Słupczanka Roku Kasia Suberska ma wystąpić w „Tańcu z Gwiazdami”

1 stycznia, 2010
Kapituła Plebiscytu Słupczanin Roku 2009
Kapituła Plebiscytu Słupczanin Roku 2009

23 grudnia w przedświąteczny wieczór w Sali Historii CECHU RZEMIOSŁ RÓŻNYCH w SŁUPCY zebrała się Kapituła Plebiscytu Słupczanin Roku 2009. Tworzą ją laureaci plebiscytu z lat ubiegłych. Tym razem członkowie kapituły mieli ciężki orzech do zgryzienia gdyż wśród kandydatów było 8 osób, z bardzo różnych środowisk. Wszyscy kandydaci zostali bardzo wysoko ocenieni przez kapitułę, ale po dwóch głosowaniach postanowiono przyznać tytuł SŁUPCZANIN ROKU Katarzynie Suberskiej. Wyróżnienia otrzymają natomiast Ryszard Pawłowski i Paweł Koniński. Katarzyna Suberska jest m.in. członkiem OSP Słupca. W orkiestrze dętej gra na klarnecie. Korzystając więc z okazji, że 31 stycznia Słupecka Orkiestra Dęta zaprasza mieszkańców Słupcy na Koncert Noworoczny właśnie tego dnia wręczymy laureatom plebiscytu okolicznościowe dyplomy.

Kasia Suberska Słupczanka Roku 2009
Kasia Suberska Słupczanka Roku 2009

Młoda, śliczna i zapracowana. Jeszcze nie opadły brawa po wielkim sukcesie Kasi Suberskiej, podczas finału Miss Polonia, a tu przyszedł czas już na kolejny – Katarzyna Suberska zdobyła tytuł SŁUPCZANIN ROKU 2009 w plebiscycie Gazety Słupeckiej Ponadto na jej ręce płyną propozycje ze świata showbiznesu.

Katarzyna Suberska ma więc ogromny dylemat. Jest tegoroczną maturzystką i zdanie tego najważniejszego w życiu egzaminu jest dla niej priorytetem, by móc dalej kontynuować drogę edukacyjną. Z drugiej strony, jak napisała Wisława Szymborska „nic dwa razy się nie zdarza, i nie zdarzy …”, więc ewentualnie odrzucone propozycje mogą się również nie powtórzyć. Jak udało się nam dowiedzieć, laureatka naszego plebiscytu otrzymała ogrom różnorodnych propozycji.

Do tych najważniejszych zaliczyć można udział Kasi w XI edycji Tańca z Gwiazdami – już oczyma wyobraźni widzimy ją w gorącej sambie, czy namiętnej rumbie. Być może zagra także w filmie. Ponadto Kasia otrzymała szereg propozycji reklamowych. Co z tego wszystkiego wyniknie, czas pokaże. Nie śmiemy nawet radzić, czy podpowiadać, bo zapewne każdy z nas, gdyby znalazł się w podobnej sytuacji, miałby niemały zawrót głowy.

Bez względu na to jaką drogę wybierze Kasia, będzie przy niej mama Małgosia, która (jak każda mama) życzy swojemu dziecku jak najlepiej. 23 grudnia Kapituła plebiscytu Gazety Słupeckiej SŁUPCZANIN ROKU zadecydowała o kolejnym sukcesie. Tak, Katarzyna Suberska, najmłodsza wśród nominowanych i jedyna kobieta w gronie, głosami członków Kapituły otrzymała ten zaszczytny tytuł.

Uczennica LO na wiadomość o uzyskaniu tytułu SŁUPCZANIN ROKU 2009 zareagowała bardzo emocjonalnie. – Jestem bardzo zaskoczona samą kandydaturą do tak prestiżowego wyróżnienia. Biorąc pod uwagę fakt, iż byłam najmłodszą wśród grona tegorocznych nominowanych, to jeszcze większa radość dla mnie. Dziękuję z całego serca dyrekcji i nauczycielom mojej szkoły, klasie 3c, samorządowi uczniowskiemu, za zgłoszenie mojej kandydatury, docenienie „zasług”.

Dziękuję także mamie, dziadkom, braciom, mojej rodzinie i wszystkim, którzy cały czas byli i są ze mną, na dobre i złe. Dziękuję tym, którzy wciąż trzymają za mnie kciuki i wierzą we mnie. To dzięki Wam cały czas mogę się realizować, podążać do obranego celu i spełniać marzenia. Jeśli chodzi o moją przyszłość? – Kilkanaście lat poświęconych nauce, spędzonych nad książkami, nie można zaprzepaścić i oddać się nowemu zajęciu, które jest bardzo niepewne i zawiera wiele niewiadomych.

Dlatego też matura, którą mam już za 5 miesięcy, jest najważniejsza. Jednak zawsze wychodzę z założenia, że nie ma rzeczy niemożliwych, jeśli się czegoś bardzo pragnie i pracuje nad tym, by to się spełniło, to prędzej czy późnej uda się wszystko pogodzić. Otrzymałam wiele propozycji i prawdą jest, że zaproponowano mi udział w Tańcu z Gwiazdami. Jeżeli definitywnie zdecyduję się na udział w nim, to próby do nagrania rozpoczną się już po maturze. Pojawiła się jeszcze jedna ważna propozycja, ale póki co nie chcę się na jej temat wypowiadać. Obiecuję, że jeżeli zapadną jakiekolwiek decyzje, podzielę się nimi z Czytelnikami Gazety Słupeckiej.

Korzystając z okazji pozwolę sobie wrócić do ważnego dla mnie października i na łamach Gazety Słupeckiej podziękować wszystkim, którzy oddali swe głosy na mnie, podczas finału wyborów Miss Polonia 2009, gdzie zdobyłam tytuł II vicemiss. Nie spodziewałam się takiej reakcji z Państwa strony. Droga do finału była ogromnie trudna, dlatego chylę czoła i jeszcze raz dziękuje każdemu z osobna i wszystkim razem.

Z okazji zbliżającego się Nowego Roku 2010 pragnę złożyć najserdeczniejsze życzenia Czytelnikom Gazety Słupeckiej, przyjaciołom, znajomym, koleżankom i kolegom, dyrekcji i nauczycielom LO oraz moim najbliższym, najwięcej życzę zdrowia, radosnych dni, pełnych niepowtarzalnych wrażeń, życzę także wiary i nadziei, bo przecież wiara ma to do siebie, że jeszcze po zniknięciu nie przestaje działać, a nadzieja to matka tych, którzy nie boją się rzucać myśli w daleką przyszłość.

Wraz z Nowym Rokiem życzymy Kasi rozsądnych decyzji, szczerych przyjaciół, szerokich dróg (bo całkiem niedawno zdała egzamin na prawo jazdy), spotykania na swojej drodze ludzi życzliwych i serdecznych. Ponadto do tego wszystkiego wielu sił, by mogła swe marzenia realizować.

  1. No i co? Chyba rzeczywiście wystąpiła w Tańcu z Gwiazdami. Z tego co widzę i słyszę zatańczyła z Waldemarem Pawlakiem. A to ci dopiero gwiazda

  2. Przeciez Pawlak jest znany z obycia w stosunku do kobiet:
    Żona oskarża Waldemara Pawlaka
    Żona Waldemara Pawlaka złożyła do sądu pozew, w którym oskarża męża o psychiczne znęcanie się nad nią.

    – Przez lata byłam dla niego parasolem ochronnym. To ojciec moich dzieci, nie chciałam w gazetach prać naszych brudów. Oddałam mu 20 lat życia. Od 1992 r. wytrzymuję jego zdrady. Miał kochanki, nieślubne dziecko – mówi Elżbieta Pawlak w rozmowie z „Super Expressem”.

    Kobieta nie chce dać Pawlakowi rozwodu.
    Twierdzi, że Pawlak i jego rodzice znęcają się nad nią psychicznie. Dlatego złożyła pozwy do prokuratury.

    – Kiedy nie płacił za energię, to w kwietniu wyłączyli mi prąd. Odebrałam to tak: psychicznie znęca się nade mną. Miałam tego dość i napisałam pozwy. Pierwszy do prokuratury w Gostyninie, że mąż i teściowie znęcają się nade mną psychicznie. Umorzono postępowanie, więc odwołałam się do prokuratury w Płocku. Drugi pozew leży w Sądzie Okręgowym w Płocku. Żona prosi o podwyższenie alimentów tak, aby wliczono w nie utrzymanie domu – pisze „Super Express”.

    W zeszłym roku okazało się, że Waldemar Pawlak postrzegany jako przykładny mąż i ojciec trójki dzieci, od roku pomieszkuje u eleganckiej blondynki w Żyrardowie. Żona Pawlaka o kochance wiedziała – dodaje gazeta.
    http://fakty.interia.pl/prasa/news/%AFona_oskar%BFa_Waldemara_Pawlaka,781643,16

  3. Oficjalnie wicepremier nie ma prawie nic
    Czego się boi Waldemar Pawlak
    Wicepremier zbudował wokół siebie towarzysko-biznesowy układ. Zaufani Pawlaka żyją dzięki temu, że mogą uszczknąć trochę publicznego grosza. Czy to przypadek, że spółka 3i – przez ostatnich 5 lat zarządzała nią Iwona Katarzyna Grzymała, konkubina Pawlaka – buduje strażackie strony internetowe, wgrywa oprogramowanie do strażackich komputerów, a nawet prowadzi portiernię w Domu Strażaka?
    Pewnego poranka na peronie w Żyrardowie Waldemar Pawlak zauważył, że jest obserwowany. Śledziło go dwóch dobrze zbudowanych mężczyzn. Mimo że byli ubrani w zwykłe kurtki i dżinsy, wicepremier rozpoznał jednego z nich – był to funkcjonariusz Biura Ochrony Rządu. Rozeźlony Pawlak po przyjeździe do Warszawy zrobił karczemną awanturę. Twierdził, że BOR go inwigiluje i zażądał wyjaśnień.
    Szef BOR tłumaczył się, że nie miał złych intencji. Trudno mu było przyjąć do wiadomości, że wicepremier odpowiedzialny za gospodarkę jeździ samotnie do pracy podmiejską kolejką. I tylko dlatego wydelegował dwóch ludzi, którzy codziennie skoro świt jechali do Żyrardowa, żeby o siódmej rano po kryjomu wsiąść z Pawlakiem do pociągu. Jednak wicepremier był nieugięty. Powiedział, że nie życzy sobie towarzystwa i ma być tak, jak ustalono: BOR zaczyna go chronić dopiero po przyjeździe do Warszawy.
    Szef BOR tłumaczył się, że nie miał złych intencji. Trudno mu było przyjąć do wiadomości, że wicepremier odpowiedzialny za gospodarkę jeździ samotnie do pracy podmiejską kolejką. I tylko dlatego wydelegował dwóch ludzi, którzy codziennie skoro świt jechali do Żyrardowa, żeby o siódmej rano po kryjomu wsiąść z Pawlakiem do pociągu. Jednak wicepremier był nieugięty. Powiedział, że nie życzy sobie towarzystwa i ma być tak, jak ustalono: BOR zaczyna go chronić dopiero po przyjeździe do Warszawy.
    est jeszcze jeden problem. Pawlak, choć udziały w jednej ze spółek sprzedał ponad 3 lata temu, nigdy nie odnotował przypływu 45 tys. zł w oświadczeniu majątkowym. Dlaczego? Tłumaczy, że fundacja jego matki ma mu wypłacić pieniądze w ratach, w ciągu kilku lat. Udało nam się odnaleźć stosowne zapisy w sądzie – wynika z nich, że wicepremier już dawno powinien otrzymać większą część pieniędzy. Nie dostał gotówki czy ukrywa majątek, o co oskarża go małżonka Elżbieta Pawlak?

    Pawlak wrócił na szczyty władzy pod koniec 2007 roku. Został wicepremierem, ministrem gospodarki, liderem koalicji rządowej. Wtedy też jego konkubina zaczęła dyskretnie wycofywać się ze spółek, które żyją ze strażackiego majątku. Przeszła do administracji państwowej. Została doradcą prezesa w Polskiej Organizacji Turystycznej. Potem na krótko trafiła do Konfederacji Pracodawców Polskich, którą kieruje Andrzej Malinowski, kolega Pawlaka. Wicepremier zarzeka się, że nie pomagał jej w karierze, a o wszystkim decydowały kompetencje 44-letniej eleganckiej ekonomistki z Ciechanowa.
    http://dziennik.pl/polityka/article338378/Czego_sie_boi_Waldemar_Pawlak.html

  4. Komentarz dziennikarzy śledczych DZIENNIKA
    Pawlak tkwi po uszy w nepotyzmie
    PSL już nie raz był oskarżany o nepotyzm. Pawlak zamiast nepotyzm potępić, mówił, że to piękne, gdy dzieci podejmują dzieło ojców. Rozumiemy, że równie piękne jest, gdy konkubina podejmuje dzieło konkubenta, a kolega ze studiów twórczo rozwija biznesy swego kumpla – piszą Michał Majewski i Paweł Reszka, dziennikarze śledczy DZIENNIKA.
    Dokładnie 15 lat temu napisaliśmy razem swój pierwszy tekst śledczy. Był to reportaż o politykach PSL, którzy bezczelnie, nie bawiąc się w finezje, „sprywatyzowali” cały blok mieszkalny należący do rządu. Kilkoma podpisami załatwili za grosze mieszkania dla siebie i kolegów w centrum Warszawy.
    Teraz, kiedy przyglądaliśmy się intersom Waldemara Pawlaka, przeżyliśmy deja vu. Konkubina, koledzy ze wsi i studiów – wszyscy pasą się na ochotniczej straży pożarnej. Patronuje temu naczelny druh strażacki Waldemar Pawlak, który nie waha się podpisywać umów sam ze sobą albo sprzedawać samemu sobie udziały w spółkach. Wicepremier wciągnął do biznesowego kółka nawet swoją 71 letnią matkę, rolniczkę ze wsi Pacyna. Pawlak zrobił z niej prezydenta fundacji, która jest czapką nad jego interesam
    Ktoś powie, że można na to machnąć ręką, bo przecież Pawlak bawi się w interesy na własne konto i za własne pieniędze. Tak nie jest. Związek strażaków ochotników, na którym jak huby wyrosły spółeczki kolegów, dostaje rok w rok potężne dotacje publiczne – 50, czasem 60 mln zł. Jest i drugi, równie poważny argument. Pawlak nie jest prywatną osobą albo trzeciorzędnym posłem. Jest liderem koalicji, wicepremierem rządu i ministrem, który odpowiada za gospodarkę w sporym kraju, w środku Europy. Interesiki, układy do cna przeżarte nepotyzmem są z jednej strony śmieszne, ale z drugiej przerażające. Dlaczego przerażające? Bo w szanującej się demokracji człowiek, który daje zarobić swej konkubinie, „parkuje” udziały spółek w fundacji matki i nie ujawnia zarobków w oświadczeniach, byłby w polityce skończony. Okazuje się, że w Polsce może być wicepremierem.
    Kilka tygodni temu Barack Obama pozbył się dwóch bliskich współpracowników, bo kręcili z podatkami. – Przepraszam, spartoliłem sprawę. Nie ma dwóch zestawów reguł. Jednego dla prominentów, a drugiego dla zwykłych ludzi – tłumaczył prezydent. Pawlak i PSL mają, jak widać, inną filozofię. W tej filozofii liczy się wspieranie kolegów, rodzin, sąsiadów. Dziś ja ci pomogę, ty mi się jutro odwdzięczysz i tak sobie bedziemy radzili. Krótko mówiąc: samopomoc chłopska. PSL już nie raz był oskarżane o nepotyzm, choćby przy okazji prywaty w KRUS. Pawlak zamiast nepotyzm potępić, mówił, że to piękne, gdy dzieci podejmują dzieło ojców
    Rozumiemy, że równie piękne jest, gdy konkubina podejmuje dzieło konkubenta, sąsiad dzieło sąsiada, a kolega ze studiów twórczo rozwija biznesy swego kumpla, który poszedł do polityki. A więc trudno się dziwić, że Pawlak nepotyzmu nie potępia. Musiałby potępić coś, w czym sam tkwi po uszy.

    Michał Majewski, Paweł Reszka
    http://www.dziennik.pl/opinie/article338626/Pawlak_tkwi_po_uszy_w_nepotyzmie.html

  5. Waldemar Pawlak, cyborg uwodziciel

    Wydawałoby się, że lider PSL i były premier, odznaczający się kamienną twarzą i małomównością, określany niekiedy jako cyborg lub robot, to marny materiał na uwodziciela. Ale kiedy w Polsce toczyła się dyskusja, czy Jarucka spała z Cimoszewiczem, to ogromna większość pań, z którymi rozmawialiśmy, uznała, że w wydaniu Cimoszewicza to niemożliwe. A w czyim możliwe? – spytaliśmy. I o dziwo, nader często padało nazwisko Pawlaka. Podobno chodzi o to, że w jego nieruchomych oczach kryje się jakiś demon szaleństwa, na który reagują kobiety. Podoba im się też, gdy występuje w przebraniu strażaka (jest szefem Związku Ochotniczych Straży Pożarnych), bo któż lepiej niż strażak ugasi pożar zmysłów (nic dziwnego, że jedną z partnerek poznał na imprezie w remizie strażackiej). Tak naprawdę jednak to największe znaczenie w erotycznym uroku Waldemara Pawlaka mają jego niemałe środki, które skrzętnie gromadził jako poseł, biznesmen i szef rozmaitych giełd towarowych. Partyjni koledzy go bronią, twierdząc, że wielu posłów ma romanse, ale gdy tylko chodzi o Pawlaka, to od razu robi się wielkie halo. Łatwo to jednak zrozumieć, bo Waldemar Pawlak podobno nie jest zbyt chętny do łożenia na swe pozamałżeńskie dziecko, a jego była kochanka, oczywiście dużo od niego młodsza, macha ręką, uważając, że to już zamknięta sprawa. Warto więc ostrzec kolejne panie, mogące być ewentualnie zainteresowane nawiązaniem owocnej znajomości z byłym premierem, by nie liczyły na zbyt wiele.
    http://www.przeglad-tygodnik.pl/index.php?site=kraj&name=2886

  6. Elżbie­ta Paw­lak wciąż ofi­cjal­nie jest żo­ną by­łe­go pre­mie­ra Wal­de­ma­ra Paw­la­ka. Cho­ciaż od wie­lu lat ży­ją w se­pa­ra­cji, nie ma­ją roz­wo­du. – Mąż nie wspo­mi­na o roz­wo­dzie, a ja nie py­tam – wy­ja­śnia. Od roz­wo­du Jo­an­ny Dorn czy Ma­rii No­wiń­skiej, by­łej żo­ny Ja­nu­sza Pa­li­ko­ta, mi­nę­ło kil­ka lat. Świe­żo po roz­wo­dzie jest Ma­ria Mar­cin­kie­wicz. Ro­dzi­ny i ka­rie­ry po­li­tycz­ne swo­ich mę­żów do­tych­czas trak­to­wa­ły jak świę­tość. Ich ro­man­se przyj­mo­wa­ły z god­no­ś­cią. Mil­cza­ły i cze­ka­ły na opa­mię­ta­nie. By­ły na­iw­ne, li­cząc, że bę­dzie jak daw­niej. Zwio­dły je nie­daw­ne de­kla­ra­cje eks­mę­żów. Wal­de­mar Paw­lak nie­raz pod­kre­ślał swo­ją re­li­gij­ność, przy­wią­za­nie do war­to­ści chrze­ści­jań­skich. W ha­słach wy­bor­czych pre­zen­to­wał się ja­ko przy­kład­ny mąż i oj­ciec. O przy­wią­za­niu do żo­ny i dzie­ci czę­sto wspo­mi­nał Ka­zi­mierz Mar­cin­kie­wicz: „Ma­ry­la za­wsze by­ła ze mną. Ra­zem bu­do­wa­li­śmy ro­dzi­nę. Za­wsze wspie­ra­ła mnie i po­ma­ga­ła, naj­pierw w pra­cy za­wo­do­wej na­uczy­cie­la, a póź­niej w dzia­łal­no­ści opo­zy­cyj­nej (…). Bez niej, bez na­szej mi­ło­ści i przy­jaź­ni nie był­bym w sta­nie zro­bić ni­cze­go”. Te­raz zdra­dzo­ne i po­rzu­co­ne za­czy­na­ją do­cho­dzić swo­ich praw. Ma­ria No­wiń­ska to­czy pu­blicz­ną woj­nę z Ja­nu­szem Pa­li­ko­tem o ma­ją­tek. We­dług niej to ko­bie­ty są zwy­kle po­krzyw­dzo­ną stro­ną w roz­wo­dzie. Stąd po­mysł, że­by po­wo­łać Sto­wa­rzy­sze­nie Po­rzu­co­nych Żon. Nie po to, by brać od­wet, czy mścić się na by­łych mę­żach, któ­rzy na­dal błysz­czą na sa­lo­nach po­li­tycz­nych. Ale że­by dać wspar­cie in­nym ko­bie­tom, któ­re zna­la­zły się w ta­kiej sy­tu­acji. Je­śli sto­wa­rzy­sze­nie po­wsta­nie, No­wiń­ska li­czy, że sze­re­gi mo­że za­si­lić cał­kiem spo­re gro­no daw­nych żon po­li­ty­ków.

    SUBLOKATORKA BEZ PRAW
    Kie­dy Elż­bie­ta Paw­lak do­wie­dzia­ła się, że jej mąż, wów­czas pre­mier, ro­man­su­je w War­sza­wie z se­kre­tar­ką, po­czu­ła się bez­rad­na. Mia­ła wte­dy 32 la­ta, tro­je dzie­ci (naj­młod­szy sy­nek ro­czek). Ca­ły­mi la­ta­mi ży­ła w cie­niu mę­ża, na je­go gar­nusz­ku, na każ­dym kro­ku stro­fo­wa­na przez te­ś­ciów, któ­rzy sta­li za sy­nem. Kry­ty­ko­wa­li jej gust, spo­sób wy­sła­wia­nia się, wszyst­ko. Mil­cza­ła. Dla do­bra dzie­ci i dla do­bra ka­rie­ry Wald­emara. Trzy la­ta te­mu zło­ży­ła do są­du po­zew, w któ­rym oskar­ży­ła mę­ża i te­ściów o psy­chicz­ne znę­ca­nie się. – Kie­dy mąż nie pła­cił za ener­gię, wy­łą­czy­li mi prąd. Mia­łam te­go dość i na­pi­sa­łam po­zwy. Pierw­szy do pro­ku­ra­tu­ry w Go­sty­ni­nie z za­rzu­tem, że mąż i te­ścio­wie znę­ca­ją się na­de mną psy­chicz­nie. Umo­rzo­no po­stę­po­wa­nie, więc od­wo­ła­łam się do pro­ku­ra­tu­ry w Płoc­ku. Dru­gi po­zew tra­fił do Są­du Okrę­go­we­go w Płoc­ku. Sąd jed­nak nie do­pa­trzył się zna­mion czy­nów za­bro­nio­nych, spra­wa przy­ci­chła. Ale Elż­bie­ta nie jest już tą nie­wie­rzą­cą we wła­sne si­ły dziew­czy­ną ze wsi. Sta­ła się świa­do­mą, wy­kształ­co­ną ko­bie­tą. Skoń­czy­ła stu­dia na Uni­wer­sy­te­cie Łódz­kim. Jest dum­na, że uda­ło jej się sa­mej wy­cho­wać dwóch sy­nów i cór­kę. By­ło cięż­ko, od męża do­ma­ga­ła się przy­naj­mniej god­nych ali­men­tów. Gdy spra­wa ali­men­ta­cyj­na zna­la­zła się na wo­kan­dzie, ma­ją­tek Paw­la­ka za­czął gwał­tow­nie top­nieć. Nie­dłu­go po­tem by­ły pre­mier wy­stą­pił do są­du z wnio­skiem o ob­ni­że­nie wy­so­ko­ści ali­men­tów. Prze­grał, a w me­diach dy­wa­go­wa­no, jak mo­gło do te­go dojść. Wal­de­mar Paw­lak za­wsze ucho­dził za jed­ne­go z bar­dziej ma­jęt­nych po­li­ty­ków. Był m.in. po­słem na Sejm RP, pre­ze­sem za­rzą­du War­szaw­skiej Gieł­dy To­wa­ro­wej, pre­ze­sem Ochot­ni­czej Stra­ży Po­żar­nej. Sza­co­wa­no, że w ska­li ro­ku za­ra­biał ok. 300 tys. zł. Tym­cza­sem z je­go de­kla­ra­cji ma­jąt­ko­wej wy­ni­ka­ło, że nie ma nic po­za 6-let­nią sko­dą fa­bią i 27-hek­ta­ro­wym go­spo­dar­stwem rol­nym we wsi Ka­mion­ka na Ma­zow­szu. – Je­że­li cho­dzi o dom, to miesz­ka­ją tam moi ro­dzi­ce. Prze­ka­za­łem go w for­mie da­ro­wi­zny – tłu­ma­czył się Paw­lak, któ­ry za­miesz­kał w Ży­rar­do­wie, w 114-me­tro­wym apar­ta­men­cie na­le­żą­cym do je­go part­ner­ki. By­ły pre­mier nie wy­ka­zał też udzia­łów w fir­mach, bo wszyst­kie po­da­ro­wał al­bo sprze­dał. Pre­zy­den­tem Fun­da­cji Part­ner­stwo dla Roz­wo­ju zro­bił swo­ją 71-let­nią mat­kę. Elż­bie­ta Paw­lak mo­że po­wie­dzieć, że wy­gra­ła ba­ta­lię o alimenty: – Mąż re­gu­lar­nie pła­ci ty­le, ile przy­znał sąd, 4 tys. zł na mnie i na sy­na, po­zo­sta­łe dzie­ci są już do­ro­słe. Dwa mie­sią­ce te­mu zmarł teść. W do­mu po­zo­sta­ła te­ścio­wa. A Elż­bie­ta ja­ko sub­lo­ka­tor­ka nie ma tu na­dal żad­nych praw.
    http://www.sukcesmagazyn.pl/art.php?action=view&catID=4&artID=237

  7. Zastanawia mnie czy Pani Agnieszka Szygenda pisarka pochodzaca że Słupcy zdaje sobie sprawę z kim ma do czynienia . Fragment z blogu Pana Pawlaka:

    „Kupię rękę” to nowa książka Agnieszki Szygendy. Książka dla współczesnych, szczególnie tych po przejściach. Zaskakująca fabuła osadzona w realiach naszej rzeczywistości zaskakuje powiązaniem z przeszłością w bardzo przejmujący sposób. Jeśli ktoś uczestniczy w „Rat Race” nie polecam, ta książka może zniszczyć psychikę uczestnika wyścigu. Jeśli ktoś jest na krawędzi albo przekroczył rubikon wyścigu i szuka drogi, to jest książka dla niego. Może pomóc w złapaniu równowagi, złapaniu oddechu. Kilka równoległych światów splecionych jednym pytaniem o sposób na tę śmiertelną chorobę zwaną życiem. Przeczytałem książkę w drodze do Gniezna i z powrotem.

    Od autorki: Nie mam zwyczaju mówić innym, jak powinni żyć. Zbyt mało wiem o drugim człowieku. W zasadzie nie wiem o nim prawie nic prócz tego, że jest zupełnie inny niż ja. Agnieszka Szygenda

    Zastanawia mnie czy Pani Agnieszka Szygenda pisarka pochodzaca że Słupcy zdaje sobie sprawę z kim ma do czynienia .

    Fragment recenzji: `Agnieszka Szygenda ma pióro lekkie, a styl na tle współczesnej prozy polskiej osobny. Samoistny. Specjalizuje się w makabrycznej grotesce, wiele mówiącej o pokoleniu profesjonalistów wchodzących powoli w wiek średni. Wolnorynkowi przodownicy pracy zaczynają przeliczać zyski i straty, a kobiety po latach związków przecierają oczy ze zdumienia. Wieje grozą. Zionie czarnym humorem. Dzieje się.` Kazimiera Szczuka
    http://pawlak.salon24.pl/

  8. Co lider ludowców ma jeszcze na sumieniu?
    Były szef PSL: To niejedyny grzech Pawlaka
    Niejasne interesy prywatnych spółek powiązanych z Waldemarem Pawlakiem i ze strażą pożarną, której szefem jest wicepremier z PSL, to niejedyny grzech na sumieniu lidera ludowców. Były szef PSL Janusz Wojciechowski, w rozmowie z DZIENNIKIEM przypomina, że Pawlak wciąż nie wyjaśnił okoliczności sprzedaży siedziby partii w Warszawie.
    „Ta sprawa jest wciąż otwarta. Ucichła, bo partyjni koledzy Pawlaka przymknęli na nią oko, a ci, którzy domagali się wyjaśnień, zostali wyrzuceni z partii” – mówi Janusz Wojciechowski, polityk i były szef Ludowców.
    Przypomina, że Pawlak sprzedał siedzibę PSL przy ulicy Grzybowskiej bez przetargu, bez zgody i bez wiedzy Rady Naczelnej Stronnictwa. Po cenie, zdaniem Wojciechowskiego, o wiele niższej niż rynkowa. Według wiedzy byłego prezesa, budynek został sprzedany za 60 mln zł, a powstająca na jej miejscu inwestycja jest warta 10 razy więcej.
    DZIENNIK napisał dziś, że wicepremier zbudował wokół siebie towarzysko-biznesowy układ. Zaufani Pawlaka żyją dzięki temu, że mogą uszczknąć trochę publicznego grosza. Spółka 3i, którą przez ostatnich pieć lat zarządzała konkubina Pawlaka, buduje strażackie strony internetowe, wgrywa oprogramowanie do strażackich komputerów, a nawet prowadzi portiernię w Domu Strażaka?
    „Bycie wicepremierem i prezesem straży pożarnej to ewidentny konflikt interesów” – ocenia Janusz Wojciechowski. Zwraca też uwagę, że przecież straż pożarna żyje z państwowych – i to nie małych – dotacji. „Jak wygląd rozmowa Pawlaka ze Schetyną o pieniądzach dla straży? Czy wchodzi do gabinetu szefa MSWiA jako współkoalicjant i wicepremier, czy jako prezes ochotniczej straży pożarnej?” – zastanawia się były prezes PSL.
    http://www.dziennik.pl/polityka/article338790/Byly_szef_PSL_To_niejedyny_grzech_Pawlaka.html

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *