Nie mamy znikąd pomocy

11 sierpnia, 2010

List Otwarty Mieszkańców wsi Borki do Urzędu Gminy Słupca
Piszemy to pismo z powodu braku jakiejkolwiek pomocy ze strony władz samorządowych oraz innych instytucji, od których tej pomocy się spodziewaliśmy, jak również ku przestrodze (pismo równolegle kierujemy również do mediów)… Jesteśmy mieszkańcami małej wioski Borki – gmina Słupca i pragniemy przestrzec wszystkich mieszkańców naszej gminy, którzy są właścicielami nieruchomości przez nich zamieszkiwanych – miejcie się na baczności i Wam może się przytrafić coś podobnego z pomocą naszych instytucji samorządowych. Oto nasza historia.

Wszystko zaczęło się wiele lat temu, kiedy to ówczesne władze PRL-u postanowiły, że w naszej wsi powstanie wysypisko śmieci. Wszyscy wiedzą jakie to były czasy – człowiek nie miał nic do gadania – tak miało być i basta, poza tym świadomość ludzka o konsekwencjach płynących ze składowania odpadów w pobliżu domostw była znikoma – wiele lat dowoziliśmy wodę zdatną do picia w pojemnikach po kilka kilometrów. Kilka lat temu wysypisko zostało (ku naszej radości) zamknięte. Niestety pod warstwą ziemi pozostały setki tysięcy ton śmieci różnego kalibru (kto kiedyś słyszał o segregacji czy ekologii), które w dalszym ciągu zatruwają ziemie, na której mieszkamy. Jakby tego było mało, obok kilku domostw w naszej wsi (około 30 – 40 m od zabudowań) przebiega autostrada A2.

Mimo ekranów hałas niemiłosierny i smród spalin – nie ma sprawy, rozumiemy – najlepsza lokalizacja itd., itd… Myśleliśmy, że nie było tak źle. Biorąc do ręki Dziennik Urzędowy Województwa Wielkopolskiego nr 2 z 19 stycznia 2004, poz. 27 -dotyczący uchwały nr IX/72/2003 Rady Gminy Słupca z dnia 8 grudnia 2003 roku w sprawie uchwalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego gminy Słupca (z wyłączeniem działek 229/1 i części 229/2 w miejscowości Koszuty Parcele), czytamy, że otaczające nas grunty posiadają symbole R/RL, RL i nieliczne TAG. Oznaczają one odpowiednio „R/RL – uprawy polowe i ogrodnicze przeznaczonych pod zalesienie, dozwolona modernizacja i rozbudowa istniejącej zabudowy rolniczej, dozwolona rozbudowa istniejącej zabudowy mieszkaniowej w granicach istniejącej działki”, „RL – lasy w rozumieniu ustawy o lasach”, „TAG – zabudowę związaną z działalnością gospodarczą nieuciążliwą, dozwolona jest lokalizacja budynk ów mieszkalnych jako uzupełnienie przeznaczenia podstawowego”.

Nie mieliśmy więc się czego obawiać, nikt nie miał nas już niczym zatruwać. Zdziwiliśmy się bardzo, bo oto pewnego pięknego dnia przyjechał pan w pięknym rozłożystym kapeluszu i oznajmił, że 30 m od istniejących, zamieszkałych zabudowań będzie stawiał budynki do hodowli drobiu lub świń. Rozpoczęła się walka o dobro i zdrowie naszych dzieci i wnuków. Przebrała się miarka – z jednej strony cuchnące kurniki, z drugiej autostrada, z trzeciej „nieistniejące” wysypisko śmieci (nadmienić należy, że trzy siedliska, w tym cztery rodziny zamieszkują w domach piętrowych i z wysokim parterem w odległości z jednej strony ok. 30 m od autostrady, z drugiej strony 30 m od kurników i około 200 m z trzeciej strony od wysypiska) – pytamy więc władze gminy i instytucje, które wydały pozwolenia i tolerują ten stan rzeczy do dzisiaj: Jakim cudem grunty wspomniane powyżej zostały przekwalifikowane w sposób umożliwiający prowadzenie działalności gospodarczej, której w żadnym wypadku nie możemy nazwać „nieuciążliwą”, a już na pewno nie „uprawą polową” czy „zalesieniem”? Gdzie są instytucje, które powinny nadzorować przestrzegania prawa w powyższym zakresie? Gdzie są służby sanitarne? Kto kontroluje prawidłowość odprowadzania ścieków? -(mieszkańcy posiadają zdjęcia i filmy porozwijanych węży i spuszczanych substancji na łące za kurnikami).

Kto nadzoruje prawidłowe procesy utylizacji padłych zwierząt? – wiemy w jaki sposób inwestor pozbywa się problemu, wywożąc zdechłe ptactwo do lasu (publikacja na łamach Gazety Słupeckiej). Niestety, nikt, nic nie zrobił aby nam pomóc. Siedzimy na śmieciach całej gminy, wąchamy smrody, o których właściciel fermy wypowiada się w taki sposób, że w zasadzie powinniśmy być wdzięczni za to, że kurniki tam stoją i że ma zamiar powiększyć ich liczbę, a gmina wspaniałomyślnie ma zamiar pójść na „kompromis” i zezwolić na budowę kilku z nich (nie wszystkich). Jaki kompromis? – pytamy. To kpina przecież jest… Jeżeli działalność, o której piszemy jest faktycznie, nieuciążliwa, przyjazna dla środowiska, a to wszystko to tylko nasze wymysły – to dlaczego, mając piękną działkę, brak bliskich sąsiadów sprawiających problemy Pan P. nie umiejscowi kurników (pachnących fiołkami) na swym „ranczo” położonym między Piotrowicami a Giewartowem? Dlaczego? Czyżby araby (mówię tu o koniach oczywiście) źle znosiły dobroczynny wpływ amoniaku, siarkowodorów, różnego rodzaju pyłów, dwutlenku siarki, tlenku azotu, tlenku węgla, metanu, podtlenku azotu, dwutlenku azotu i wielu innych, które muszą znosić nasze dzieci?

A urzędnicy? Cóż!? Zapraszamy ich na „letnisko”. Zapewniamy „świeże powietrze”, „spokój”, „ciszę”, „czystą wodę” i inne dobrodziejstwa dostępne na co dzień na wsi… Przyjedźcie, chociaż na tydzień, może spadną wam klapki z oczu… Ale, nie! Oni dobrze wiedzą co tu się dzieje! Od czasu do czasu przyjedzie tylko któryś cichaczem jak zło…, żeby za dużo ludzi nie widziało, pomierzy coś śmieszną miarką, żenujący protokół wyskrobie – że niby wszystko dobrze i zwiewa jak najdalej, bo dobrze wie co tu jest grane. Dobrze wie, że ta spraw śmierdzi bardziej niż te kury…

A co z nami? Z garstką prostych ludzi? Do jakiego stopnia można nas upodlić? Ile jest w stanie znieść człowiek? My wiemy, że dużo. Ale dość tego – kategorycznie dość. Nie mamy rodzin i znajomych w instytucjach i urzędach, a bezinteresownie nikt nam nie pomoże – to też już wiemy, po kilku latach bezskutecznej walki o godne życie. 11 sierpnia 2010r. o godz. 10:00 w siedzibie Urzędu Gminy Słupca, ul. Sienkiewicza 16, 62-400 Słupca (sala posiedzeń) odbędzie się rozprawa w ramach postępowań w przedmiocie dokonania oceny oddziaływania na środowisko planowanego przedsięwzięcia pod nazwą – budowa istniejącej fermy drobiu wraz z infrastrukturą.

My tam będziemy i jeżeli instytucje w dalszym ciągu będą traktować nas jak tych gorszych, głupszych, jak „ciemnotę ze wsi” i na siłę forsować interesy jednostki kosztem innych „równych” w obliczu prawa ludzi, natychmiast przekażemy sprawę do odpowiednich instytucji o zasięgu wojewódzkim czy ogólnokrajowym. Myślimy i mamy nadzieję, że nasza sprawa zainteresuje zarówno media, jak i Centralne Biuro Antykorupcyjne. U nas nie mamy na kogo liczyć, nawet adwokata szukamy spoza naszego terenu. Z poważaniem.

Mieszkańcy

  1. Centralne Biuro Antykorupcyjne to nie wiele pomoże. Są skuteczniejsze instytucje do walki z korupcją

  2. Brakuje w Polsce takiego organu jak sędzia śleczy:
    Jak należało wykorzystać informacje zdobyte przez służby?

    O takich sprawach powinien decydować sędzia śledczy, ale, niestety, w Polsce nie ma takiej instytucji. W kraju, w którym mieszkam, ona się świetnie sprawdza. Pod kierunkiem takiego sędziego służba typu CBA, pracując nad określoną sprawą, zbierałaby materiały. On decydowałby o ich wykorzystaniu w celu prawnym. Nie byłoby mowy o politycznych motywach pracy CBA, nie dobierano by specjalnie sposobu czy czasu ujawniania rezultatów tych działań.
    http://www.rp.pl/artykul/386689.html

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *