Moje trzy grosze…
Uznawana jest jako standard norm cywilizacyjnych. W Polsce w różnych przepisach i postanowieniach już od XIV wieku. Jest to prawo do publicznego wyrażania własnego zdania oraz poglądów. Oczywiście piszę o tym, czym jest wolność słowa. Choć w encyklopedii zaraz za krótkim wstępem informacyjnym znajduję zdanie: w rzeczywistości rzadko jest w pełni nieograniczona. Więc czy wolność słowa w ogóle istnieje, skoro się ją ogranicza? W to śmiem wątpić.
Choć rozumiem pewne ograniczenia, a raczej zasady. Publiczne obrażanie kogoś, to jednak bardziej kwestia kultury osobistej i wychowania. Na wyrażanie swych poglądów, nawet jeśli są sprzeczne ze zdaniem innych, zawsze znajdzie się i czas i miejsce. Nie musi to być przecież ambona kościelna czy impreza masowa. Inaczej bywa w prasie. Tutaj ograniczenia mają więcej punktów. Zniesławienie czy pomówienie kogoś jest proste, lecz to od rzetelności dziennikarzy jak i całej redakcji zależy co czytelnik czyta.
Niestety czasami bywa zupełnie inaczej. Nasi koledzy z sąsiednich “Wiadomości Wrzesińskich” stanęli przed sądem, bo upublicznili prawdę. Wiadomo jednak, że prawda boli najbardziej. Dziennikarz tygodnika z Wrześni opisał sprawę molestowania pracowników przez ich pracodawcę. Ten pracodawca „doniósł” na redakcję, ponieważ sprawa toczyła się w sądzie za zamkniętymi drzwiami, a dziennikarz znał i opisał sprawę z jej akt. Sąd pozwolił mu do nich jedynie zajrzeć. W artykule dane pracowników „dotkniętych” sprawą były zmienione. A na końcu dziennikarzom, za prawdę na łamach gazety, grozi według prokuratorskiego zarzutu nawet do dwóch lat więzienia. To ograniczenie wolności słowa jest chyba zbyt absurdalne, żeby mogło być prawdziwe. Jeśli w sprawie naszych kolegów zostanie wydany wyrok skazujący, o wolności słowa, czy też wolności prasy nie ma co mówić. Na koniec felietonu stawiam więc pytanie – o czym mamy pisać, skoro zabrania nam się pisać prawdę?
Jak dobrze, że to tylko „trzy grosze” 🙂
Nie o wsztkim i o wszystkich można pisać co się tylko chce. Więcej szkody nieraz narobi wasz artykuł niż sam sprawca, którego czyn opisujecie. Zresztą przykładów z autopsji macie najwięcej więc nie będę ich wymieniał. Ponadto dziennikarz nie może ujawniać informacji z toczącego się postępowania, dotyczy to również świadków. Powinniście o tym wiedzieć bardzo dobrze a nie zasłaniać się wolnością słowa.