Śmierć małżonków

11 sierpnia, 2010
Halina i Stefan Śmiechowscy zostali pochowani tego samego dnia na słupeckim cmentarzu
Halina i Stefan Śmiechowscy zostali pochowani tego samego dnia na słupeckim cmentarzu

Odeszli do wieczności – Halina i Stefan Śmiechowscy
„Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie. A wy podobni do ludzi, oczekujących swego pana (…) Szczęśliwi owi słudzy, których Pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. (…) Czy o drugiej, czy o trzeciej straży przyjdzie, szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie. (…) Wy też bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie”. 27 lipca zmarła Halina Śmiechowska, 29 lipca odszedł Stefan Śmiechowski. Małżonkowie zostali pochowani na słupeckim cmentarzu 31 lipca.

TRAGICZNY ZBIEG OKOLICZNOŚCI
Stefan Śmiechowski (l.60) od czerwca tego roku przebywał na zasłużonej emeryturze. Przez wiele lat zawodowo związany był ze słupeckim Zakładem Wodociągów i Kanalizacji. Halina Śmiechowska zd. Kuźniarek (l.58) od dwóch lat przebywała na emeryturze, wcześniej była pracownikiem słupeckiego Mostostalu. Oboje małżonkowie odeszli nagle. Przyczyną zgonów była niewydolność krążeniowa. Śp. Halina zmarła w swoim mieszkaniu, śp. Stefan zmarł w domu u rodziny w Babinie.

– Tego nie można pojąć, nie można się z tym pogodzić. Trudno dociekać odpowiedzi na pytanie, dlaczego? – Teraz będę na cmentarzu odwiedzał nie tylko przedwcześnie zmarłe rodzeństwo Asię i Krzysia, ale także mamę i tatę. Ostatnio nie miałem dla nich zbyt wiele czasu, dopiero teraz ta straszna świadomość przyszła. Trzeba mieć czas dla swoich bliskich, bo naprawdę za szybko odchodzą. W pamięci pozostaną mi wspólne dobre chwile, gdy wszyscy razem byliśmy szczęśliwi. Razem z tatą przeszliśmy prawie wszystkie góry, tylko w Świętokrzyskich nie byliśmy. Po śmierci mamy chciałem tatę zabrać do Karpacza – nie zdążyłem.

– Z nieukrywanym żalem mówił syn Marcin. Po śmierci Państwa Śmiechowskich mieszkańcy Słupcy zastanawiali się co było powodem, że śmierć zabrała Stefana i Halinę w tak krótkim okresie. Różne podejrzenia i wątpliwości miała również Prokuratura Rejonowa w Słupcy. Zarządzono nawet sekcję zwłok, aby upewnić się, że plotki o śmierci samobójczej są nieprawdziwe.

Jak mówi prokurator Marek Kosmalski: „Pani Śmiechowska zmarła na skutek zadławienia. Pan Śmiechowski również zgon naturalny. Zajęliśmy się tą sprawą, ponieważ zaniepokoiła nas zbieżność czasowa. Czekamy jeszcze na wynik analizy krwi. Nie było związku między zgonem jednej i drugiej osoby. Obie osoby zmarły śmiercią naturalną.”

OSTATNIE POŻEGNANIE
31 lipca ich doczesne szczątki spoczęły na słupeckim cmentarzu św. Krzyża, w pobliżu grobu ich dzieci śp. Joanny i Krzysztofa. Mszy Świętej pogrzebowej przewodniczył ks. Karol Świderski z parafii bł. Bpa Michała Kozala. Homilię pogrzebową wygłosił ks. Tomasz z wrzesińskiej parafii farnej

– Tak to już jest, że śmierć zawsze przychodzi nie w porę i zawsze, dla tych co tutaj zostają na ziemi, jest trudnym doświadczeniem, rodzą się pytania. (…) Na pytanie o śmierć nie ma odpowiedzi. Nie znajdziemy odpowiedzi u mędrców, czy innych ludzi, bo śmierć przerasta ludzką mądrość. Chrześcijanin ma jednak kogoś, kto może pomóc, kto wyjaśnia prawdziwy sens życia, i kto pokazuje czym tak naprawdę jest śmierć. My ludzie wierzący mamy Boga, który objawia się w swoim słowie. (…) Albowiem życie twoich wiernych o Panie zmienia się, ale się nie kończy. I gdy rozpadnie się dom doczesnej pielgrzymki, znajdą przygotowane w niebie wieczne mieszkanie. (…) Spodziewanie, czy niespodziewanie śmierć przyjdzie do każdego z nas. Można od niej uciekać, można ją odwlekać, ale i tak każdy z nas ją spotka. (…) To oczywista prawda. Ale ilu z nas tę prawdę przyjmuje? Żyjemy tak, jakbyśmy mieli żyć wiecznie. (…) Modlitwa mówi, że konieczność śmierci nas zasmuca. Rozstanie z kimś bliskim naprawdę budzi smutek, żal i żałość. Śmierć bliskiej osoby trzeba odżałować, trzeba opłakać. (…) Żegnamy dziś małżonków: Halinę i Stefana. Płaczmy, ale także oczekujmy pociechy. (…) Pamiętajmy, że każdego z nas czeka śmierć. Warto się zastanowić w takim momencie nad swoim życiem – jakie to moje życie jest? Ile jest w nim dobra, a ile jest w nim wiary? Śmierć zamyka nasze życie. To co zrobiliśmy tutaj, na ziemi, zaniesiemy na Sąd Boży. Póki jednak żyjemy jeszcze wszystko możemy zmienić. Możemy czynić dobro i nawracać się z naszych grzechów. Niech to dzisiejsze pochylenie się nad trumnami zmarłych małżonków Haliny i Stefana, będzie dla nas chwilą intensywnej refleksji; niech będzie takim rachunkiem sumienia i wyciągnięciem wniosków na przyszłość, bo może to już najwyższy czas by z Bogiem się pojednać?, może to już najwyższy czas, by w geście pojednania, drugiemu człowiekowi podać rękę?(…)

Śp. Halinę i Stefana Śmiechowskich pożegnali: syn Marcin z Renatą i wnukiem Mikołajem, mama z mężem, rodzeństwo śp. Haliny: Zofia. Teresa, Andrzej, Janusz, Sławek z rodzinami; najbliżsi zmarłego Stefana: Stanisława, Zygmunt i Kazimierz z rodzinami oraz dalsza rodzina, przyjaciele, znajomi, sąsiedzi, delegacje z pracy.

Syn Marcin z całą Rodziną składa podziękowania wszystkim, którzy uczestniczyli w ostatniej ziemskiej drodze śp. Haliny i Stefana Śmiechowskich, dziękując za modlitwę, słowo pocieszenia i wsparcia, za złożone kwiaty oraz za modlitwę i zamówione intencje mszalne.

Niech spoczywają w pokoju wiecznym!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *