Nie pamięta jak zabijał!?

11 listopada, 2009
W tym budynku rozegrał się dramat
W tym budynku rozegrał się dramat

Czy Mariusz K. dostanie karę dożywocia?
27 października w Sądzie Okręgowym w Koninie odbyła się pierwsza rozprawa przeciwko Mariuszowi K. ze Słupcy. Jest on oskarżony o to, że 11 lutego pobił ze skutkiem śmiertelnym Stanisława W. w pokoju hotelowym. Grozi mu dożywocie.

ZALEGŁE IMIENINY
Mariusz K. w Słupcy był znany przede wszystkim ze swoich osiągnięć sportowych. Był nazywany słupeckim strongmanem, a wraz ze swoją żoną prowadził siłownie i klub fitness. Słupczanin z zawodu jest ślusarzem, miał na utrzymaniu jedno dziecko. Do lutego pracował w zakładzie FUGO w Koninie, na stanowisku mistrza. Został zatrzymany przez policję 12 lutego o godzinie 9:50. Dzień później wobec mężczyzny zastosowano środek zapobiegający w postaci tymczasowego aresztu. 11 lutego około godziny 15:00 Mariusz K. spotkał się z kolegami z pracy: Tomaszem H., Dariuszem K., oraz Andrzejem N., na wcześniej umówionym spotkaniu w restauracji „Stylowa” w Koninie. Panowie zjedli obiad, wypili trochę wódki, i postanowili udać się do pokoju hotelowego, w celu odbycia dalszej imprezy z okazji zaległych imienin słupczanina.

HOTEL, ALKOHOL, ZACZEPKI
W hotelu mężczyźni pojawili się około 17:00. Pili dużo alkoholu, a do imprezy dołączali co chwilę kolejni znajomi Mariusza K. Uczestniczył w niej nawet dyrektor zakładu, w którym pracował słupczanin. Po kilku godzinach i wielu wypitych drinkach uczestnicy imprezy imieninowej zaczęli się powoli wykruszać. Niektórzy wcześniej przestali pić alkohol, inni wychodzili z balu bo mieli ważniejsze obowiązki. Mariusz K. wraz z Tomaszem H. około godziny 21:00 postanowili pograć w bilarda. Szukali klucza do sali bilardowej lecz nigdzie go nie było. Z recepcji pojechali windą na górę.

Z zeznań świadków wynika, że jeździli windą kilkukrotnie zanim z niej wysiedli. Po dotarciu na jedno z pięter Mariusz K. zdenerwowany wyszedł z windy, i zaczął dobijać się do wszystkich drzwi. Nikt mu nie otwierał, ponieważ wszyscy spodziewali się kłopotów. Już wtedy recepcjonistka poinformowana przez jednego z hotelowych gości, zadzwoniła na policję, aby ta przyjechała i uspokoiła słupczanina. Niestety jeden z mieszkańców hotelu otworzył drzwi swojego pokoju, żeby sprawdzić kto robi na korytarzu taki hałas. Wtedy rozpętało się piekło.

NIKT NIE POMÓGŁ, WSZYSCY SIĘ BALI
66-letni Stanisław W. nie spodziewał się, że w hotelu ktoś może go pobić. Mariusz K. jednak zaraz po otwarciu drzwi przez mężczyznę rzucił się na niego, i zaczął go dusić. Recepcjonistka wraz z jednym z sąsiadów Stanisława W. próbowała odciągnąć Mariusza K. od swojej ofiary. Po chwili jeszcze dwójka mężczyzn dołączyła do obrony Stanisława W. Jednak silni słupczanin wyrwał się wszystkim, którzy próbowali mu przeszkodzić w katowaniu starszego mężczyzny. Zatrzasnął drzwi od środka pokoju, a z zewnątrz było słychać tylko jęki bitego mężczyzny.

Podczas przesłuchań w postępowaniu przygotowawczym recepcjonistka Agnieszka N., mówiła, że nikt nie chciał dalej pomagać, bo wszyscy bali się słupczanina, który wpadł w furię. Ochrona ani policja nie zdążyła dotrzeć na miejsce tragicznych wydarzeń. Mariusz K. po tym jak skatował Stanisława W. zjechał windą na parter, i spokojnie wyszedł z hotelu. Następnego dnia obudził się w mieszkaniu swoich rodziców, nie pamiętając zbyt dobrze tego, co robił zeszłego wieczoru. Przed godziną 10:00 postanowił wrócić do hotelu, aby spotkać się ze swoimi przyjaciółmi z pracy. Wtedy jednak nastąpiło aresztowanie słupczanina.

Z AKTU OSKARŻENIA
Prokuratura w Koninie oskarża Mariusza K. o to, że 11 lutego 2009 roku w Koninie, działając z zamiarem ewentualnym zabił Stanisława W. w ten sposób, że uciskając rękoma szyję, kopiąc podeszwą buta po twarzy i klatce piersiowej, uderzając pięściami w głowę leżącego pokrzywdzonego, spowodował u niego sińce obejmujące okolice czołowe, okolice obu oczodołów twarzy i klatki piersiowej, oraz rozległe obrażenia twarzoczaszki, w postaci złamania kości szczękowych, łuków kości jamowych, bocznych ścian oczodołów.

Ponadto pokrzywdzony doznał stłuczenia płuc, złamania żeber, oraz wielu innych obrażeń całego ciała. Wszystkie obrażenia doprowadziły do poważnej, ostrej niewydolności oddechowej, czego następstwem było rozwinięcie się objawów wstrząsu, a następnie nie poddającej się leczeniu niewydolności płucno krążeniowej i niewydolności nerek, co w powiązaniu z innymi powikłaniami doprowadziło do zgonu Stanisława W. 27 lutego.

PIERWSZE ZEZNANIA
Na pierwszej rozprawie sądowej o tragicznych zdarzeniach opowiadali znajomi Mariusza K., oraz recepcjonistka hotelowa Agnieszka N. Wszyscy potwierdzili przebieg wydarzeń z 11 lutego. W pierwszych zeznaniach sam oskarżony przyznał się, że pobił starszego od siebie o 30 lat mężczyznę. Mówił, że skoro świadkowie twierdzą, że pobił, to widocznie tak było. Nie przyznał się jednak do tego, że zabił 66-letniego Stanisława W. Z badań psychiatrycznych wynika, że słupczanin nie posiada upośledzenia umysłowego, oraz nie jest chory psychicznie. Według biegłych sądowych siłacz w chwili zdarzenia mógł mieć prawie 3 promile alkoholu w swoim organizmie. Miał również podniesiony testosteron.

Podczas przesłuchań przyznał się do tego, że brał sterydy anaboliczne, które mogły spowodować agresję. Biegli jednak twierdzą, że w połączeniu z alkoholem nie spowodowały niepoczytalności, i nie ograniczyło to zdolności do rozpoznania znaczenia popełnianego czynu i kierowania swoim postępowaniem. Przesłuchiwanych w tej sprawie w sumie jest ponad 30 osób. Mariuszowi K. za zabójstwo grozi od 8 do 25 lat pozbawienia wolności, lub dożywocie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *