Nie ma winnych śmierci młodej matki?

3 listopada, 2009
Prokuratura umorzyła sprawę śmierci 26-letniej Pauliny K. z Goliny
Prokuratura umorzyła sprawę śmierci 26-letniej Pauliny K. z Goliny

Kolska prokuratura umorzyła sprawę śmierci 26-letniej Pauliny K. z Goliny, która zmarła niedługo po porodzie w konińskim szpitalu. Rodzina kobiety złożyła zażalenie. Po śmierci młodej golinianki, pisaliśmy, że: Najkrócej była mamą, choć nie widziała swojego synka. Paulinę na pogrzebie żegnały tłumy. Była bowiem znana i lubiana w okolicy. Znana z uśmiechu, jakim witała wszystkich, których napotkała na swej drodze. Lubiana, bo – jak mówi jej mama – nigdy nie skrzywdziłaby nikogo. Dziś wszyscy zadają sobie pytanie, jak to możliwe, by w XXI wieku zdrowa wcześniej kobieta zmarła w szpitalu po porodzie.

Paulina trafiła do konińskiego szpitala 31 stycznia 2008 przed południem. Była w 38 tygodniu ciąży. Przez kilka godzin nie mogła urodzić w sposób naturalny. – Ona strasznie cierpiała – mówiła wówczas matka. Operacja trwała około 4 godzin. – Później wyszedł do nas jakiś lekarz i powiedział: „Zszywamy ją”. Po operacji dziewczyna została zabrana na chirurgię, dziecko przewieziono do szpitala w Poznaniu, ponieważ okazało się, że w trakcie porodu została uszkodzona główka chłopca.

-Po cesarskim cięciu podszedł do nas lekarz i powiedział, że takiego galimatiasu w brzuchu to on jeszcze nie widział – relacjonuje mama dziewczyny – Przypomniałam mu wtedy, że to on robił jej operację wyrostka 10 lat temu. Dopiero później dowiedzieliśmy się, że lekarz, który robił to cesarskie cięcie w tym pośpiechu przeciął jej jelito. Kiedy 8 lutego 2008 roku rzecznik konińskiego szpitala, Leszek Czajor, rozmawiał z dziennikarzami, powiedział m.in. „Do trzeciego lutego stan pacjentki nie budził żadnych obaw”. Matka dziewczyny twierdzi, że kilkakrotnie w trakcie weekendu zgłaszała lekarzom, że brzuch córki spuchł.

– Ona tak wyglądała jakby jeszcze dziecka nie urodziła, ale lekarze przychodzili, zaglądali, mówili, że to normalne – mówiła matka. Jedyne badania, o jakich rodzina wie, że zostały wykonane w ten weekend to EKG serca, o które w sobotę (2 lutego) poprosiła lekarza mama dziewczyny. Paulina czuła bowiem silny ból po lewej stronie, była już bardzo słaba, bała się, że źle działają na nią tak silne leki przeciwbólowe. W sobotę gwałtownie spadała również hemoglobina, dlatego młodej mamie podano krew. Spuchnięty brzuch przez cały weekend tłumaczono „gazami”. – Wtedy jeszcze była szansa, że mogli ją uratować – mówi dziś mama Pauliny. 4 lutego lekarze poinformowali rodzinę, że z powodu zagrożenia życia kobiety konieczna jest kolejna operacja. Wtedy też stwierdzono sepsę wywołaną zapaleniem otrzewnej. – Kiedy żona szła na drugą operację poprosiła mnie, żeby zaopiekował się synem. Chyba coś przeczuwała… – mówi mąż Pauliny.

Kobieta 4 lutego trafiła na Oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii. Lekarze nie dawali jej szans na przeżycie. – Oni nie wierzyli, że ona przeżyje, a ona przeżyła kolejne dwie doby. Wtedy poprosili nas, żebyśmy się z nią pożegnali –wspomina mama. Dziewczyna jednak żyła wbrew lekarskim przewidywaniom i racjonalnym założeniom. Podane jej białko przyjęło się, jelita zaczynały pracę… W nocy z 10 na 11 lutego nastąpił wylew krwi do mózgu. -W tedy jeden z lekarzy powiedział mi, że gdyby ona przeżyła, że gdyby stał się ten cud, o który się modliliśmy, ona byłaby roślinką, ale my byśmy chcieli tę roślinkę – mówi mama Pauliny. Po wylewie rodzina pojechała na konsultacje do Kalisza, do lekarza, który przed 5 laty przeprowadzał operację dziewczyny. Medyk dawał jeszcze cień nadziei, mówił, że nie ma najgorszego… Jednak 16 lutego serce dziewczyny przestało bić. Wtedy rzecznik prasowy konińskiego szpitala jako przyczynę śmierci dziewczyny podał „powikłania mózgowe spowodowane przebiegiem choroby”.

– Jeden z lekarzy podszedł do mnie wcześniej i powiedział, że jak mam mu coś do zarzucenia, to mogę go podać do sądu – mówi mama zmarłej. Po ponad półtora roku Prokuratura Rejonowa w Kole umorzyła śledztwo w sprawie śmierci 26-letniej Pauliny K. z Goliny. Zdaniem śledczych sprawa nie nosiła znamion przestępstwa. Przez ponad pół roku śledczy przesłuchiwali wszystkie osoby związane ze sprawą zmarłej golinianki. Kiedy materiał dowodowy został skompletowany, prokurator prowadząca sprawę zdecydowa o powołaniu zespołu biegłych. Mieli oni ocenić, czy w trakcie pobytu kobiety w szpitalu doszło do błędu w sztuce lekarskiej.

Ze wzgledu na wielowątkowość sprawy wydanie opinii trwało ponad rok. – Biegli, specjaliści z zakresu medycyny sądowej orzekli, że nie było błędu lekarskiego. Wobec braku znamion przestępstwa umorzyliśmy sprawę – mówi Lechosław Perz, zastępca prokuratora rejonowego w Kole. Rodzina kobiety, która winą za jej śmierć obarcza konińskich lekarzy złożyła skargę do sądu rejonowego w Koninie. Sprawa odbędzie się w połowie listopada. Dariusz Młyńczak, pełnomocnik rodziny zmarłej kobiety w jej imieniu złożył zażalenie na decyzję prokuratury do Sądu Rejonowego w Koninie. – Nie zgadzamy się z tym i dlatego napisaliśmy zażalenie, które rozpatrzy teraz sąd. Nic więcej nie mogę w tej sprawie powiedzieć – mówi adwokat Dariusz Młyńczak.

Opr. WM (wykorzystano archiwalne fragmenty tekstu Magdaleny Kujawy), fot. MW (archiwum)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *