Klęska po najeździe na „Głuchą Puszczę”
Starania Gminy Orchowo zaprzepaszczone?
To już koniec marzeń władz gminy Orchowo o zabezpieczeniu majątku po Stanisławie Pijanowskim. Rodzina zmarłego niedawno regionalisty zniechęcona do powiatu słupeckiego prawdopodobnie już niedługo zabierze cały majątek ze starej leśniczówki przy Orchowie. Powodem takiej decyzji był kontrowersyjny najazd słupeckich instytucji na „Głuchą Puszczę”.
Już ponad miesiąc wszyscy zainteresowani sprawą „Głuchej Puszczy” trwają w niepewności i zadają sobie pytanie: co się dalej stanie z majątkiem o dużej wartości historycznej, zostawionym przez Stanisława Pijanowskiego? Od samego początku nasza redakcja również zajmuje się tą niecodzienną sprawą, ponieważ posiadamy nagrania, w których Stanisław Pijanowski oświadcza, że majątek chciałby przekazać gminie Orchowo. Miesiąc temu jednak okazało się, że ze starań wójta Teodora Pryki, urzędników mających na celu pomoc w zabezpieczeniu majątku, oraz naszych dziennikarzy, może nic nie wyjść. Stało się tak za sprawą wizyty w leśniczówce „Głucha Puszcza” przedstawicieli różnych instytucji z powiatu słupeckiego. Muzeum Regionalne w Słupcy, policjanci i kilku innych urzędników samorządowych swoją „próbą porozumienia” ze spadkobiercami zaprzepaścili szansę na odpowiednie zabezpieczenie skarbów śp. Pijanowskiego. Spadkobiercy zniechęceni do powiatu słupeckiego chcą zabrać cały majątek do Mieściska, skąd wywodził się Stanisław Pijanowski.
„Usiądź wygodnie, żebyś nie spadł z krzesła. Rodzina Stanisława Pijanowskiego nie chce słuchać nagrania, a rozmowa z nimi nie przynosi efektów. Chyba już podjęli decyzję. Twierdzą nawet, że nagranie jest spreparowane. Są bardzo zniechęceni, szczególnie po tym najeździe ze Słupcy. Pozostaje nam czekać na ostateczną decyzję, ale już nie widać światełka w tunelu. Nasze starania na nic się nie zdały.” – mówi przez telefon z żalem w głosie zaprzyjaźniony z nami urzędnik pracujący w gminie Orchowo.
Trudno nam było uwierzyć w jego słowa więc sami postanowiliśmy sprawdzić co zamierza zrobić najbliższa rodzina Stanisława Pijanowskiego. Już po pierwszych zdaniach byliśmy pewni, że państwo R. są negatywnie nastawieni do Orchowa i słupeckich instytucji.
„W życiu wujka były różne okresy i jego wypowiedzi były różne. Nie interesuje nas to nagranie. W budynku są sterty brudu, kurzu i smrodu. Wielkopolski Konserwator Zabytków nie jest specjalnie tym zainteresowany. Wujek był w bardzo trudnej sytuacji. Sami go zachęcaliśmy, że jeśli może, w tej trudnej sytuacji, żeby nie gromadził tych rzeczy. Jego marzeniem było otwarcie muzeum imienia Stanisława Pijanowskiego.”- mówi żona siostrzeńca Stanisława Pijanowskiego.
Starania o powstanie muzeum z prawdziwego zdarzenia gmina Orchowo podjęła już dawno. Były nawet zagwarantowane duże sumy pieniędzy, aby takie muzeum powstało, a Stanisław Pijanowski z tego tytułu otrzymywałby comiesięczne wynagrodzenie. Niestety nigdy nie doszło do podpisania umów przez właściciela leśniczówki, przez co fundusze pozyskane na modernizację muzeum przepadły.
Jak mówi dalej pani R.: „Jesteśmy skłonni, żeby przenieść wszystko do Mieściska. Byłoby to dla nas najlepiej. Mamy na podjęcie decyzji sześć miesięcy. Dla tych co wtedy do nas przyjechali, zamiast starać się pomóc, to nadarzyła się okazja dla nich, żeby coś zagarnąć. To chyba było w porozumieniu z gminą Orchowo. Jeśli nie, to jesteśmy w błędzie, ale nie podobało nam się to zachowanie. Co miało na celu, że przyjechało aż czterech policjantów? Może chcieli zastać jakieś pijane towarzystwo, zamknąć ich do wytrzeźwienia i zająć się majątkiem? Nie wyczuliśmy z ich strony chęci żadnej pomocy” – ze zdenerwowaniem opowiada kobieta.
„Jak tylko uporamy się ze wszystkimi formalnościami to podejmiemy ostateczną decyzję. Rodzina jest liczna, która miałaby prawo wejść w posiadanie tego majątku. Wujek miał jedenaścioro rodzeństwa. Nie wiemy czy przejąć to, czy dopuścić rodzinę. Nie zabiegaliśmy o ten majątek. Wolelibyśmy, żeby to pozostało w Mieścisku. Gmina Orchowo znała sytuację, a nie zrobiono nic, żeby mu pomóc. Mówiliśmy mu – gromadziłeś przez taki czas, ale staraj się polepszyć swój byt. On był do tego wszystkiego przywiązany. A najbardziej był przywiązany do swoich piesków.” – kończy żona Eugeniusza R., siostrzeńca Stanisława Pijanowskiego.
Z rozmowy ze spadkobiercami wynika jasno, że głównym argumentem przechylającym szalę o zabraniu majątku do Mieściska były nierozważne odwiedziny osób, które chciały „zabezpieczyć” majątek Stanisława Pijanowskiego. Dlaczego zabrakło nici porozumienia w dążeniu do uczczenia pamięci o Stanisławie Pijanowskim? Dziwi nas, że instytucje które w feralny poniedziałek 14 czerwca odwiedziły leśniczówkę „Głucha Puszcza” nie próbowały skontaktować się z władzami gminy Orchowo, w której przecież przez niespełna 50 lat mieszkał Stanisław Pijanowski.
Zarzuty jego rodziny o tym, że gmina nie pomagała schorowanemu mężczyźnie są bez pokrycia, ponieważ gmina wielokrotnie próbowała pomóc Pijanowskiemu. Niestety jego rodzina wyniosła z „Głuchej Puszczy” tylko złe wrażenia. Ostateczna decyzja o tym co się stanie z majątkiem zostanie podjęta za kilka miesięcy. Już teraz jednak można pluć sobie w brodę przez brak porozumienia między zainteresowanymi stronami. Piękne marzenia Stanisława Pijanowskiego o muzeum jego imienia wydają się oddalać.
Być może jednak jego najbliższa rodzina stworzy wraz z władzami Mieściska choćby wystawę najciekawszych przedmiotów z dawnych skarbów „Głuchej Puszczy”. Bo jak pisał jeden z ulubionych autorów Pijanowskiego, Konstanty Ildefons Gałczyński: „Chciałbym i mój ślad na drogach ocalić od zapomnienia”.
Władze powiatowe „okopane” – bronią wlasnej głupoty