Sylwetki kandydatów na „Słupczanina roku 2019”
Dariusz Kołodziejski
Pragnę zgłosić kandydaturę Dariusza Kołodziejskiego na Słupczanina Roku. Ma 48 lat i kochającą rodzinę – żonę oraz dwójkę dzieci. Jest on rodowitym słupczaninem i niezmiernie aktywnym człowiekiem, który swoimi pasjami, pogodą ducha i radością życia zaraża wszystkich, których spotyka na swojej drodze. Od młodych lat uprawia sport. Najpierw było to karate, teraz bieganie i chyba jego największa pasja – kulturystyka. Podkreślenia godnym jest fakt, iż Dariusz Kołodziejski jest uczestnikiem wszystkich biegów Wawrzynkowych, a wcześniej również kilku triathlonów słupeckich z nagrodą za najlepszego uczestnika z powiatu. Do dnia dzisiejszego jest sympatykiem sportów siłowych, boksu i uczestnikiem biegów ulicznych. Od blisko dziesięciu lat systematycznie morsuje i propaguje tę jakże zdrową dziedzinę wśród mieszkańców Słupcy i okolicy. Śmiało można powiedzieć, że jest pionierem tej aktywności w naszym mieście. Dzięki swojej otwartości i zaangażowaniu w propagowanie morsowania z grupki liczącej kilka osób stworzył i prowadzi liczną grupę sympatyków zimowych kąpieli, która na dzień dzisiejszy liczy ponad sto osób. Nieformalny klub „Morsy Kosewo”, którego liderem jest Dariusz Kołodziejski od 8 sezonów uczestniczy w zlocie Morsów w Mielnie. To właśnie dzięki jego zaangażowaniu i kompleksowej organizacji tego wyjazdu, każdego roku grupa licząca kilkadziesiąt osób może w niezwykłej atmosferze zażywać morskiej kąpieli. Z zamiłowania do aktywności zajmuje się także organizacją dla licznej grupy spływów kajakowych po Warcie. Ponadto od lat organizuje wśród morsów zbiórkę pieniędzy dla WOŚP jak i osób potrzebujących, jak na przykład zbiórka pieniędzy dla kolegi, który uległ wypadkowi komunikacyjnemu. O jego altruizmie świadczy również fakt, iż jest wieloletnim honorowym dawcą krwi oraz zarejestrowanym, potencjalnym dawcą szpiku. Moim zdaniem Dariusz Kołodziejski w pełni zasługuje na tytuł Słupczanina Roku!
Pozdrawiam, Ryszard Pilarski.
Andrzej Pałasz
Lider zespołu „Gumowe Szekle”, jeden z pomysłodawców i organizatorów „Szantogrania”, współorganizator koncertów charytatywnych dla Radka Żminkowskiego, został nominowany przez czytelników Gazety Słupeckiej do tytułu Słupczanina Roku 2019, m.in. przez Tomasza Bożyczko. W rozmowie z nami Andrzej Pałasz przedstawia historię zespołu „Gumowe Szekle”, festiwalu „Szantogranie”, oraz wyjaśnia dlaczego on i członkowie zespołu postanowili pomóc poszkodowanemu w wypadku koledze i zorganizować na jego rzecz koncerty charytatywne.
Reaktywacja zespołu po 20 latach przerwy
Zespół Gumowe Szekle powstał pod koniec lat 80 XX wieku. Członkami zespołu byli instruktorzy i harcerze IV Harcerskiego Szczepu Środowiskowego Drużyn Wodnych w Słupcy. Pierwotny skład zespołu uległ przez lata dużej zmianie, a na 20 lat całkowicie zamilkł, aby reaktywować się w październiku 2015r, koncertem w Miejskim Domu Kultury w Słupcy. – Po reaktywacji zaczęliśmy prężną działalność Gumowych Szekli , wyruszyliśmy w Polskę na różne koncerty, konkursy. Nie trzeba było długo czekać, posypały się pierwsze nagrody, jedno z największych osiągnięć naszego zespołu po reaktywacji to rok 2016 i Festiwal „Kopyść” w Białymstoku, gdzie otrzymaliśmy Grand Prix, oraz nominację na Międzynarodowy Festiwal Piosenki Żeglarskiej Shanties w Krakowie. Były również i inne, nie mniej ważne osiągnięcia: II miejsce Festiwal w Radomiu, II miejsce Festiwal w Chorzowie, I miejsce na festiwalu MiniShanties w Stalowej Woli, dwa razy II miejsce na Festiwalu Wisły w Toruniu i dwa lata temu I miejsce też w Toruniu. Jesteśmy zespołem wykonującym szanty, oraz piosenki żeglarskie i morskie- mówi o zespole Gumowe Szekle menager zespołu Andrzej Pałasz. Od ubiegłego roku zaniechaliśmy udziału w konkursach –dajemy szansę młodszym zespołom, dla których skierowane są tego typu konkursy, a my zabieramy się do nagrania upragnionej płyty, to już naprawdę wkrótce.
