Panie prokuratorze, nie przesadzajmy

Oskarżony w sądzie: Alibi Domela
Sprawa głośnego napadu na stróżówkę przy słupeckim szpitalu trwa. W środę 22 grudnia w Sądzie Rejonowym w Słupcy zeznawała kobieta, która twierdzi, że w czerwcu 2007 gdy miał miejsce napad, Dominik K. przebywał w Poznaniu. Sąd ma ciężki orzech do zgryzienia. Czy świadek mówiła prawdę?

NOCNY NAPAD NA STRÓŻÓWKĘ
Przypomnijmy, że sprawa brutalnego napadu na dozorującą parking przy szpitalu miała miejsce w czerwcu 2007, około godziny 2 w nocy. Młody mężczyzna wszedł do budynku portierni z założoną na głowę torbą foliową z wyciętymi otworami na oczy. Zażądał od pracującej tam kobiety wydania wszystkich posiadanych pieniędzy, a następnie bił ją pięściami po całym ciele. Pokrzywdzona nie miała przy sobie zbyt wielu pieniędzy. Sprawca zabrał tylko 20 złotych. Pokrzywdzoną przetransportowano do szpitala. Doznała ogólnych potłuczeń ciała i urazu głowy.

„Policjanci dołożyli wszelkich starań, aby wykryć sprawcę tak drastycznego zdarzenia. Powołano specjalną grupę, która po zdarzeniu intensywnie pracowała nad rozwikłaniem zagadki. W ramach prowadzonego śledztwa przesłuchano kilkadziesiąt osób, wytypowano grupę podejrzanych. Niestety postępowanie umorzono wobec nie wykrycia sprawcy. Nie znaczyło to jednak, że sprawa została odłożona na półkę. Przez następne lata prowadzono czynności operacyjne, sprawdzano kolejne hipotezy, analizowano dowody, porównywano z innymi sprawami.” – informowała słupecka policja.

25-letni Dominik K. ze Słupcy został zatrzymany dzięki właściwie przeprowadzonym oględzinom miejsca zdarzenia i wnikliwości kryminalnych pracujących przy tej sprawie. Mężczyzna ma na swoim koncie popełnienie jednych z najgorszych przestępstw zapisanych w kodeksie karnym. Śmiało można go nazwać prawdziwym bandytą.

Za rozbój na przyszpitalnym parkingu grozi Dominikowi nawet do 12 lat więzienia. Ma on również wyroku za sprawę gwałtu nad słupeckim jeziorem, oraz za napad na małoletnią na ulicy Matejki. Czy Dominikowi dojdzie również wyrok za napad na stróżówkę?

REMONTOWAŁ MIESZKANIE?
Marnila Ch., mieszkanka Poznania, twierdzi, że w okresie od 15 czerwca przez około dwa tygodnie Dominik K. przebywał u niej, remontując jej mieszkanie. Według kobiety Dominik nie wychodził z mieszkania ani na chwilę.

„Był u mnie, malował, robił to do późnego wieczora i nie wychodził nigdzie. W czasie remontu ja mieszkałam w tym mieszkaniu z synem. Jego siostra mi mówiła, że brat nie ma pracy i bardzo chętnie by to wyremontował. Nie była spisana umowa. Mój syn ze mną spał w jednym pokoju, Dominik w drugim. On nie miał kluczy do mieszkania. On przywiózł ze sobą rzeczy takie do remontu. Na weekendy nie wyjeżdżał do domu, chciałam, żeby remont był skończony szybko.” – zeznawała Marnila Ch.

Prokurator Kosmalski nie do końca uwierzył w zeznania świadka. Postanowił przepytać o szczegóły oskarżonego, a później wrócić do zadawania pytań świadkowi.

„W tym mieszkaniu jest balkon. Czajnik był elektryczny i zwykły. Wieczorami oglądałem TV. Właścicielka mnie żywiła. Jedynie na papierosa wychodziłem na balkon. Papierosy kupowała mi właścicielka.” – mówił Dominik K.

Prokurator spytał o niepełnosprawność syna Marnili Ch. Oskarżony nie znał stopnia niepełnosprawności dziecka. „Panie prokuratorze, nie przesadzajmy” – powiedział Dominik K.

„Ja nie kupowałam nic dla oskarżonego. U mnie w domu się nie pije i nie pali bo syn jest chory na serce. Dwa razy kupowałam papierosy, pan Dominik mnie o to prosił.” – mówiła pani Ch.

Sędzia Przewodnicząca przerwała rozprawę do drugiego lutego. Strony nie wniosły o uzupełnienie przewodu sądowego. Być może w lutym zapadnie wyrok w sprawie tego napadu.