Napad na słupecki kościół
Złodzieje, to nawet Boga się nie boją
W niedługim czasie policjanci KPP Słupca odnotowali szereg włamań na przykościelne plebanie. W toku prowadzonych czynności funkcjonariusze są coraz bliżej wyjaśnienia sprawców włamań. Niestety, w minioną środę 21 grudnia, nieznany sprawca (lub sprawcy), dokonał włamania do kościółka św. Leonarda w Słupcy. Ze świątyni skradziono trzy gabloty z wotami, które były umieszczone w nawie przy wizerunku Chrystusa Ukrzyżowanego. Ku zdziwieniu funkcjonariuszy gabloty wraz zawartością odnalazły się dnia następnego, porzucone na polu, w pobliżu kościoła.
Zgłoszenie o włamaniu do kościoła złożył proboszcz ks. Jacek Dziel, który został zaalarmowany przez kościelnego Kazimierza Masłowskiego, który swoją funkcję pełni już prawie 22 lata
Jak każdego dnia przyszedłem do kościoła przed wieczorną Mszą św., i tak jak zwykle udałem się, by wyłączyć alarm. Było to ok. 17.10. Gdy po odłączeniu alarmu, ok. 17.20, wszedłem do kościoła, od strony zakrystii – zawsze tak robię – otwieram zakrystię, potem wewnętrzne drzwi do kościoła, a następnie od wewnątrz kratę przed drzwiami głównymi. Gdy wszedłem do kościoła o mało nie dostałem zawału – zobaczyłem otwartą kratę, a byłem pewny, że zamykałem kłodkę, i przestawiony klęcznik. Krata otwarta, zbite szkło leżące na podłodze i brak gablot z wotami. Złodzieje zabrali trzy gabloty, pozostałe zniszczyli, zbili szyby. Do kościoła zaczęli wchodzić wierni, którzy przyszli na Mszę św. I jeszcze przypomniało mi się, że w ubiegłym tygodniu ktoś zerwał kłódkę od bezpiecznika z prądem, kto wie, może się ktoś przygotowywał? Przez wszystkie lata moje pracy kościelnego pamiętam tylko jedno włamanie, to było za czasów ks. Wnuka – wówczas też skradziono wota, ale wyjęto je z gablot, które były zdjęte ze ściany i poukładane na ławkach. Wiem, że po chyba po ponad roku od tamtego zdarzenia ktoś przyniósł do kościoła część skradzionych wot.
Cały artykuł w „Gazecie Słupeckiej”