Reprezentant Polski zadebiutował w SKP Słupca

18 marca, 2012

Takiego zawodnika nam brakowało! Tydzień przed ligową inauguracją piłkarze Słupeckiego Klubu Piłkarskiego rozegrali ostatni mecz kontrolny. Podopieczni Waldemara Przysiudy wygrali z szóstym zespołem konińskiej okręgówki – Polonią Golina 2:0. W naszych barwach zadebiutował Michał Goliński. Były piłkarz LECHA Poznań, WIDZEWA Łódź, GROCLINU, ZAGŁĘBIA Lubin, CRACOVII, czy WARTY Poznań był wyróżniającym graczem słupeckiej jedenastki. „Takiego gracza było nam potrzeba” – powiedział po meczu kapitan SKP Jacek Mikołajczyk.

Mecz może nie był porywającym widowiskiem, ale słupczanie na tydzień przed inauguracją piłkarskiej wiosny zaprezentowali się całkiem przyzwoicie. W pierwszej połowie, kibice oglądali tylko jedną bramkę autorstwa Janusza Matuszewskiego. Doskonałe okazje zmarnowali m.in. Dariusz Gromanowski (co najmniej 2 strzały na bramkę) oraz Maciej Bogdański (uderzenie w poprzeczkę).

Druga połowa zaczęła się od kolejnej niewykorzystanej sytuacji Matuszewskiego, który mógł zdobyć drugą bramkę w tym spotkaniu. Na 2:0 (w 54 minucie) podwyższył Sebastian Jasiak, który wcześniej zmienił Macieja Bogdańskiego. Przed kolejną szansą stanął chwilę później Mateusz Szafraniak, lecz futbolówka po jego strzale minimalnie przeleciała obok słupka bramkarza gości. W końcówce meczu jeszcze jeden strzał zatrzymał się na poprzeczce bramki Polonii, a swoją debiutanckie trafienie mógł w ten sposób zaliczyć Michał Goliński.

SKP zagrał w składzie: Mikołajczyk (46′ Przybylski, 75′ Przybyła) – Mikołajczyk, Bednarowicz, Krawiec – Zieliński, Gromanowski, Matuszewski (50′ Lorencki), Goliński, Woźniak (50′ Szafraniak) – Kubacki (46′ Ziemski), Bogdański (50′ Jasiak).

Prezes Robert Nadgrodkiewicz jest bardzo zadowolony z okresu przygotowawczego. „Oczywiście boisko zweryfikuje nasze przygotowanie, ale sparingi pokazały, że możemy grać efektownie i skutecznie. Wygląda to bardzo dobrze, choć na pewno brakuje nam nieco świeżości i zgrania w nowym ustawieniu”.

Prezes jest także zadowolony z debiutu Michała Golińskiego: „W przerwie zimowej odeszli praktycznie wszyscy wypożyczeni z zewnątrz zawodnicy, więc zespół był osłabiony. Nie liczyliśmy już na żadne wzmocnienie, aż tu nagle nadarzyła się okazja pozyskania Michała Golińskiego. Przyszedł on, żeby pomóc drużynie do końca sezonu, bo nie mamy złudzeń, że tylko do maja zostanie z nami. Mamy bardzo młody zespół, więc nasi wychowankowie mają się maksymalnie dużo od niego nauczyć. Michał ma poukładać naszą grę i nie ukrywam, że liczę na większe zainteresowanie naszymi meczami ze strony kibiców. Myślę, że taki piłkarz powinien być magnesem dla publiczności” – mówi pełen optymizmu prezes Nadgrodkiewicz.

Bardzo dobrze o nowym piłkarzu wypowiadają się także jego koledzy z zespołu. Liczą, że wiele się będą mogli od niego nauczyć. Sam Goliński w pierwszych dniach pobytu w słupeckiej szatni wydaje się być człowiekiem skrytym, skromnym i małomównym. Uważa, że chce swoją grą pokazać swoją wartość, a nie gwiazdorstwem pozaboiskowym. W ostatnim czasie na pewno nie miał najlepszej passy. Jego pożegnania z klubami z Lubina, Krakowa, czy Poznania nie były najlepsze.

Kontrowersyjny portal internetowy weszlo.com pisze o Golińskim jako o piłkarzu, który w ostatnich latach zanotował największy upadek kariery piłkarskiej: „W 2004 roku – czyli osiem lat temu – Michał Goliński zakończył grę w piłkę na przyzwoitym poziomie, a zaczął przebierać się za piłkarza i wozić na nazwisku. Przez ten czas zasłynął tylko jednym rajdem – kiedy do ławki rezerwowych zawołał go Orest Leńczyk, a gdy Goliński dobiegł, to usłyszał od szkoleniowca: – Schowaj brzuch. Goliński zdążył zawodzić w Lechu (po początkowej dobrej grze), Groclinie, Zagłębiu Lubin, Cracovii i Warcie Poznań. Gdziekolwiek się pojawiał – łatwo go było rozpoznać, jako największego człapaka w kraju. „Golina” bowiem zwykł poruszać się niezwykle ekonomicznie. Z czasem można było odnieść wrażenie, że nie porusza się już w ogóle. Nawet w Warcie Poznań często wchodził na boisko z ławki rezerwowych, albo nie wchodził w ogóle. Patrząc na niego, można było stwierdzić, że potrzebuje tylko jednego – lektyki. Oto polski piłkarz – lat 31. Dobrze skończył grać w wieku 23″ – czytamy na portalu.

Słuchając jednak opinii prezesa i kolegów z zespołu wydaje się, że najgorszy okres Michał Goliński ma już za sobą. W SKP ma się odbudować i swoją grą znowu porwać kibiców, jak przed laty gdy znakomicie grał w LECHU pod wodzą Adama Topolskiego. „Gdy dogadaliśmy się z Michałem od razu pojawiły się propozycje gry dla niego. On jeszcze będzie grał dobrze w piłkę” – mówi prezes Nadgrodkiewicz i nie ma powodów, żeby mu nie wierzyć.

Fot. Janusz Wiśniewski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *