Policjanci nie karzą kolegów?

5 stycznia, 2016

To było zdarzenie jakich wiele na naszych drogach. 19 października rano słupczanin, mieszkający przy ulicy Dworcowej przyjechał swoim samochodem (volkswagen sharan) do sklepu spożywczego przy ulicy Kilińskiego. – Jeżdżę tam codziennie rano po bułki dla dziecka – opowiada mężczyzna. Tym razem wrócił do domu z bułkami, ale też mocno zdenerwowany. Okazało się bowiem, że wyjeżdżający z parkingu między blokami niebieski ford focus uderzył w bok jego auta. Niby nic takiego, ale jak się później okazało, nasz czytelnik przez tę niegroźną stłuczkę stracił sporo nerwów i… pieniędzy.

Nasz czytelnik po uderzeniu wysiadł z samochodu, ale kobieta, która prowadziła niebieskiego focusa uciekła z miejsca zdarzenia. Bąkowski mówi, że nie miałby pretensji do sprawczyni tej kolizji.

– Nikt nie jest święty i wiadomo, że każdemu może się zdarzyć – mówi. Nie miałby pretensji gdyby nie… – Cała sprawa wydarzyła się przy mnie. Wsiadałem do samochodu, a kobieta wyjeżdżając z parkingu przy Kopernika uderzyła w bok mojego auta – opowiada zdenerwowany.

Wcale go to nie zdziwiło, że kobieta nie zauważyła kraksy, bowiem tylną szybę miała oklejoną ciemną folią. Wysiadł i zapukał w jej szybę.

– Czy ona nie słyszała? Myślałem, że zjedzie na bok, a ona z premedytacją uciekła. Byłem w szoku zdążyłem zapamiętać markę. Był to niebieski ford focus. Z nerwów zauważyłem tylko część numerów rejestracyjnych – mówi. Bąkowski uznał, że skoro kobieta, w jego ocenie sprawczyni kolizji odjechała z miejsca zdarzenia to powinien to zdarzenie zgłosić na policję.

– Pojechałem tam od razu, żeby odszukali ten samochód – mówi. Niestety, „od ręki” nie udało się ustalić sprawcy. Słupczanina denerwuje to, że od samego początku ze słupeckiej komendy płynęły do niego sprzeczne komunikaty. Na potwierdzenie pokazuje dokumenty z Powiatowej Komendy Policji w Słupcy. 19 października funkcjonariusze sporządzili notatkę o zdarzeniu. 13 listopada, zawiadomili o niewniesieniu wniosku o ukaranie do sądu z powodu niewykrycia sprawcy kolizji.

Jednak 20 listopada Bąkowski otrzymał pismo, w którym policja informuje, że pod wskazanym przez poszkodowanego adresie, rzeczywiście mieszka ktoś odpowiadający rysopisowi sprawcy.

– Raz mi mówią, że sprawa trafiła do sądu a potem, że sprawę w sądzie muszę założyć sam – mówi Bąkowski.

W ubiegłym tygodniu do pana Bąkowskiego trafiła informacja z PZU. Słupczanin twierdzi, że naprawę uszkodzonego samochodu wyceniono na 770 zł.

– Z PZU dostałem informację, że potrzebują numer polisy sprawcy. Jak mogę podać ten numer skoro policja umorzyła postępowanie? – pyta słupczanin. Zdenerwowany poszedł więc porozmawiać z komendantem Maliną.

– Komendant wezwał naczelnika ruchu drogowego i jedyna rzecz jakiej się dowiedziałem, to taka, że ja sobie całe zdarzenie wymyśliłem. Nie wiem, zastanawiam się, czy ta kobieta, która uderzyła w mój samochód nie ma przypadkiem znajomości. Moim zdaniem to słupecka policja tak właśnie działa – mówi słupczanin.

Nasz czytelnik twierdzi, ze komendant Malina poradził mu, żeby sobie założył sprawę cywilną. Zapytaliśmy więc co słupecka policja zrobiła w sprawie kolizji pana Bąkowskiego .

– Komenda Powiatowa Policji w Słupcy prowadziła czynności wyjaśniające w sprawie zdarzenia drogowego. Pokrzywdzony nie wskazał sprawcy wykroczenia, a jedynie podał niepełny numer rejestracyjny samochodu, który mógł uszkodzić jego pojazd. W tej sprawie wykonano również czynność okazania osób, które mogły być domniemanymi sprawcami, podczas tej czynności pokrzywdzony nie był pewny co do wskazywanej osoby. Pomimo wykonania szeregu innych czynności wyjaśniających w tej sprawie nie ustalono sprawcy wykroczenia. Wobec powyższego odstąpiono od skierowania wniosku o ukaranie do Sądu z powodu nie wykrycia sprawcy wykroczenia. Ponadto zgodnie z treścią art. 27 § 1 i 2 kpw pokrzywdzonemu przysługuje prawo do samodzielnego wniesienia wniosku o ukaranie jako oskarżycielowi posiłkowemu – odpowiedziała nam st. sierż. Justyna Makowska.

Odpowiedź policji nie satysfakcjonuje słupczanina.

– Gdybym ja był sprawcą podobnej stłuczki, to policja byłaby u mnie po kilkunastu minutach – mówi pewny swoich racji.

Gdy Bąkowski powiedział na komendzie, że pójdzie opowiedzieć swoje perypetie z policją w naszej redakcji, został podobno źle potraktowany przez naczelnika ruchu drogowego

– Niech pan sobie idzie gdzie chce. Tak mi powiedzieli – mówi zdenerwowany słupczanin.

Problemy z policją
Bąkowski mówi, że to nie pierwsze jego złe doświadczenia ze słupecką policją.

– Kiedyś zatrzymano mnie za przekroczenie prędkości. Rzeczywiście jechałem trochę zbyt szybko. Jednak w tym samym czasie podobne przewinienie popełnili pracownicy znanej w Słupcy agencji ochroniarskiej. Zostali zatrzymani, ale nie w celu ukarania lub pouczenia, ale po prostu serdecznie przywitali się z policjantami, porozmawiali chwilę, pożartowali i odjechali. Tak ma wyglądać równość wobec prawa? Jak to jest, że jedni są karani, a inni nie… – pyta słupczanin.

Podaje także inne przykłady, że są równi i równiejsi. A to dotyczące parkowania na ulicy 21 stycznia, a to parkowania na Warszawskiej w okolicach poczty i marketu Netto.

Bąkowski trafił do naszej redakcji, żeby szczerze porozmawiać na temat pracy słupeckiej policji.

– Wiem, że nie tylko ja mam takie problemy. Inni jednak milczą, bo się boją. Ja się nie boję. Policja jest po to, żeby stać na straży przepisów. I prawo muszą respektować wszyscy, nieważne, czy są kolegami panów w mundurach. Na dodatek słupeccy funkcjonariusze są bardzo niekulturalni – mówi zdenerwowany.

Innych perypetii słupczanina z policją st. sierż Justyna Makowska nie chciała komentować.

•••

„Policja wyjaśnia” – czytaj we wtorkowym (5.01) wydaniu Gazety Słupeckiej

lub Policja wyjaśnia

  1. Po pierwsze to jak można nie zapamietać całej rejestracji ?! A po drugie po takiej akcji to slupceccy policjanci jeśli bedą chcieli mogą p. Bakowskiemu bardzo uprzykrzyć życie. Byla sytuacja (myśle ze nie tylko jedna), ze po kilku tygodniach przez słupeckich policjantów kierowca stracił prawo jazdy. Punkty karne przyznawane tak naprawdę za nic ale to policja, wiec robią co chcą nadużywając niejednokrotnie swoich praw. Niepozdrawiam policję w slupcy.

  2. Pamiętam, jak kiedyś stałem w korku przed rondem na ulicy Poznańskiej. Samochodów cała masa, więc pomysłowi policjanci włączyli koguta i przepychają się w korku, naturalnie wszyscy zjeżdżają. Jak już wjechali na odcinek ulicy Poznańskiej, blisko komendy to koguta… wyłączyli 😉

  3. Ja miałem tak samo, czy to w policji czy w sejmie czy gdzies gdzie ma ktos znajomosci tak bedzie prawo polskie jest dziwneee masakraa co zrobic ludzie sie nie boja policji tylko wiedza juz z góry ze sprawy niw wygrają i tyle

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *