Mandatowe pułapki na słupeckich drogach
Interwencje kierowców
Na terenie naszego miasta można spotkać kilka miejsc, które niejednokrotnie przysporzyły kierowców o ból głowy. Chodzi o znaki drogowe, które nie do końca są zrozumiałe do zmotoryzowanych. A za rogiem zawsze może czaić się patrol policji…
Pewnego dnia do naszej redakcji przyszedł “dokumentnie” zbulwersowany mieszkaniec powiatu gnieźnieńskiego, który został ukarany stuzłotowym mandatem za złamanie przepisów ruchu drogowego. W centrum Słupcy mężczyzna wjechał pod prąd, gdzie czekała już na niego policja.
„Jechałem od strony liceum, po lewej miałem przystanek autobusowy. Żadnych znaków drogowych zakazujących zawracania czy skrętu w lewo nie było, więc objechałem przystanek. Tam patrol policji uświadomił mi, że wjechałem pod prąd. Dostałem mandat. Jeszcze raz objechałem to miejsce, żeby sprawdzić czy policja miała rację. I okazało się, że nie do końca, ponieważ kierowca jadąc tak jak ja, nie może widzieć znaku zakazu wjazdu od tej strony. Zakaz stoi jakieś 30 metrów dalej, odwrócony dla kierujących jadących od ronda. A ja przecież jechałem od liceum. Nie mieszkam w Słupcy, nie jeździłem na pamięć, więc mogę być nieco wkurzony. To nie moja wina, że te znaki tam nie stoją.” – wytłumaczył nam gnieźnianin, rysując nam prowizoryczną mapkę obrazującą całą sytuację.
Wybraliśmy się szlakiem przedstawionym przez mężczyznę. Faktycznie, jadąc od strony liceum żaden znak nie zabrania skręcania w lewo czy też zawracania wokół przystanku. Znak zakazu jest zupełnie niewidoczny z tej perspektywy. Znak ujrzeliśmy dopiero gdy zawróciliśmy przy urzędzie miasta.
„Po przedstawieniu sprawy – j.w. – nie mogę zająć stanowiska, bo mam za mało danych, aby odnieść się do zaistniałej sytuacji. Jeżeli kierowca przyjął mandat, to jest to równoznaczne z przyznaniem się do winy. Jeżeli nie był przekonany, że popełnił wykroczenie drogowe, powinien nie przyjmować mandatu i poczekać na decyzję sądu, gdyż policjanci w takim przypadku kierują tam wniosek o ukaranie i sprawę rozstrzyga sąd. Jest też możliwość odwołania się od nałożonego mandatu w ciągu 7 dni od jego wypisania (sprawę rozstrzyga sąd).” – informuje nas oficer prasowy słupeckiej policji, asp. Marlena Kukawka.
To nie jedyne miejsce „zapalne” dla kierowców. Policja dość często lubi łapać kierowców na niewyjaśniony znak „Stop” na “Kaczym Dołku” w Słupcy. Dla jadących od rynku w stronę świateł znak ten jest zupełnie niezasadny – skręcając jedzie się tam bezkolizyjnie. Zatrzymać trzeba jednak się „do zera”, bo inaczej policjanci mogą wlepić słony mandat. Wielu kierowców uważa, że wystarczyłby znak ustąpienia pierwszeństwa.
„Zapewniłby całkowicie bezpieczeństwo i płynność w jeździe, bo do zera i tak się nikt tam nie zatrzymuje.” – mówią niektórzy kierowcy. Według nich znak ustąpienia pierwszeństwa powinien obligować tylko kierowców jadących na wprost, a nie skręcających w prawo. O wyjaśnienie sprawy z “Kaczego Dołka” również poprosiliśmy słupecką policję.
Jak się dowiedzieliśmy: „Podobnie i w tym przypadku muszę odpowiedzieć jak wyżej: Policja nie ustawia znaków drogowych, ale pilnuje aby uczestnicy ruchu drogowego je respektowali. Przyjrzymy się oznakowaniu wskazanego rejonu i jeżeli będzie potrzeba, nasze uwagi skierujemy do zarządcy drogi.” – mówi nam rzecznik Marlena Kukawka.
Skontaktowaliśmy się także z Urzędem Miasta, aby dowiedzieć się czegoś więcej. Grzegorz Kozielski, zajmujący się drogami w mieście jak i ich oznaczeniem stwierdził, że tym miejscom należy się dokładnie przyjrzeć i wspólnie z projektantami i policją dojść do porozumienia, aby znaki ustawić odpowiednie i w stosownych miejscach.
„Sprawę tego stopu na tzw. “Kaczym Dołku” zgłasza wielu kierowców. Sam już dowiadywałem się dlaczego ten znak tam stoi. Właściwie stoi tam już od dawna. Tuż za skrętem w lewo znajduje się przejście dla pieszych. Widoczność nie jest zbyt dobra w tym miejscu. Będziemy mieli jednak na uwadze, aby jeszcze raz dokładnie przyjrzeć się czy „Stop” jest zasadnie umieszczony.” – powiedział nam Grzegorz Kozielski z Urzędu Miasta.
Jeśli chodzi o problem zawracania tuż za przystankiem G. Kozielski powiedział, że ruch w tym miejscu jest utrudniony przez autobusy, a plac manewrowy jest bardzo duży i faktycznie nie wszyscy kierowcy mogą wiedzieć jak się poruszać w tym miejscu.
„W lewo skręcać można, i zawracać także. Ograniczenie jednak występuje gdy kierowca chce jechać głębiej, w ulicę Browarną. Skoro kierowcy mają problemy w tych miejscach, oznakowanie powinno być jasne. Przedyskutujemy sprawę i zastanowimy się co z tym fantem zrobić.” – mówi nam urzędnik. Czekamy wspólnie z kierowcami na decyzje w obu sprawach…