Koszmarny początek
Ostatni mecz w tym sezonie na własnym stadionie, słupczanie zakończyli zdobyciem trzech punktów, choć początek nie zapowiadał radosnego końca. Ponieważ mecz odbywał się w środku tygodnia o godzinie 17.00, część kibiców spóźniła się na słupecki stadion. Jakie było ich zdziwienie, gdy wchodząc na trybuny dowiadywali się, że SKP już… przegrywa 0:1. Był to dziwny mecz, w którym arbiter podyktował trzy rzuty karne, w tym dwa mocno dyskusyjne…
Przed tym meczem sytuacja była jasna SKP, chce zająć jak najwyższe miejsce w tabeli i kontynuować zwycięską passę. Gościom punkty były bardziej potrzebne. Praktycznie tylko zwycięstwo pozwalało im myśleć o utrzymaniu w czwartej lidze. Ponadto wielu sympatyków było zdziwionych, że kierownik SKP Marek Kwaśny zamiast, jak co mecz, zająć miejsce na ławce rezerwowych, tym razem usiadł na trybunach… Na stadionie od razu pojawiło się wiele spekulacji, a powód był bardziej prozaiczny. Według informacji z klubu kierownik Kwaśny miał tego dnia obowiązki służbowe, więc miał spóźnić się na mecz i z tego powodu jego obowiązki jednorazowo przejął młody piłkarz Mateusz Szafraniak.
Początek meczu był bardzo chaotyczny…
Więcej we wtorkowym wydaniu „Gazety Słupeckiej”
Fot. Janusz Wiśniewski.