Nerwowa końcówka roku
Już za dwa miesiące, począwszy od 15 listopada bieżącego roku, wejdzie w życie nowa ustawa antynikotynowa. Będzie ona mniej restrykcyjna od obowiązujących już podobnych ustaw na zachodzie naszego kontynentu. Jednak fakt, iż nie będzie już można palić w miejscach publicznych jak: przystanki autobusowe, place zabaw, lokale gastronomiczne, obiekty kulturalne i sportowe i wiele, wiele innych może budzić u palaczy uzasadniony niepokój.
Za przyłapanie „na dymku” w niedozwolonym miejscu będzie grozić kara w wysokości 500 zł. Przy okazji wejścia w życie ustawy antynikotynowej pojawiają się zasadnicze pytania odnoszące się do naszego, i nie tylko naszego, podwórka. Kto będzie egzekwował ustawę antynikotynową w terenie? W innych miastach będzie to czynić Straż Miejska, a u nas prawdopodobnie policja. No cóż, na dziś trudno sobie to wyobrazić.
Jest i kolejne pytanie: co zrobić z rodzicami nagminnie palącymi papierosy przy często małych, Bogu ducha winnych, dzieciach. Jak kwalifikować tego typu postępowanie? Czy prawo dla osób świadomie narażających domowników na wdychanie dymu tytoniowego, a więc na zagrożenie ich życia i zdrowia będzie, jak dotychczas, kończyć się na progu naszych domów i mieszkań?
A swoją drogą to często wchodząc do niektórych domostw odnosi się wrażenie, iż przebywa się nie w pomieszczeniu przeznaczonym do wypoczynku i rodzinnych spotkań, lecz w wędzarni, w której ktoś jest ” u siebie”, a opinię o cuchnącym mieszkaniu ma w głębokim poważaniu. Jedno jest pewne: osoby niepalące w naszym kraju mają wreszcie mocny oręż w ręku. Jaka będzie rzeczywistość we wdrażaniu ustawy antynikotynowej w życie czas niedługo pokaże.
Nie będzie to zapewne czas sprzyjający palaczom, których nie są w stanie przerazić choćby największe napisy odradzające palenie, a nawet porażające sumy przeznaczone na zakup „fajek”. No cóż jest to wolny wybór zbyt często między życiem, a śmiercią zbyt często kosztem najbliższych, tym niewinnych dzieci. Początek nowego, 2011. roku być może przyniesie w naszym kraju kolejną, tym razem śmieciową rewolucję.
Tym razem rewolucja przyjdzie „z przymusu” z Unii Europejskiej, która straciła cierpliwość na śmieciowy bałagan w Polsce. I trudno zapewne się z tym nie zgodzić, kiedy bezradnie patrzy się na poważny problem podrzucania śmieci do osiedlowych pojemników, miejskich koszy, lasów i zagajników czy też palenia śmieci w piecach. Rewolucja, według ustawodawców, ma polegać na przejęciu gospodarki odpadami przez gminę, która będzie musiała martwić się jak pozbyć się śmieci.
Nie będzie to już problem jej często bezradnych mieszkańców. Na takich założeniach opiera się od dwóch lat, z dużym powodzeniem, gospodarka odpadami w podwarszawskim Legionowie i wszystko na to wskazuje, iż ten i inne nieliczne przykłady posłużą do zasadniczych zmian w tej kwestii. I również w tej sprawie pojawia się szereg pytań, ale o tym nieco póżniej.