Spalił się we własnym domu

13 marca, 2010
Około godziny 15:00 zauważono pożar w jednym z domów przy granicy wsi.
Około godziny 15:00 zauważono pożar w jednym z domów przy granicy wsi.

Do tragedii doszło na terenie wsi Brzeźniak, gdzie starszy mężczyzna spalił się we własnym domu. Pogrążeni w żalu mieszkańcy wsi wieś nie mogą uwierzyć w to, co się stało. Prokuratura ze wstępnego śledztwa ustaliła jedno – mężczyzna był pod wpływem alkoholu.

Tego dnia nic nie zapowiadało tragedii. Wieś żyje wolnym tempem. Pod sklepem siedzą bezrobotni pijący “co nieco”, inni mieszkańcy w ciągu dnia pracują w gospodarstwach lub dojeżdżają do pracy w innych miejscowościach. Niestety spokój mieszkańców Brzeźniaka został zakłócony. Około godziny 15:00 zauważono pożar w jednym z domów przy granicy wsi. Sąsiedzi natychmiast wezwali straż pożarną.

Ze starego domu pobudowanego z gliny płomienie wydobywały się ze wszystkich stron. Przyjechała straż pożarna i jak to zwykle bywa na wsiach – wokół płonącego domu zgromadziło się sporo ludzi. Wtedy jeden z mieszkańców pomyślał o najgorszym – w środku jest jego kolega. Szybko wbiegł do środka domu gdzie strażacy walczyli z ogniem, by pokazać, w którym pokoju zazwyczaj śpi staruszek.

Jak mówi Karol Wojciechowski:„Wyszedłem z domu i zobaczyłem, że się pali. Jeden sąsiad już wezwał straż pożarną, to poszedłem zobaczyć na miejsce co się dzieje. Przy tym domu wpadło mi do głowy, że w środku jest ktoś. Wbiegłem i otworzyłem drzwi, żeby wyciągnąć go ze środka. To wszystko było już za późno. Dobry człowiek był, szkoda, że taki los spotkał jego, rodzinę i nas jako mieszkańców. Na miejsce przyjechała później prokuratura i policja. Syn zmarłego też przyjechał z Konina. On spalił się w tym miejscu gdzie spał. Nie widziałem jeszcze takiej tragedii u nas. Wszyscy mieszkańcy mówią teraz tylko o jednym.”

Wśród mieszkańców słychać głosy, że być może kilka minut wcześniej i Karol Wojciechowski byłby bohaterem w akcji ratowniczej, który wyciąga z płomieni swojego znajomego. Niestety tak się nie stało, a cała wieś rozpacza po tym co się wydarzyło. Prokuratura próbuje ustalić przebieg tej sytuacji.

Jak mówi prokurator Marek Kasprzak: „Na początku dochodzenia od razu możemy wykluczyć udział osób trzecich. Samotnie mieszkający 66-latek wcześniej widziany był we wsi pod wpływem alkoholu. Postępowanie wyjaśnia dokładny przebieg. Mamy obecnie dwa kierunki: pożar powstał przez piecyk elektryczny, albo kuchnię węglową. Wyniki badań krwi będą za kilka tygodni.”

– „Lepiej byłoby gdyby ktoś przyjechał i pytał w innej sprawie. Gdyby policja na przykład ścigała pijanego kierowcę, gdyby straż przeprowadzała ćwiczenia, a dziennikarze pisali o ciężko pracujących rolnikach na wsi. Jednak musiało dojść do tragedii, żeby Brzeźniak był pod okiem wielu instytucji. Szkoda, że nikt wcześniej nie zajął się tym mężczyzną. Rodzina owszem, przyjeżdżała często. Ale teraz nikt nie może przeżyć tego co się stało. Zginął w płomieniach dobry człowiek, a my możemy tylko mówić, że to się stało, bo nikt już tu nie pomoże” – mówi jeden z napotkanych w pobliżu miejsca zdarzenia mieszkańców wsi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *