją sądu, dzięki której zatrzymany nie został aresztowany tymczasowo.

Jak mówiła Halina Zamiara: „Nas tylko boli, że zabił dwóch ludzi niewinnych, i sąd go wypuścił. Nas nawet nikt nie poinformował, że on został zatrzymany. Dopiero z mediów się dowiedzieliśmy, zadzwoniła do nas mama Filipa z Poznania i powiedziała nam, że w mediach o tym wypadku znowu mówią. Stało się, to się stało, nikt tych żyć nie wróci, ale mam żal do niego, że nawet się nie zatrzymał, nie spojrzał czy potrzebują pomocy, nie udzielił pomocy, mógł nawet wezwać pogotowie i uciec. Może któreś by jeszcze żyło. Zobaczą wszyscy, jeszcze dostanie karę w zawieszeniu i będzie się cieszył. Miał czas na zastanowienie się, co mówić jak go złapią, co zrobić. Mają prywatną firmę przewozową, to stać ich na adwokata.”

„- Nawet jeśli był oślepiony, była mżawka, czy cokolwiek, to w momencie uderzenia na pewno musiał zauważyć. Nieważne dla niego było, że lusterko na drodze mu odpadło? W samochodach ciężarowych przecież trzeba się posługiwać lusterkami bocznymi. Wiedział doskonale co zrobił. Tego już mu nikt nie udowodni. O tym, że go wypuścili dowiedzieliśmy się od dziennikarza, nikt z policji do nas nawet nie zadzwonił.” –dodał ojciec zmarłej Kasi, Piotr.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *