Asnyka utonęła w wodzie

1 czerwca, 2010
Do domu Luizy Tupalskiej można się było dostać jedynie w kaloszach.
Do domu Luizy Tupalskiej można się było dostać jedynie w kaloszach.

Jest w Słupcy ulica, o której nikt nie pamięta.
– Wiecie gdzie w Słupcy jest ulica Asnyka? Nie? Nie martwcie się… Wielu tego nie wie. Nawet instytucje takie jak Pogotowie czy Policja długi czas tego nie wiedziały, aż do dnia kiedy byli potrzebni… – tymi słowami rozpoczęła swoją opowieść o ulicy Asnyka Luiza Tupalska. Jedna z mieszkanek tej nowej i dobrze ukrytej ulicy. Ubiegłotygodniowe ulewy sprawiły, że jej posesja wyglądała jakby nie leżała w Słupcy, a na terenach najbardziej zagrożonych powodzią.

ULICA W SERCU WIELKIEGO OSIEDLA
Problemy ze znalezieniem tej ulicy mają nie tylko kierowcy rozwożący pizzę, ale to co najgorsze także straż, pogotowie, czy policja.

„Zdarzyło się kiedyś, że złodzieje chcieli ukraść nasz samochód. Byłam sama w domu z dziećmi, ale nie zadzwoniłam po policję, bo wiedziałam, że zanim przyjadą to złodziej po robocie zdąży zniknąć. Zadzwoniłam po teścia, by przyjechał mnie bronić” – mówi Luiza Tupalska. Dlaczego tak się dzieje?

„Chyba jako jedyna słupecka ulica nie ma żadnej tabliczki, ani oznaczenia. Nie wspominając już o latarniach” – mówi pani Dorota Czerniak kolejna mieszkanka tej ulicy. To nie jedyne braki tej ulicy. Skoro nie można załatwić takich najprostszych potrzeb, to studzienki burzowe i wytyczona prawidłowo ulica to marzenia ściętej głowy.

DESZCZOWY PROBLEM
Brak studzienek burzowych lub jakiegoś innego załatwienia problemu spowodował, że ulica ta w ubiegłym tygodniu dosłownie utopiona była w wodzie.

„W ostatniej chwili udało mi się uratować psa, który nagle ze swoją budą zaczął odpływać. Z domu wyjść możemy jedynie w kaloszach” – mówi przerażona pani Luiza, która przez kilka dni była uwięziona w domu z małym dzieckiem, bo wyjazd wózkiem na suchą ulicę Prusa był niemożliwy.

Podobny, lub jeszcze większy problem ma inna sąsiadka Monika Witkowska, mama nastoletniego niepełnosprawnego syna, który w taką pogodę może podziwiać świat jedynie przez okno, a świeże powietrze czerpać tylko na tarasie. Mieszkańcami ulicy jest łącznie ośmioro dzieci w wieku szkolnym i przedszkolnym, które po zmierzchu są uwięzione we własnych domach, ponieważ panująca ciemność nie pozwala na bezpieczne poruszanie się po ulicy.

Jak już wspominaliśmy są problemy z dojazdem pogotowia, bo gdy karetka już znajdzie posesję to nie może wejść do domu. „Sanitariusze sobie radzą, ale pani doktor, która przyjechała w szpilkach już miała problemy z pokonaniem tej drogi” – wspomina trochę z uśmiechem mieszkanka ulicy Asnyka.

PROBLEM TEŻ PO OPADNIĘCIU WODY
Ktoś może powiedzieć, że woda szybko opada. „Wtedy też mamy problem. Na jezdni mamy glinę, którą wykopano kiedy wodociągowano ten teren. Co prawda sami, na własny koszt nawozimy czego się da – kamieni – i sypiemy popiół żebyśmy mogli dotrzeć do swoich posesji ale to i tak nie pomaga. W tej chwili najlepszy przejazd jest przez działkę sąsiada, ale co będzie jak on przyjedzie i ją ogrodzi? Prawidłowa droga jest zarośnięta i trzeba będzie znów wielkich nakładów, by ją wytyczyć” – mówi Luiza Tupalska.

BEZRADNOŚĆ WŁADZ
Gdy w ubiegłym tygodniu pani Luiza pojawiła się w komendzie straży pożarnej, by prosić o wypompowanie wody z jej posesji, najpierw spytano ją czy chodzi o ulicę Asnyka… w Strzałkowie! Potem sympatyczny pan strażak stwierdził, że nie przyjadą, bo mają inne sprawy na głowie, a tutaj nie ma zagrożenia życia. A co na to burmistrz?

„No cóż, gdy mąż go odwiedził to powiedział: jak nie będziecie chodzić prosić i pisać to nic nie zrobimy – taki dziwny ten świat. Tylko jak wyjść z domu kiedy dookoła woda?”- zastanawia się nasza czytelniczka. Ulica Asnyka ma również swojego radnego.

„Wiemy, że jest nim taki nauczyciel z zawodówki (Piotr Marszałek – przyp red.), ale my go tutaj nie widzieliśmy. Podejrzewamy, że on w ogóle nie wie o naszych problemach.– żali się pani Halina Fimiak – Ziarniewicz, która prowadzi gabinet protetyki dentystycznej i jej klienci nierzadko mają problemy z odnalezieniem ulicy, a jeśli już po wielkich trudach i dopytywaniu sąsiadów odnajdą Asnyka , to do posesji i tak trudno dotrzeć po dziurach , błocie i w „egipskich ciemnościach”.

•••

O problemach mieszkańców tej ulicy można napisać książkę. Władze miasta, radni i kandydaci na radnych nie odwiedzają tych mieszkańców, bo ich problemy nie wpływają na wynik wyborów. Jest tam przecież tylko 7 numerów, na których stoi 5 domów. Kiedyś planowano tam stworzenie parku, boiska i placu zabaw. Potem zdecydowano się podzielić go na działki budowlane. Szkoda, że po latach, kiedy stanęły już tam piękne domki, nagle zapomniano, że tam też mieszkają ludzie.

  1. Dokładnie. Słupeckie władze miasta potrafią jedynie pokazywać się w kościołach i święcić kamienie. Gdy jednak przyjdzie zmierzyć się z realnym problemem są bezradne jak dzieci we mgle. Tak było w przypadku śnięcia ryb, tak jest i w tej chwili.
    Dokładnie to samo myślę o radnych – bezradnych. Oni tylko bezmyślnie głosują za tym co im podstawią. Nie zabierać głosu, tylko diety. Oto ich hasło wyborcze Dobrze, że za pół roku przyjdzie czas weryfikacji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *