Kobiety w mundurze
Policjant prywatnie, czyli co mu w duszy gra
Dziś prezentujemy kolejne, zapowiedziane wcześniej sylwetki kobiet w mundurze. Każda z pań uwielbia swoją pracę. Obie doskonale odnalazły się w męskim zawodzie, dorównują panom policjantom, dotrzymują im kroku, a co bardzo ważne „łagodzą obyczaje”.
JESTEM ZADOWOLONA ZE ZMIANY ZAWODU
Strzałkowianka, żona Piotra (pracownik Wyższej Szkoły Bankowej w Poznaniu) i mama prawie czteroletniej Emilki, policjantka, która po prawie 20 latach poznańskiej emigracji wróciła do korzeni i bardzo się jej podoba życie w powiecie słupeckim. Mł. asp. Marlena Kukawka ukończyła strzałkowską podstawówkę, słupecki Ogólniak w klasie matematyczno- fizycznej oraz studia pedagogiczne w Poznaniu. Przez rok pracowała w przedszkolu, potem jako nauczyciel w szkole podstawowej (4 lata w klasie integracyjnej). – Jako dziecko nie należałam do tych łatwych (tak twierdzą moi rodzice). Byłam tzw. chłopczycą. I choć lubiłam szkołę i naukę, to rywalizacja na boisku, walka wręcz czy przewodzenie grupie osiedlowej, też mnie pociągało.
Czytałam książki dla chłopców i nie widziałam nic niestosownego, w tym, że tato uczył mnie męskich zajęć. Jestem mu za to wdzięczna bo doskonale sobie radzę z młotkiem, wiertarką, czy nawet tapetowaniem. Mł. asp. Marlena Kukawka w szeregi policji wstąpiła w 2000 roku. Pierwsze sześć lat przepracowała w Poznaniu – Komisariat Policji Stare Miasto, a od listopada 2006 r. związana z KPP w Słupcy. – Zaczynałam od patrolówki, pomocnika dyżurnego, potem była dochodzeniówka, zespół ds. nieletnich, a obecnie pełnię funkcję rzecznika prasowego. Zawsze pociągał mnie mundur. Jak do mnie dotarło, że nie będę mogła podróżować po świecie, kręcąc filmy o życiu ludzi i zwierząt, to stwierdziłam, że zostanę żołnierzem, strażakiem lub policjantem.
Dorosłość i pewna kadrowa z KWP trochę zweryfikowały moje marzenia: „Dziewczyno z twoim wzrostem i wagą do policji? Czy to praca dla kobiety?” – usłyszałam. Odezwała się we mnie zakompleksiona dziewczyna z prowincji i odpuściłam. Poszłam na studia nauczycielskie, bo czułam, że tam się spełnię. Do dziś się przekonuję, że się nadawałam. Ukończyłam pedagogikę wczesnoszkolną i specjalną na UAM-ie w Poznaniu. Jednak czegoś mi brakowało. Kiedy kończyłam wychowawstwo w kl. VIII postanowiłam zaryzykować i jeszcze raz zapukałam do działu kadr w komendzie wojewódzkiej. Tym razem potrzebowali kobiet, a mnie już nie deprymowało, że na testach sprawnościowych będę jedyną kobietą na 30 facetów. Jestem zadowolona ze zmiany zawodu i mam nadzieję, że tak zostanie.
Dzięki pracy w policji poznałam mojego męża, o którym mogę powiedzieć, że jest moim najlepszym przyjacielem. W porównaniu z Poznaniem w naszym powiecie żyje się z pewnością spokojniej. Ma to też przełożenie na moją pracę. Na poprzednich stanowiskach nie tonęłam w papierach, prowadząc postępowania. Miałam więcej czasu na pomoc krzywdzonym kobietom, dzieciom, czy realizację programów prewencyjnych, współorganizowanie festynów rodzinnych. Pani rzecznik, jak sama mówi, po służbie nie ma zbyt wiele czasu, bo dziecko, mąż, dom … – Zainteresowania mam, choć to nie jest coś takiego, co mogłabym nazwać słowem hobby. Najważniejsza jest moja córeczka i wszystko, co z nią związane. Od dwóch lat na topie jest też budownictwo i wykańczanie wnętrz oraz ogrodnictwo.
Trochę żartuję, ale każdy wolny czas poświęcam swojemu domowi. Ważną rolę w moim życiu odgrywał kiedyś sport: zawsze lubiłam gry zespołowe (trenowałam z dużą przyjemnością siatkówkę, trochę hokej na trawie, piłkę nożną), dodatkowo pokochałam narty. Niestety zdrowie już nie to i obecnie jeżdżę na rowerze, pływam i namiętnie oglądam rozgrywki w snookera – bardzo emocjonujące. Od zawsze interesowałam się filmem i muzyką, szczególnie muzyką filmową (na czele z Misją i Ennio Morricone). W swojej płytotece mam sporą kolekcję płyt właśnie z kompozycjami filmowymi. Sama nie umiem grać na żadnym instrumencie, śpiewać też nie powinnam (nie ten głos), ale uwielbiam słuchać i podziwiać, co inni robią ze swoim głosem, jak grają, co tworzą.
Słucham też innej muzyki (od rocka, poprzez jazz, nawet metal). Uwielbiam chóry (Chór Aleksandrowa jest niesamowity), a z drugiej strony muzykę irlandzką, etniczną. Fascynuje mnie głos Edmunda Fettinga. Jedną z moich ulubionych jest piosenka z filmu ,,Prawo i pięść’’, czy temat wiodący z serialu ,,Czterej pancerni i pies’’. Słuchanie muzyki mnie relaksuje, poprawia mi humor. Cieszę się, że w Słupcy mam okazję na żywo posłuchać KodeXblues, chóru Kanon – którym ogromnie kibicuję. Zawsze dużo czytałam. Książki (Nienacki z Panem Samochodzikiem, Sapkowski z sagą o Wiedźminie i Orson Scott Card z Grą Endera i pozostałymi) zabierały mnie w inne światy, kiedy ten codzienny nie bardzo mi się podobał, czy dawał mi w kość.
Jeden z moich Naczelników mówi, że „kobiety w policji muszą mieć jaja”. Nie chcę mówić o sobie, ale z pewnością mają je moje koleżanki z prewencji. Oczekuje się od nas, abyśmy były twarde, że nie będziemy okazywać strachu, że towarzysząc w patrolu policjantowi, w razie potrzeby będzie on mógł liczyć na nasze wsparcie. Jest to dla nas zupełnie zrozumiałe i takie jesteśmy. Może nie dorównamy siłą kolegom policjantom, ale nasza kobieca wrażliwość, inne spojrzenie przydaje się w rozwiązywaniu konfliktów. Nie sądzę, aby w policji powinno pracować wiele kobiet, jednak zdarzają się sytuacje, kiedy jesteśmy w tej formacji niezbędne.
MIAŁAM „BLISKIE SPOTKANIA” Z POLICJĄ
Sierż. Małgorzata Król z słupecką KPP związana jest od 23 lipca 2007 roku. Do służby, tego samego dnia, przyszła także sierż. Anna Grabowska. Sierż. Małgosia, o tym że zostanie policjantką, zdecydowała, będąc jeszcze uczennicą szkoły podstawowej. To jest wielce interesująca historia – To, że wymarzyłam sobie pracę policjanta, to prawda, jednak powody dla których się tak stało nie są tradycyjne. Otóż, będąc uczennicą klasy VIII miałam „bliskie spotkania” z policją. Ówczesny naczelnik wydziału nieletnich Robert Petrowski tak ze mną przeprowadził rozmowę profilaktycznoostrzegawczą, że w konsekwencji postanowiłam zostać policjantką. Po skoczeniu szkoły średniej po raz pierwszy pytałam się o pracę w słupeckiej Komendzie. Usłyszałam wtedy, że pracy na razie dla mnie nie ma, a także, że powinnam się dokształcić.
Słowa ówczesnego komendanta wzięłam sobie mocna do serca i najpierw ukończyłam studia I stopnia na kierunku pedagogika opiekuńczo- wychowawcza, a następnie studia magisterskie na kierunku praca socjalna i podyplomowe na kierunku resocjalizacja. Chcę podkreślić, że nie było mi łatwo. Aby móc się uczyć ciężko pracowałam. Byłam już wtedy matką. Dziś z perspektywy czasu uważam, że, w moim przypadku, wczesne macierzyństwo było udane. Obecnie nie miałabym czasu, aby myśleć o powiększaniu rodziny. Tak uwielbiam moją pracę, że trudno byłoby mi się teraz zdecydować na przerwę z uwagi na macierzyństwo. Mój synek ma już 8 lat. Od maja tego roku jestem dzielnicową rewiru nr 1. To bardzo rozległy teren, od starej części miasta, aż po „zagórowskie przedmieście”.
W tej pracy codziennie spotykam się ludźmi i są kontakty bardzo różne: od wielkich krzyków, wyzwisk, po miłe i serdeczne rozmowy. Zawsze jak ktoś mówi do mnie bardzo podniesionym głosem, to w myślach mówię sobie, że nie ma się co denerwować, że ta osoba na pewno ma problemy ze słuchem. Trudno jest zrozumieć dlaczego na nas się krzyczy, nawet w sytuacjach, kiedy bardzo chcemy pomóc. Często słyszę, że policja jest zła, że nic nie robi, i co wtedy pozostało? – wysłuchać i próbować, codziennie, zmieniać ten stereotypowy negatywny wizerunek policjanta. Nie zrażam się i codziennie z ochotą wychodzę do pracy, bo na szczęście w większości zdarzają się spotkania miłe. Pracuję na terenie mojego byłego osiedla mieszkaniowego, gdzie wszyscy pamiętają mnie jako małą Małgosię, często mi ten fakt przypominają, ale także radzą się, zwierzają, dzielą swoimi smutkami i troskami. W czasie wolnym sierż. Król zamienia się w mamę. Obecny czas jest ogromnie ważny, gdyż synek pani Małgosi w maju przystąpi do I Komunii Świętej.
Cała uwaga skupiona jest teraz na zgłębianiu katechizmu i uczestnictwie w kościelnych nabożeństwach. I tak, jak mama Ania Grabowska, tak mama Małgosia często pełni funkcję nauczyciela wspomagającego. – Nie wiem, czy to moje szkolne czasy były inne, ale moja mama ze mną lekcji nie odrabiała. Sama sobie z tym radziłam. Teraz dzieci mają masę nauki i nie potrafią sobie z tym poradzić, niestety nie są samodzielne w odrabianiu lekcji (nie wszystkie zapewne). W między czasie lekcyjnym przygotowuję obiad, bo synek woła – mamuś jestem głodny!, potem zakupy, a potem to jest już wieczór i brak sił na cokolwiek.
Marzę jednak, że kiedyś przyjdzie taki czas, że będziemy wspólnie: ja, mąż i synek, podróżować i nie mam tu na myśli wielkich wypraw, tylko rodzinne spacery, przejażdżki rowerowe, zwiedzanie bliższej i dalszej okolicy. Dzielne i ambitne policjantki, kochające żony i matki. Dotrzymują kroku kolegom policjantom, znajdują też czas na różnie rozumiane przez nie hobby. Nie ujmując panom policjantom, można powiedzieć, że jest im chyba troszkę łatwiej (w kwestii realizacji pasji pozawodowych), chociażby tym, którzy mają wspaniałe żony.
Wszystkim Paniom policjantkom razem i każdej z osobna życzymy realizacji i spełniania się w pracy zawodowej, a także bycia docenianymi, nie tylko przez przełożonych, ale także przez najbliższych. Życzymy również więcej czasu na spełnianie marzeń, rozwijania tych małych i troszkę większych pasji.