Dwukrotnie oddał szpik dla brata

9 września, 2010
Tadeusz Krotoszyński nie zawahał się dwukrotnie oddać szpik swojemu bratu i jak mówi nic na tym nie stracił, a wręcz przeciwnie, zyskał szczęście i zdrowie brata
Tadeusz Krotoszyński nie zawahał się dwukrotnie oddać szpik swojemu bratu i jak mówi nic na tym nie stracił, a wręcz przeciwnie, zyskał szczęście i zdrowie brata

Tadeusz Krotoszyński dyrektor strzałkowskiego banku apeluje o włączenie się do akcji słupeckiego szpitala
Gdy na łamach lokalnej prasy dowiedział się o przeprowadzanej przez słupecki SP ZOZ akcji pozyskiwania dawców szpiku kostnego, postanowił opowiedzieć naszym czytelnikom o chorobie swojego brata, któremu w latach 90-tych dwukrotnie podarował życie poprzez przeszczep – „Z całego serca zachęcam wszystkich do zostania dawcą, nic na tym się nie traci, a można uratować komuś życie. To wspaniałe uczucie” – zapewnia Tadeusz Krotoszyński Prezes Ludowego Banku Spółdzielczego w Strzałkowie.

Tadeusz Krotoszyński (61 l.) wywodzi się z Gozdowa k. Wrześni, gdzie mieszkał z rodzicami i sześciorgiem rodzeństwa (5 braci i 1 siostra). Jak podkreśla w naszej rozmowie, w jego domu rodzinnym zawsze bardzo ważne były więzi rodzinne, wzajemna solidarność, wsparcie i pomoc. Tak zostaliśmy wychowani przez rodziców i tak jest do dziś. Zawsze możemy liczyć na wzajemną pomoc – mówił Tadeusz Krotoszyński.

NIE BYŁO CHWILI ZAWAHANIA
Choroba o rok starszego brata Michała ujawniła się w kwietniu 1991 roku. Zdiagnozowano u niego białaczkę. Nikt nie był w stanie podać przyczyny powstania choroby. On nigdy nie palił, nie nadużywał alkoholu, zawsze był w bardzo dobrej kondycji. Może przyczynił się do tego nasz wyjazd w kwietniu 1985 roku na pogrzeb członka rodziny do Sokołowa Podlaskiego, w dzień gdy nastąpił wybuch reaktora w Czarnobylu. Ale to tylko nasze przypuszczenia. Brat trafił do Kliniki Hematologii Akademii Medycznej w Poznaniu. Pamiętam ogromne oddanie i zaangażowanie personelu medycznego i profesora Hansza, który oznajmił nam, że podejmie próbę przeszczepu szpiku kostnego. Całe rodzeństwo łącznie z mamą pojechaliśmy do Poznania i poddaliśmy się badaniom na zgodność genów. Z niecierpliwością oczekiwaliśmy na wyniki badań. Bardzo się ucieszyłem, gdy dzwoniąc do kliniki w słuchawce usłyszałem moje imię i nazwisko jako dawcy szpiku dla brata. Nie było nawet momentu zawahania z mojej strony, wręcz przeciwnie, ogromna radość. W naszej rodzinie tak już jest, że jeżeli tylko możemy jakoś pomóc, to dajemy to i nie ma problemu. Brat nie chciał nam zdradzać, że bardzo chce przejść ten przeszczep, ale gdy oznajmiłem mu, że będę dawcą oboje popłakaliśmy się ze szczęścia jak dzieci. To były niezapomniane chwile i do dziś wywołują wzruszenie – załamującym się głosem wspomina prezes Krotoszyński.

– Rozpoczęły się przygotowania do przeszczepu, brata na kilka dni umieszczono w izolatce, gdzie chemicznie niszczono mu chory szpik. Jego odporność była wówczas zerowa, mogły zabić go nawet pleśniawki. Na szczęście wszystko przebiegało pomyślnie. Ja sam postanowiłem sobie, że miesiąc przed przeszczepem nie wezmę ani grama alkoholu do ust, dbałem o siebie jak mogłem, żeby na wyznaczony dzień przeszczepu być zupełnie zdrowym. Czułem się trochę jak dziecko, na które się chucha i dmucha, ale było warto. W październiku 91r. pojechałem do kliniki, pamiętam że to była niedziela. Pobrano mi około 1,5 l. szpiku poprzez wkłucie w kręgosłup (człowiek ponoć ma ok. 6 l. szpiku). To jest zupełnie nieryzykowne i bez uszczerbku na zdrowiu dla dawcy. Ja po tym zabiegu już we wtorek wróciłem normalnie do pracy. Z bratem mieliśmy 33 geny zgodne a 2 niezgodne. Gdy je wyeliminowano podano szpik bratu. Potem jeszcze 30 dni spędził w izolatce. Pamiętam, że wychodząc z izolatki wyglądał strasznie, zaczerwienione oczy, skóra pociemniała, jakby spalona od chemii, ale wszystko szło pomyślnie i jego organizm szybko się odbudował. Na Boże Narodzenie wyszedł do domu – relacjonował przebieg leczenia brata pan Tadeusz.

POTRZEBNY POWTÓRNY PRZESZCZEP
Bezlitosna i podstępna choroba Michała Krotoszyńskiego dała znać o sobie powtórnie po trzech latach. W rodzinnym domu Krotoszyńskich w Gozdowie odbył się zjazd rodzinny. Wszyscy drżeli w obawie o zdrowie i życie brata. Trwały konsultacje z lekarzami czy podejmą próbę ponownego przeszczepu.

Brat trafił pod opiekę tego samego profesora. Zapadła decyzja o ponownym dokonaniu przeszczepu szpiku. Trwaliśmy w nadziei, że skoro pierwszy przeszczep się udał, to z drugim także będzie wszystko w porządku. Przez te trzy lata warunki na oddziale bardzo zmieniły się na lepsze. Izolatka była częściowo przeszklona, więc brat miał z nami kontakt nie tylko przez telefon, ale także wzrokowy. Kolejny przeszczep także się przyjął, a brat dużo szybciej wrócił do formy niż za pierwszym razem. W tamtym czasie był chyba pierwszą osobą w Polsce po podwójnym przeszczepie. On się cieszył, że wraca do zdrowia, a ja jeszcze bardziej z tego, że mogłem mu w tym pomóc. To wspaniałe uczucie mieć świadomość, że ofiarowałeś komuś życie. To bardzo dowartościowuje siebie samego. Dziś brat cieszy się dobrym zdrowiem, mieszka we Wrześni, pracuje, spotykamy się w rodzinnym domu i cieszymy się jego szczęściem – z radością mówił Tadeusz Krotoszyński.

Jednocześnie przykładem swojej rodzinnej historii pragnie zachęcić mieszkańców naszego powiatu, i nie tylko, do wzięcia udziału w akcji SP ZOZ w Słupcy pozyskiwania potencjalnych dawców szpiku kostnego pod hasłem„I TY możesz darować komuś życie”.

Z racji wieku nie mogę już być dawcą szpiku, ale do dziś w telefonie komórkowym mam zapisane, że gdyby coś mi się stało to można pobrać moje organy do transplantacji, bo skoro mi już nie będą potrzebne, a komuś mogą pomóc, to dlaczego tego nie zrobić? Podczas akcji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy także staram się regularnie oddawać krew. Jaki to problem upuścić sobie czegoś, co nam się odbuduje, a drugiemu człowiekowi może pomóc. Dziwi mnie jeszcze podejście niektórych rodzin tych osób, od których po wypadku i śmierci pobrano narządy do przeszczepu, że są z tego tytułu źli. Przecież to ratuje życie drugiemu człowiekowi. Czy jest piękniejszy dar niż ludzkie życie? Powinni się cieszyć, że jakaś namiastka ich śp. bliskiej osoby nadal żyje i pozwala żyć bliźniemu – przekonuje Prezes Zarządu strzałkowskiego Ludowego Banku Spółdzielczego Tadeusz Krotoszyński.

DZIĘKUJEMY ZA OTWARTE SERCA
Akcja słupeckiego szpitala trwa już od jakiegoś czasu. W poprzednim wydaniu naszego tygodnika przedstawiliśmy naszym czytelnikom historię walki z chorobą młodego Mieszkańca Słupcy 9-letniego Igora Moczyńskiego, który wrócił do pełni zdrowia dzięki autoprzeszczepowi. Mieszkańcy naszego powiatu wykazali się otwartością serca, chęcią pomocy i wrażliwością na potrzeby innych ludzi.

– Od momentu ukazania się artykułów w lokalnej prasie….. od razu zaczęły rozdzwaniać się telefony, zaczęli przychodzić do nas ludzie w różnym wieku, którzy z ochotą zapisywali się oraz dziękowali, że szpital prowadzi taką akcję! Pokazuje to, że nie jesteśmy obojętni, oraz że warto dzielić się tym co możemy zaoferować drugiemu człowiekowi, czyli mieć możliwość bezinteresownego uratowania komuś życia. Dziękuję wszystkim osobom , które zapisały się na listę i dziękowały za zorganizowanie tej akcji…. to naprawdę bardzo miłe, że potrafimy być wrażliwi i jako społeczność lokalna potrafimy w takich akcjach uczestniczyć i integrować się…a przecież zdrowie nasze jest bezcenne !!!! – powiedziała koordynująca akcją z ramienia ZOZu Paulina Kaźmierczak.

APEL DO ZAPISANYCH OSÓB!!!
– Mam ogromną prośbę do wszystkich osób, które zapisywały się w środę tj. 25 sierpnia, aby potwierdziły swoje dane oraz tel. kontaktowy, ponieważ utracona została lista danych potencjalnych dawców z tego właśnie dnia, za co bardzo Państwa przepraszamy !!!! Czas zapisywania zostaje wydłużony o kolejny tydzień. tj. do 7.09.2010… jeśli będą mieli państwo ochotę zgłaszać się i zapisywać jako potencjalni dawcy szpiku kostnego….. serdecznie zapraszamy !!! – dodała Paulina Kaźmierczak.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *