Przeżyła koszmar na spacerze

7 lipca, 2010
Kotka Tosia cały czas leży. Nie je, nie pije i nie może chodzić. Na jej ciele widać liczne ślady od ugryzień agresywnego psa
Kotka Tosia cały czas leży. Nie je, nie pije i nie może chodzić. Na jej ciele widać liczne ślady od ugryzień agresywnego psa

Stanęła w obronie swojej kotki, została pogryziona przez psa
Nieodpowiedzialne zachowanie właściciela dorosłego, groźnego psa, mogło doprowadzić do kalectwa jeden z mieszkanek Słupcy. Magdalena Przystańska, broniąc swojego kota została zaatakowana przez psa agresywnej rasy. Właścicielka kota pogryziona i podrapana odczuwa bolesne skutki dramatycznego spaceru.

TOŚKA BYŁA USŁUCHANA
„Zdobyć przyjaźń kota nie jest rzeczą łatwą. Nie lokuje on swych uczuć nierozważnie: może zostać Waszym przyjacielem, jeśli jesteście tego godni, ale nigdy waszym niewolnikiem.” – te słowa Théophile’a Gautier’a odpowiednio relacjonują więź, która łączy Magdalenę Przystańską z jej kotką.

Pani Magdalena mieszka na osiedlu Niepodległości. Trzy lata temu, pod jej dach wprowadziła się kotka, która dostała imię Tosia.

„Miałyśmy stałą trasę spacerów. Nauczyła się chodzić na smyczy, a czasami puszczałam ją luźno. Wychodziłyśmy z klatki, szłyśmy koło naszego balkonu i wracaliśmy pod krzaczkami do domu. Taka krótka trasa. W domku kotka zawsze była grzeczna. Odkąd ją mam nie nabrudziła mi nigdy. Zawsze załatwiała się w kuwecie, nigdy nie grymasiła z jedzeniem” – opowiada właścicielka Tosi.

Pani Magdalena zawsze dbała o swojego zwierzaka. W mieszkaniu kotka ma swoje miejsce ponieważ jest kotem domowym. Nie spoufala się z byle kim, a towarzystwo pani Magdaleny Tosia ceni sobie najbardziej. Nic więc dziwnego, że właścicielka mając na uwadze dobro swojej kotki postanowiła ją obronić, narażając się na utratę zdrowia.

DRAMAT NA SPACERZE
„Wyszłyśmy z domu przed 18:30. Wracałyśmy już ze spaceru i widzę psa takiego dużego, jak goni innego kota, Sylwestra. Ten kot uciekł na topolę. Strasznie warczał i miauczał. Moja Tosia też się zdenerwowała, napuszyła się. Dzień wcześniej Tośce obcięłam pazurki, bo to kot domowy. Jak ten pies ją zobaczył to moja kotka zaczęła uciekać. Ale nie mogła uciec na drzewo.” – mówi z rozżaleniem Magdalena Przystańska.

Pies ściągnął z drzewa kotkę pani Magdaleny. Kobieta postanowiła stanąć w obronie swojego ukochanego zwierzaka. Gdy próbowała odciągnąć Tosię od psa ten rzucił się na nią. Skoczył jaj na plecy, kilkukrotnie ugryzł w ręce i podrapał swoimi ostrymi jak brzytwa pazurami.

„Waliłem tego psa po głowie, żeby zostawił kotkę. Chciałam, żeby ją puścił. Kto by nie bronił swojego zwierzaka? On ją łapał kilka razy, później puszczał i znowu łapał. Później zaczęłam krzyczeć o pomoc. Kot był bardzo poszarpany, mnie wszystko już bolało. Przyszedł jeden mężczyzna i odgonił tego psa.” – dodaje mieszkanka Słupcy.

Na miejscu było zbiegowisko ludzi. Przyjechała karetka pogotowia ratunkowego i policja ze słupeckiej komendy.

CHCĘ ZADOŚĆUCZYNIENIA
„20 czerwca przed godziną 19:00 pod blokiem na osiedlu Niepodległosci doszło do zdarzenia w którym pies pogryzł kobietę broniącą kota. Ugryzienia w rękę i głowę. Dzielnicowy z tego rejonu prowadzi postępowanie. Za nieupilnowanie psa właścicielowi grozi mandat do 250 złotych. Sprawa jest dosyć spektakularna, wyglądało to groźnie. Na pewno zostanie skierowany wniosek do sądu” – informuje rzecznik słupeckiej policji mł. asp. Marlena Kukawka.

Magdalena Przystańska słyszała z różnych źródeł, że pies który ją zaatakował był agresywny już od dawna i pogryzł już inne koty, a ludzie się go bali. Kobieta przez długi czas będzie bała się iść tą samą drogą na spacer. Kot jest w ciężkim stanie. Nie chce jeść, pije mało wody. Na całym ciele widać rany po ugryzieniach. Po kilku dniach od zdarzenia Tośka przestała się podnosić. Każde dotknięcie ją boli.

„Mi, lekarze zalecili noszenie kołnierza, ponieważ po zdarzeniu naruszone mam dwa kręgi. Na rękach ślady po zębach i pazurach. Straciłam już 300 złotych na leczenie kota i swoje nerwy i zdrowie do tego. Przeżywam koszmar po tym spacerze. Nie jestem jakaś pazerna, że chciałabym zarobić na takim dramacie. Ale będę żądać zadośćuczynienia, za leczenie moje i kotki z jakąś nawiązką.” – kończy rozmowę Magdalena Przystańska.

W Słupcy prawo nakazuje właścicielom psów trzymać swoje zwierzaki na smyczy i w kagańcu. Pies, który zaatakował 62- letnią kobietę już od dawna chodził wolno po całym osiedlu. Po zdarzeniu być może właściciel boksera ograniczy zaufanie do swojego przyjaciela.

  1. proponuje kupić sobie jakiegoś większego kotka np. tygrysa – zamias psy kotka – kotek pieska i problem rozwiązany 😀 hehe

  2. Sąsiedzi widzieli akcję.Sylwek wskoczył na drzewo Pani z Tosią odganiała psa nie zwracając uwagi na Tosię przecież nic by się Sylwkowi nie stało.Zaczepiła to ma chora kobieta śmiech bierze na takie rzeczy prowadza Tosię na smnyczy hihi

  3. 1000 zł odszkodowania to trochę dużo co psze pani ? No ale jak można to się dusi.Ciekawe jaki sąd by to pani przyznał.

  4. Vide poprzednie komentarze – wlasciciel psa powinien zaplacic odszkodowanie za straty fizyczne i moralne. Mandat w wysokosci 250 zl to smiechu warta grzywna.. Oczywiscie na zmiane mentalnosci, ze „baba sama sobie zawinila”.. przyjdzie poczekac pewnie z 50 lat. Jesli chcialo sie zakupic pieska rasy agresywnej to trzeba potrafic za niego wziac odpowiedzialnosc. Materialna i prawna rowniez. Polski rzad zamiast idiociec i zwiekszac podatek od posiadania psow powininen nalozyc obowiazek ubezpieczania pupili.. wtedy nie kazdy bezmyslny duren moglby sobie na taka „maskotke”, ktora terroryzuje osiedle pozwolic..
    i nie, zanim posypia sie zjadliwe glosy.. nie znam tej pani, nie mieszkam w Slupcy nawet..

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *