Kłopotów z pyłem ciąg dalszy

„Jest to zupełnie nieszkodliwe ani dla zdrowia, ani też dla środowiska” - podkreśla Przemysław Hierowski – właściciel składu węglowego w Strzałkowie.
11 grudnia, 2011
„Jest to zupełnie nieszkodliwe ani dla zdrowia, ani też dla środowiska” - podkreśla Przemysław Hierowski – właściciel składu węglowego w Strzałkowie.
„Jest to zupełnie nieszkodliwe ani dla zdrowia, ani też dla środowiska” - podkreśla Przemysław Hierowski – właściciel składu węglowego w Strzałkowie.

Tym razem chodzi o skład mieszczący się przy ulicy Paruszewskiej, a dokładnie o rozładunek, który odbywa się na bocznicy kolejowej (w sąsiedztwie m.in. Banku Spółdzielczego). Mieszkańcy skarżą się na uciążliwości związane z tymi rozładunkami. Głównie zwracają uwagę na wszechobecny pył, który jest niemal wszędzie, a z którym to nie bardzo można sobie poradzić.

Choć właściciel składu przyznaje, że mankamentem tego surowca jest to, że się on pyli i go widać (ma kolor czerwonawo-pomarańczowy), to zaznacza, że nie jest to nic chemicznego, ani żadne zanieczyszczenie. Natomiast bocznica kolejowa jest ogólnodostępna i nie widzi przeszkód, by móc z niej korzystać. Zapewnia również, że teren ten zostanie uprzątnięty, ale po wykonanej pracy, czyli po rozładunku.

„Gdybym stał po tej przeciwnej stronie, czyli byłbym mieszkańcem, to też bym się niepokoił co to takiego jest, a gdyby to było coś chemicznego, to zapewne bym się bardzo niepokoił. Materiał, który jest tu rozładowywany jest pochodzenia roślinnego. To jest biomasa dostarczana do elektrowni tak zwane zielone paliwo, czyli najczystsza forma energii. To nie jest szkodliwe. Nie zabrudzi też elewacji, gdyż woda lub wiatr to wszystko zmyje” – mówi Przemysław Hierowski – właściciel składu węglowego w Strzałkowie.

Mieszkańcy jednak (co też trudno im się dziwić) nie mają najmniejszej ochoty na borykanie się z tego typu uciążliwościami, ale prawda jest taka, iż tereny te są przeznaczone pod aktywizację gospodarczą. A zatem sytuacja jest patowa. Właściciel składu jednak zdecydował się na przeniesienie tej działalności na ulicę Wyszyńskiego.

Tam jednak (jest już jeden Jego skład i także problemy) chce postawić wokół placu sześciometrowe ekrany. Zapewnia też, iż rozładunek nie jest częsty, a dotychczasowe kontrole m.in. ochrony środowiska nic nie znalazły, gdyż wszystko jest zgodnie z prawem. Sytuacja ta jest także dobrze znana Dariuszowi Grzywińskiemu – włodarzowi strzałkowskiego samorządu. Przeprowadzona została kontrola (pracownik Urzędu Gminy wraz z policją) i na tym koniec.

„Pouczono tylko, by cały ten teren, który jest zanieczyszczony posprzątać. Jest to sytuacja dla nas trudna i ja nie umiem jej rozwiązać, bo gmina nie ma takich narzędzi, żeby zamknąć działalność gospodarczą. Gminie brakuje narzędzi, by skutecznie zabezpieczyć interesy osób trzecich mieszkających w sąsiedztwie prowadzenia działalności. Myślę, że rozmowy te będą się toczyły z właścicielem tej działalności gospodarczej, by negatywne skutki dla sąsiadów maksymalnie obniżyć. To musimy zrobić. Tutaj po naszych wielu interwencjach Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska rozpoczął badania emisji pyłów tych węglowych, które są szkodliwe dla mieszkańców wzdłuż Alei Prymasa Wyszyńskiego i 1 Maja. Czekamy na wyniki” – odniósł się do tematu wójt Dariusz Grzywiński.

Faktycznie sytuacja jest podbramkowa. Trzeba zrozumieć mieszkańców, że ten pył im przeszkadza. W końcu nie jest to nic godnego pozazdroszczenia. Jednak właściciel składu prowadzi swoją działalność gospodarczą zgodnie z prawem, i jak zaznacza płaci słone podatki i zatrudnia ludzi z terenu strzałkowskiej gminy. Trzymamy go za słowo, że zamontuje w końcu te ekrany oraz oczywiście uprzątnie cały teren. Może wówczas sytuacja się poprawi i unormuje.

Byłoby dobrze, gdyby ten problem został faktycznie rozwiązany.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *