Chce 200 tysięcy od Mostostalu
W konińskim sądzie trwa spór na linii Marek Dranikowski – słupecki Mostostal. Były prezes chce pokaźnego odszkodowania za, jak twierdzi, niesłuszne zwolnienie dyscyplinarne. Dranikowski proponował ugodę, jednak Mostostal nie chce jej zawrzeć.
– To jest zwykły spór pracowniczy, mój klient został niesłusznie zwolniony z Mostostalu dyscyplinarnie. Mój klient nie zgadza się ze stanem faktycznym, z podstawą zwolnienia dlatego złożył jako pracownik odwołanie do sądu pracy. Jego roszczenia są zwykłymi roszczeniami pracowniczymi, a przede wszystkim chodzi o ochronę swojego dobrego imienia. Trzymiesięczne wynagrodzenie to suma, o którą ubiegałby się każdy pracownik na miejscu mojego klienta. Od samego początku sygnalizujemy zawarcie ugody, ograniczamy swoje roszczenia znacznie – do minimum, po to by jak najszybciej zakończyć ten spór a przede wszystkim, żeby oczyścić swoje dobre imie. Wiemy jakim kapitałem dysponuje Mostostal, mój klient twardo stąpa po ziemi, wie na co może liczyć. Pan Dranikowski pracował w Mostostalu wiele lat, ma dobre wspomnienia, dlatego cały czas jesteśmy otwarci na ugodę. – mówił po ostatniej rozprawie w konińskim sądzie rejonowym obrońca Marka Dranikowskiego, byłego już prezesa słupeckiego Mostostalu.
Marek Dranikowski został zwolniony dyscyplinarnie. W uzasadnieniu pojawił się zapis o ciężkim naruszeniu obowiązków pracowniczych, które przyniosły spółce dużą stratę. Były prezes nie zgadza się ze zwolnieniem i uważa, że w sposób nieuczciwy zrobiono z niego kozła ofiarnego. Były prezes walczy o pokaźną sumę – ponad 200 tysięcy złotych. Choć w sądzie proponował, że może iść na ugodę i zgodzi się na 30 procent mniejszą odprawę, mecenas reprezentujący Mostostal stwierdził, że jego klient na ugodę raczej się nie zgodzi.
Zarzuty jakie Mostostal ma wobec Marka Dranikowskiego dotyczą kontraktu z kanadyjską firmą. W sądzie kierownik wydziału produkcyjnego i kierownik działu zaopatrzenia stwierdzili, że zadanie było bardzo trudne w realizacji i w trakcie prac stało się nieopłacalne. Mostostal, według zarzutów, nie był przygotowany do realizacji tego zlecenia, a by je dokończyć, poniósł duże nakłady finansowe i w ostatecznym rozrachunku firma poniosła duże straty.
Do sprawy wrócimy. Kolejne posiedzenie w sądzie planowane jest na maj.