Dramatyczne problemy mieszkańców wsi

30 stycznia, 2010
Radosław Wawrzyniak przy odgarnianiu śniegu
Radosław Wawrzyniak przy odgarnianiu śniegu

Pomocy znikąd?
Wiele wsi w naszym powiecie wygląda, jakby wszyscy o nich zapomnieli. Społeczność wiejska właśnie w tych miejscowościach jest ze sobą zżyta. Mieszkańcy często pomagają sobie nawzajem, żeby przetrwać ciężkie okresy. Taka sytuacja panuje między innymi w Woli Koszuckiej (gmina Lądek). O wielu problemach, z którymi spotykają się mieszkańcy opowiada Radosław Wawrzyniak.

BEZ PRACY, BEZ ZASIŁKU
W Woli Koszuckiej wszyscy znają pewnego mieszkańca, któremu los nie szczędził przykrości. Henryk Langner samotnie zamieszkuje jedną z posiadłości. Jest bezrobotny, nie ma renty chorobowej, emerytury, ani żadnych zasiłków zapomogowych. Prawie bez pieniędzy musi przetrwać zimę.

Jak sam mówi: „Gdyby nie jakieś dorywcze prace, to bym nie miał na chleb. Taka jest prawda. Opłaty są strasznie drogie. Nie chcę już nigdzie chodzić i się prosić. Już kiedyś zasiłek załatwiałem, to jeździłem ciągle i nic nie wychodziło. Widzę sam, że są układy jakieś i układziki, a dla ludzi, którzy naprawdę potrzebują pieniędzy nie ma. Gdybym stracił teraz zdrowie to już kompletnie koniec, bo przynajmniej mogę sobie dorobić gdzieś u znajomych na kawałek chleba.”

W obronie tego mieszkańca staje również jeden z działaczy społecznych z Woli Koszuckiej. Człowiek, który nie zajmuje żadnego stanowiska państwowego, nie jest radnym, sołtysem, ani posłem. Dla Radosława Wawrzyniaka najważniejsze jest, aby ktoś, kogo dotknął zły los w życiu miał za co zjeść i czym się ogrzać. Jak mówi w rozmowie z nami: „To nie chodzi tylko o jednego mieszkańca, bo w gminie na pewno jest takich wielu. Ludzie często dużo bogatsi otrzymują zasiłki. A tutaj nikt nie przyjedzie się nawet spytać czy jeszcze żyje, czy jest chory, czy ma na opał.

W radio mówią nawet policjanci, że jeśli ktoś jest, to by chętnie się nim zajęli. Jest ktoś taki i nikt nawet nie zajrzy tutaj. Jestem ciekawy, po co jest taka instytucja powołana, która rozdaje pieniądze nie zawsze tym co naprawdę tego potrzebują. Przecież wiedzą, że pan Langner ma takie problemy. Jak podatku ktoś nie zapłaci, to z daleka krzyczą, że zaraz komornik przyjdzie. A co z tym podatkiem robią?”

NAJGORSZY OKRES
Zima jest najgorszym okresem dla wielu mieszkańców Woli Koszuckiej. Mnóstwo pieniędzy kosztuje opał. Henryk Langner nie poddaje się jednak w walce z realiami życia. Mimo braku pieniędzy w jego mieszkaniu zawsze jest schludnie i czysto. Problemem w Woli Koszuckiej był również w ostatnim tygodniu brak prądu.

W 2010 roku, w którym technika serwuje ludzkości wynalazki przekraczające ludzką wyobraźnię w Woli Koszuckiej, miejscowości położonej kilometr od autostrady i dwa kilometry od miejscowości gminnej (Lądek), przez prawie tydzień nie było prądu.

Jak mówi Radosław Wawrzyniak: „To jest po prostu jakaś kpina, żeby przez taki okres nie było tutaj prądu i nikt się tym nie zainteresował? Tutaj na wsi mieszka niepełnosprawny chłopak, który codziennie na rano chodzi z końca wsi na autobus do pracy. Jest jeszcze ciemno, a on musi iść bo co mu pozostaje? Wraca też o 17:00 dopiero i też jest ciemno na ulicy. Okazuje się, że to już nikogo nie obchodzi, prądu nie ma i już.”

ODŚNIEŻANIE TYLKO DZIĘKI ZNAJOMOŚCI
Droga wiodące przez Wolę Koszucką jest przejezdna dla samochodów tylko jednym pasem ruchu. Drogówka ani zakład komunalny nie zajął się tym problemem.

R. Wawrzyniak pomaga Henrykowi Langnerowi gdy tylko ten potrzebuje pomocy
R. Wawrzyniak pomaga Henrykowi Langnerowi gdy tylko ten potrzebuje pomocy

Jak mówi Radosław Wawrzyniak: „Droga odśnieżona jest tylko przez to, że w GSie pracuje jeden z mieszkańców, który po prostu przejechał kilka razy przez wieś pługiem. Tak to też by nikt nawet nie spojrzał na mapę czy jeszcze istniejemy. Sprzętu na wsi jest dużo, gdybyś ktoś dał jakieś fundusze to znalazłyby się osoby chętne, żeby tą drogę uporządkować. To już nie chodzi o jakiś zarobek, tylko o pokrycie kosztów.

W życiu tutaj ludzie ręce i nogi połamali, a piaskarka żadna nie przejechała. Te układy, które weszły w 89 roku są tutaj do tej pory. Nikt nie robi nic na rzecz mieszkańców. Gdybyśmy sami społecznie nie organizowali czegoś to nasza wieś nie miałaby zupełnie nic. Wszyscy na górze się tylko głaskają, przytakują, jak radni głosują to ręka idzie w górę, a głowa chowana pod stół, bo często wiedzą, że to jest albo niekorzystne, albo niepotrzebne. ”

Aby polepszyć sobie wjazdy mieszkańcy zdani są tylko na siebie. O soli i piasku na tej drodze gminnej mogą sobie jedynie pomarzyć. Strach nawet pomyśleć co się stanie, gdy przyjdzie odwilż i cały śnieg stopnieje. Prawdopodobnie większość piwnic w posesjach będzie całkowicie zalana wodą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *