„Świetlica ma być i koniec tematu”. Wójt chce odwołania sołtysa Starej Olszyny
Punkt o informacji na temat zadania inwestycyjnego w Starej Olszynie znalazł się w porządku obrad styczniowej sesji (19.01.), po tym jak kilka dni wcześniej do wójta Mateusza Wojciechowskiego zadzwonił sołtys Starej Olszyny Jerzy Dranikowski z roszczeniami dotyczącymi wybudowania w Starej Olszynie świetlicy wiejskiej planowanej kilka lat wcześniej, na którą to inwestycję właśnie wygasło pozwolenie na budowę. Jerzy Dranikowski został zaproszony wraz z radą sołecką na sesję, aby temat wyjaśnić. Rozgorzała ostra dyskusja, w efekcie której wójt zapowiedział, że wystąpi z wnioskiem do mieszkańców o odwołanie Dranikowskiego z funkcji sołtysa.
Gdzie jest towar?
Jak poinformował wójt Wojciechowski, sołtys Jerzy Dranikowski zadzwonił do niego z pytaniem: „Gdzie jest towar zakupiony z funduszu sołeckiego w Starej Olszynie, który miał być wykorzystany na budowę świetlicy wiejskiej”. Chcąc wyjaśnić temat, także nowym radnym nie będącym w temacie, przytoczył kilka faktów.
„Fundusz sołecki Stara Olszyna przeznaczała na: w 2016 r. – remont świetlicy wiejskiej za kwotę 10 tys. zł. Materiał został zakupiony, co własnoręcznym podpisem potwierdził sołtys i był składowany na placu u Stanisława Różewicza w Giewartowie. W ubiegłym roku częściowo został przewieziony do gminnego magazynu znajdującego się na placu po dawnym GS-ie. W 2017 za pieniądze z funduszu sołeckiego Starej Olszyny opracowano dokumentację na budowę świetlicy za 9 840 zł, natomiast w 2018 i 2019 fundusz sołecki był przeznaczany na remonty dróg w sołectwie. W roku 2020 ogrodzono działkę sołecką, na której znajduje się budynek po dawnym sklepie pełniący obecnie funkcję świetlicy za ponad 14 tys. zł, a na rok bieżący zaplanowano zakup tablic informacyjnych i bramy wjazdowej na działkę przy świetlicy za kwotę 4 tys zł i krzeseł za 10 tys. zł.” – przytoczył wójt Mateusz Wojciechowski.
14 grudnia 2017 roku starostwo wydało pozwolenie na rozbiórkę istniejącego sklepu oraz budynku gospodarczego i budowę nowego budynku świetlicy wiejskiej. W 2018 roku jednak inwestycja ta nie została zapisana w gminnym budżecie na 2019 rok, gdy wójtem był jeszcze Henryk Tylman. Przypomnijmy, że jesienią odbyły się wybory samorządowe, nastąpiły zmiany w składzie Rady Gminy, gdzie z funkcją radnego pożegnał się m.in. Jerzy Dranikowski, a wójtem został Mateusz Wojciechowski.
Uszczęśliwianie kogoś na siłę
„Dlaczego dzisiaj oczekuje się od nowej rady i od nowego wójta zadania inwestycyjnego, które przez rok mogło być realizowane i uszczęśliwia się na siłę zadania dla nowej rady? Trzeba być naprawdę desperatem, żeby uszczęśliwiać kogoś na siłę. Zadania inwestycyjne planuje się na koniec roku a nie na początku kadencji. Pan sołtys jako radny poprzedniej kadencji miał prawo głosu, dyskusji. Nie wiem dlaczego ten temat nie został wcześniej zrealizowany, tylko oczekuje się tego teraz. Poza tym, to nie wójt tylko Rada decyduje o kształcie gminnego budżetu.” – mówił wójt, prosząc obecnego na sesji sołtysa Jerzego Dranikowskiego o ustosunkowanie się do tematu.
„To nie jest tak, że wchodzi nowy wójt, nowa rada i zaczyna wszystko od nowa i może sobie odwalić to co było do tej pory zrobione. Zanim objął pan funkcję wójta, był pan pracownikiem urzędu gminy i dobrze pan wiedział, że ta inwestycja była planowana. Jak coś zostało wcześniej rozpoczęte to powinno być kontynuowane. Wprowadza pan wszystkich w błąd. Materiał został zakupiony na budowę, a nie na remont świetlicy. U mnie ten materiał nie mógł być składowany, dlatego został u pana Różewicza. To mieszkańcy Starej Olszyny podejmowali decyzje, żeby te pieniądze szły na budowę świetlicy. Inwestycja została zapisana w Wieloletniej Prognozie Finansowej gminy. Inwestycja mogła trwać nawet 7 lat, ale żeby była robiona, a teraz wszystkie pozwolenia wygasły.” – odpowiedział Jerzy Dranikowski.
Mieszkańcy chcą, wójt musi
„Żeby była kontynuacja, to zadanie powinno być rozpoczęte. Od stycznia 2018 do listopada, gdy objąłem funkcję wójta nie zrobiono w tej sprawie nic. Nie założono nawet dziennika budowy, czyli inwestycji nie rozpoczęto. Inwestycje, które zostały zaczęte za poprzedniej kadencji są przez nas kontynuowane. Inwestycja rzeczywiście została zapisana w WPF, a wartość kosztorysowa na grudzień 2017 roku to było 414 tys. zł netto. Twierdzi pan, że jak mieszkańcy sołectwa podejmą decyzję o budowie to wójt musi. Powiem NIE. Wójt analizuje wszystkie wnioski, ale to rada decyduje co robić a co nie. Jest mi przykro, że dwa i pół roku od wyborów sołeckich dopiero tydzień temu pierwszy raz miałem okazję z panem porozmawiać. Przykro jest, że jest pan jedynym sołtysem, przedstawicielem wójta w terenie, z którym nie mam żadnego kontaktu. Nie przyszedł pan ani razu do urzędu.” – ripostował wójt, na co sołtys Dranikowski odparł, że nie przychodzi bo nie ma po co. W kwestii nie odebrania dziennika budowy, wójt zarzucał, że sołtys i wówczas jeszcze radny przez rok od wydania decyzji nie odebrał go, z kolei Dranikowski zarzucał wójtowi, że on nie zrobił tego samego przez kolejne dwa lata.
„Jeżeli nie zostało zapisane w projekcie budżetu do realizacji, to ja dziennika budowy nie pobieram. Zakupiony materiał jest, nie zginął i można go wykorzystać na coś innego. Jeżeli mieszkańcy tak zdecydują, to gmina może ten materiał wykorzystać na coś innego a mieszkańcom Starej Olszyny dać do wykorzystania pieniądze stanowiące jego równowartość.” – stwierdził Mateusz Wojciechowski. „Ja nigdy nie powiedziałem, że w Starej Olszynie żadna inwestycja nie zostanie zrealizowana, ale jest teraz pytanie tu do nas wszystkich, jaka duża świetlica ma powstać i czy jest to inwestycja potrzebna, gdy w obecnych czasach na terenie gminy mamy kilkanaście świetlic, które stoją puste i nie są użytkowane. Od roku jest sytuacja covidowa, wpływy do budżetu są niemal zerowe a te obiekty trzeba utrzymać. Czy tak duża świetlica, jak została zaprojektowana, jest w Starej Olszynie potrzebna? Zaprojektowany obiekt liczy 188m2. Była by to największa świetlica w gminie. Moje zdanie jest takie, żeby zmodernizować, odnowić, czy pobudować od nowa świetlicę na miejscu obecnej, dodać toalety i zaplecze kuchenne i ona w zupełności mieszkańcom Starej Olszyny wystarczy na miejsce spotkań.” – kontynuował wójt.
Głos zabrał przewodniczący Rady Andrzej Świątek proponując, aby nie wracać do przeszłości tylko usiąść i zastanowić się nad propozycją wójta o budowie mniejszego budynku.
Ma być i koniec tematu
„Budowa zaprojektowanej świetlicy w Starej Olszynie nie została zrealizowana, bo rada nie wyraziła na to zgody, na budowę tak dużego i kosztownego budynku. Mógł pan przyjść na którąkolwiek sesję, gdy nie było pandemii i zapytać, dlaczego rada tak zrobiła, postulować, ale niestety pana nie było. Nie ma z panem kontaktu. Dzisiaj pan jest i może to jest dobra okazja do rozpoczęcia rozmów. Czy mieszkańcy tak mocno chcą tej świetlicy? Macie po sąsiedzku świetlicę na Dołach, z której możecie korzystać i z każdej innej świetlicy w gminie” – mówił Andrzej Świątek, na co Jerzy Dranikowski stwierdził „Tu się nie ma nad czym zastanawiać. Obojętnie jakich wymiarów świetlica, ale ma być i koniec tematu. Ja nie wiedziałem, że zaprojektowana jest taka duża świetlica, nie rozmawiałem z projektantem”. Wójt zauważył, że projekt wykonany za pieniądze z funduszu sołeckiego sołtys musiał odbierać, żeby zatwierdzić środki do wypłaty dla wykonawcy. „To jest pan chyba jedynym sołtysem, który nie rozmawia także z wykonawcą, gdzie zadaniem sołtysa jest nadzorowanie wykonania zadań z funduszu sołeckiego” – powiedział Mateusz Wojciechowski.
Sołtys Dranikowski zauważył, że remont obecnego budynku służącego jako świetlica mija się z celem i jest wręcz niemożliwy, bo tak się wszystko rozpada i inwestowanie pieniędzy w to jest bez sensu. „Odpowiem na pytanie dlaczego nie pojawiałem się w gminie. Nie miałem po co. Koszenia trawy, remonty i inne prace wykonywaliśmy w sołectwie zawsze sami. Nie prosiłem o pomoc. Poza tym załatwiłem dokumentację, zostawiłem w gminie gotowy projekt, pozwolenia i wnioski o przeznaczenie pieniędzy na budowę, to po co miałem jeszcze przychodzić?” – stwierdził sołtys Starej Olszyny. „Po to, żeby się upomnieć. Rada niestety uznała, że złożony projekt jest nierealny do zrealizowania.” – odparł Andrzej Świątek.
Straszenie wójta i rady
„Czy ten obiekt nie nadaje się do remontu, to ja nie powiem, bo się na tym nie znam. Zwołam ekipę fachowców od spraw budowlanych, którzy się wypowiedzą, czy da się coś z tym zrobić. Nie mówię, że świetlica w Starej Olszynie jest niepotrzebna. Istnieje teraz i powinna być nadal, ale nie taka ogromna. W imieniu swoim i rady mogę zapewnić, że jesteśmy otwarci na ten temat i jesteśmy na tak.” – zapewniał wójt, co sołtys Dranikowski skwitował stwierdzeniem, że wójt musi być na tak, nie ma innego wyjścia, a dlaczego to dowie się w swoim czasie. „Czy pan mnie straszy? Ja nie robię nic niezgodnego z prawem” – odparł Mateusz Wojciechowski.
„Można podejść ponownie do tematu budowy, ale środki, które zostały wydane przed laty przepadły. Teraz projektując drugi raz, to znów będą dodatkowe koszty. Jeżeli poprzednia rada nie zablokował tej inwestycji na początkowym etapie, gdzie był opracowywany projekt, kupowany materiał, to teraz ma się do mnie o to pretensje?” – odniósł się do zarzutów Jerzy Dranikowski.
„Można przywrócić termin do pozwolenia na budowę zaprojektowanego budynku, tylko czy rada tego chce? Jest pytanie, czy jesteśmy za tym?” – pytał wójt.
Głos w dyskusji postanowiła zabrać radna Urszula Walińska, która zasiadała w radzie także w poprzedniej kadencji, gdy Jerzy Dranikowski był radnym.
„Ani ta rada ani poprzednia nie wyraziła zgody na taki megalomański projekt, co skutkowało nie przekazaniem na to pieniędzy. Wspomnę tu słowa śp. radnego Stanisława Basińskiego, który stwierdził, że taki projekt to jest megalomania. Myślę, że te przepychanki i słowa, że my i tak będziemy musieli tą świetlicę wybudować, to jest niesmaczne i jest to straszenie wójta i rady gminy.” – stwierdziła Urszula Walińska poruszona postawą Jerzego Dranikowskiego.
„Ja chciałem się odnieść do tego co pan powiedział, że ta sala musi być i koniec. A czy pan przejechał się po gminie i wie pan w jakim stanie technicznym są inne świetlice? Na Salamonowie, Kani też mamy stare budynki. Remontujemy je po trochu sami, mieszkańcy. Też byśmy chcieli to zepchnąć i postawić nową, ale może nie tak od razu. Wie pan co jest fajnego w tych remontach starych budynków? Że ludzie się jednoczą i wspólnymi siłami coś robią dla ogółu. W sąsiedniej, dużo bogatszej od nas gminie Kleczew swego czasu budowano salki za duże pieniądze i dzisiaj te budynki stoją nieużywane i niszczeją. Są używane kilka razy w roku, na Dzień Kobiet, może na Andrzejki a potem stoją nieużywane. Ja nie neguję tego, że pan chce czegoś dobrego dla mieszkańców, ale może nie tak od razu, może poczekajmy.” – przekonywał radny Jacek Majewski.
„Stara Olszyna jest na pograniczu gmin. Jest dobrym punktem na rozwój. Może być wizytówką gminy dla osób wjeżdżających na nasz teren. Dlaczego blokować rozwój, który jest możliwy? Młodzi ludzie uciekają z wsi. Zostawmy im coś, żeby chcieli tu zostać, czy wrócić. Uszczuplić to, ale ma coś być.” – przekonywał do swojej wizji Jerzy Dranikowski.
Tak, ale mniejsza
„Zrobienie nowego projektu, czy zmniejszenie obecnie istniejącego to koszt tysiąca złotych, czy dwóch. To jest nic w stosunku do projektu zakładającego budowę, która na dzień dzisiejszy kosztowała by około miliona złotych, więc koszt ponownego projektu, który może zmniejszyć koszty budowy nawet o połowę na pewno jest opłacalny.” – stwierdził wójt Wojciechowski.
„My zawsze byliśmy przeciwni budowie tej świetlicy, to co pan nam powiedział? Ona i tak powstanie, tak czy tak. Moim zdaniem mamy ważniejsze zadania do zrealizowania niż budowanie świetlic. Utrzymajmy te co mamy, a nie budowanie pałacu dla 160 osób mieszkających na Starej Olszynie.” – wyraziła swoje zdanie radna Paulina Przybył.
Wójt zaproponował, aby rada zajęła stanowisko, czy jest za projektem z 2017 roku, czy za tym aby w porozumieniu z mieszkańcami zaprojektować nowy mniejszy obiekt. Zanim jednak przystąpiono do zebrania opinii radnych, wójt zapytał sołtysa Dranikowskiego, czy zobowiązuje się współpracować z gminą w temacie budowy świetlicy? Zamiast deklaracji usłyszał jedynie zarzut, że to gmina nie współpracuje. Doszło do przepychanek słownych, co skwitowała radna Mariola Gospodarek, że wszyscy starają się dyskutować kulturalnie, a sołtys Dranikowski nie dyskutuje tylko nie daje nikomu swobodnie się wypowiedzieć wchodząc w słowo. „Jestem też radną poprzedniej kadencji i przytoczę pana słowa z tamtego czasu „Zacznijmy cokolwiek robić, oni muszą nam to zrobić”. Ja w Sierniczu też chciałam drogę, świetlicę, ale czekałam spokojnie. Teraz mamy szansę a w Sierniczu jest około 300 mieszańców a nie 160 i nam mała świetlica w zupełności wystarczy. A pan zamówił projekt na 190m2 i jeszcze teraz twierdzi, że nie wiedział jako to jest projekt. Niech pan sobie nie robi żartów. Trzy lata pan nie robił nic, a teraz przychodzi i żąda od nas nie wiadomo czego. Jak pan się w ogóle zachowuje? Pana sołectwo to dwie wsie, a mieszkańcy z Pieńków przyszli i się skarżyli, że pan cały fundusz sołecki samowolnie sobie zdecydował na co pan chce i co będzie robił. Skarżyli się, że są zastraszani.”
Czy mieszkańcy chcieli takiej dużej świetlicy?
”Ja nikogo nie zastraszam i proszę sobie uważać co pani mówi” – odparł Dranikowski. „Proszę mnie nie straszyć. Wiem co mówię. To wszystko mówili mieszkańcy Pieńków podczas sesji i to jest zapisane w protokołach. Nie będzie tak, że pan przyjdzie i coś na nas wymusi. Wymyślił pan sobie jakieś pokoje noclegowe, po co to na sali wiejskiej?” – kontynuowała swoją wypowiedź radna z Siernicza Wielkiego. Potem radni Joanna Świderska-Bylewska i Mikołaj Owczarek pytali przybyłego z sołtysem członka rady sołeckiej pana Skowrońskiego, czy to mieszkańcy chcieli takiej dużej świetlicy, czy był to raczej jednoosobowy pomysł i czy widzieli projekt, na co usłyszeli odpowiedź, że projektu nikt nie widział i o żadnych konsultacjach z mieszkańcami on nic nie wie.
Wójt ponowił pytanie, czy sołtys będzie współpracował w przypadku ewentualnych prac w temacie budowy, lub modernizacji świetlicy i ponownie nie doczekał się odpowiedzi, bo Jerzy Dranikowski stwierdził, że nie wie o co chodzi, o jaki rodzaj współpracy. Między nim a wójtem wywiązała się rozmowa, gdzie sołtys stwierdził, że po wyborach był u wójta i rozmawiali o projekcie świetlicy, na co wójt odparł, że nigdy u niego nie był i żadnej rozmowy nie było. Sowo przeciwko słowu. Kto kłamie?…
Nie podoba mi się ton pańskiej rozmowy
Sytuację próbowała załagodzić radna Iwona Przybylska, prosząc Jerzego Dranikowskiego o podjęcie współpracy, bo rada chce podejść do tematu budowy świetlicy w Starej Olszynie. Niestety i po jej apelu jasna deklaracja współpracy z ust sołtysa Dranikowksiego nie padła.
„Nie podoba mi się ton pańskiej rozmowy. Dopóki jeszcze było można przychodzić na sesję, wielu sołtysów przychodziło i w kulturalny sposób zabierało głos przedstawiając swoje postulaty. Pan od początku pokrzykuje na nas z pretensjami. My chcemy rozmawiać. Przed chwilą pan Skowroński powiedział bardzo ważną dla nas rzecz, że w zasadzie o projekcie świetlicy za bardzo nikt z mieszkańców nic nie wie. Powiem szczerze, ciężko się z panem rozmawia” – stwierdził prowadzący obrady przewodniczący Rady Gminy Andrzej Świątek, któremu w słowo ciągle wchodził Jerzy Dranikowski.
Zerowa współpraca
„Wola współpracy z pana strony jest praktycznie zerowa. Pan to sam stwierdził. Ale przecież pan jest sołtysem.” skwitował Andrzej Świątek, na co sołtys Dranikowski odparł, że jest sołtysem, ale nie w gminie tylko w sołectwie. Po tych słowach wójt Mateusz Wojciechowski zapowiedział, że przy najbliższej okazji złoży formalny wniosek o odwołanie sołtysa Starej Olszyny z funkcji. Zwoła całe sołectwo i przedstawi mieszkańcom sytuację i poprosi o odwołanie Jerzego Dranikowskiego ze względu na brak współpracy.
Nie powinien pobierać diety
Po zakończeniu dyskusji na sesji wójt Mateusz Wojciechowski dodał jeszcze, że „Jeżeli Pan Sołtys uważa, że nie ma po co przyjeżdżać do Urzędu i nie ma ochoty współpracować to uważam również, że w takim przypadku nie powinien pobierać diety sołtysa, skoro nie ma „za co”. Dieta wynosi ponad 700 zł kwartalnie. Rocznie to blisko 3000 zł. Proszę pokazać mi osobę/firmę, która płaci za nie wykonywanie swoich obowiązków, w tym przypadku statutowych. O pewnych zachowaniach w okolicznościach sporu lub konfliktu mówimy, że ktoś unosi się honorem. Zwykle w ten sposób określamy sytuację, gdy ktoś uznał, że jakaś propozycja czy oferta go obraża, jest dlań zniewagą, a jej przyjęcie byłoby zachowaniem „poniżej godności”. Jego honorową reakcją jest odmowa przyjęcia tego, co mu proponują albo rezygnacja z pewnych korzyści jeśli ich rozmiar nie odpowiada oczekiwaniom indywidualnym. Czasem granica zgody, przyzwolenia lub odrzucenia jest właśnie problematyczna – mimo wyrazistego przeciwieństwa między cechami statusu społecznego do przyjmowania pewnych dóbr. Unoszenie się honorem to jednak najczęściej zachowanie jednostkowe, podyktowane emocjami osobistymi. Rzadziej – zachowanie ogółu. Potwierdzeniem jest fakt, że mieszkańcy chcą świetlicę ale nie wiedzą jaki jest jej projekt. Rada gminy zapewniła, że świetlica powstanie, ale nie w takich rozmiarach. Myślę, że ta deklaracja jest jasna. Zaraz po zniesieniu obostrzeń zwołam zebranie wiejskie, na którym wspólnie z radą przedłożymy te informacje mieszkańcom sołectwa Stara Olszyna. W tej kadencji nie ma zgody na działania jednostkowe, bo „Wy musicie i koniec”. Jest zgoda na działania ogółu. – podsumował wójt Mateusz Wojciechowski.
Ewelina Dzikowska