Powidzkie „Szantogranie” i pomoc dla innych
–Jeździliśmy po różnych koncertach w kraju, braliśmy udział w różnych konkursach i zapragnęliśmy zrobić coś czego jeszcze nie ma, a może coś o czym już zapomniano? Czyli festiwal, który stawia przede wszystkim na młode zespoły. Dostrzegliśmy, że te wszystkie festiwale są do siebie bardzo podobne. Coraz mniej promowane są młode zespoły a jeśli już są to tylko jako laureaci konkursów. Żeby coś zrobić musieliśmy założyć stowarzyszenie. Odbył się pierwszy, drugi i trzeci festiwal Szantogrania, w między czasie pojawiły się zapytania, czy grając możemy jakoś pomóc? W 2016r. graliśmy w MDK w Słupcy dla chorego śp. Olka Adamskiego. Podczas letnich edycji Szantogrania za każdym razem przeprowadzamy zbiórkę charytatywną. W pierwszej edycji Szantogrania zbieraliśmy pieniążki dla młodego mieszkańca Powidza, który uległ wypadkowi, w drugiej edycji dla członka szantowej formacji Ryczące Dwudziestki, trzecia edycja to zbiórka dla naszego Radka i tak będzie w kolejnych latach – bo warto, bo tak należy. Na letnią edycję Szantogrania otrzymaliśmy wsparcie z Urzędu Marszałkowskiego, aż na trzy kolejne lata, czyli wiemy, że przynajmniej przez trzy najbliższe lata festiwal będzie zalewał Powidz Szantami – mówi Andrzej Pałasz, który zwraca uwagę na ogromne wsparcie ze strony sponsorów. Organizatorzy otrzymują również wsparcie UG w Powidzu, oraz Domu Kultury w Powidzu, którzy pokrywają częściowo koszty Szantogrania.
Koncert dla Radka Żminkowskiego
– Tragedia dotknęła naszego kolegę , znamy się od bardzo dawna, od lat 80 – tych jako harcerze żeglarze i trzeba było mu pomóc. Padł pomysł aby zorganizować koncert charytatywny na wzór tego który się odbył dla śp. Waldka Miernika, ale chcieliśmy żeby było …inaczej, dlatego został zorganizowany w MDK w Słupcy. Presja była ogromna bo czasu było mało, a pieniądze były bardzo potrzebne – wszystko zorganizowaliśmy w 2 tygodnie. Pierwszy koncert odbył się w grudniu 2018r. i zebraliśmy 36 tysięcy, to były licytacje przeplatane występami artystów. Myśleliśmy, że tych pieniędzy wystarczy, że postawimy Radka na nogi, ale po roku okazało się, że jednak pieniędzy brakuje, a rehabilitacja nadal jest potrzebna. Zrobimy to jeśli trzeba będzie po raz trzeci i piąty, bo jest taka możliwość. Ludzie chcą się w to włączyć ,bo mają wielkie serca i tak po prostu trzeba. Jako zespół bawimy się grając, tworzymy własne utwory, nadal koncertujemy zawsze dumnie pokazując, że jesteśmy ze Słupcy, a jeśli możemy jeszcze w tym co robimy pomóc? To jest po prostu świetna sprawa. Drugi koncert dla Radka odbył się 2 lutego br. i zebraliśmy 15 500zł – wyjaśnia Pałasz.
Słupecki konkurs „Szantogranie”
– Bardzo dużo zespołów zabiega o udział w powidzkim festiwalu latem, nie da się jednak ich wszystkich zaprosić. Robimy to stopniowo dla tego wyróżnia nas zmienność wykonawców każdego roku . Powstał pomysł przeglądu konkursowego, który odbywa się w Słupcy, to jest nasz maleńki wkład w rozwój kulturalny tego miasta. Zjeżdżają się młodzi artyści z całego kraju. Nagrodą w konkursie oprócz nagród finansowych i rzeczowych jest zaproszenie na letnią edycję w Powidzu. Taki młody zespół, rozpoczynający właśnie przygodę na scenie gra zazwyczaj dla ok 100do 250 osób, tak jak na przykładzie w naszym MDK, to już podczas Szantogrania w Powidzu zaprezentuje swój dorobek artystyczny dla prawie 2 tysięcy osób. Zaskoczyła nas duża liczba zespołów, które zgłaszają się do konkursu, w ubiegłym roku było to 8 podmiotów artystycznych. Porównując inne konkursy w Polsce, to bardzo wiele i jesteśmy tym bardzo zaskoczeni. Ogólnopolski Przegląd Konkursowy wspierany jest przez Urząd Miasta w Słupcy.
Rodzina i praca
– Żona Katarzyna, dwoje dzieci – córka Barbara (16lat), syn Jerzy (14 lat), Tosia – nasz ukochany psiak. Z wykształcenia i zawodu logistyk. Jestem bardzo dumny z tego, że jestem słupczaninem i cieszę się, że mogę się przyczynić do rozwoju kulturalnego w tym mieście. Mam nadzieję, że to wszystko co osiągnęliśmy do tej pory, będzie się rozwijało w kolejnych latach.
A na koniec… skąd nazwa Gumowe Szekle?
– Jako przedmiot, narzędzie? Nie ma czegoś takiego jak gumowe szekle. Ktoś z członków wymyślił tą nazwę i tak zostało. Wiele osób, podczas koncertów w kraju pyta: Co to Gumowe Szekle? Odpowiadamy, że właśnie wypełniamy lukę w Wikipedii i jest to szantowy zespół ze Słupcy – wyjaśnia Andrzej Pałasz – Dziękuję za nominację do plebiscytu Słupczanin Roku. Jest to ogromne wyróżnienie, jednakże to wszystko co udało się dotychczas osiągnąć, to praca nie jednej osoby a grupy wielu ludzi. Dlatego nominację uznałem, jako wyróżnienie dla naszej pracy, choć warto w kolejnych latach zrobić podobny plebiscyt, ale tym razem dla organizacji, grup, stowarzyszeń – może być ciekawie. Dziękuję za rozmowę.
Mirosława Komin i Alina Raczkowska
Założycielki i prowadzące dobrze już znaną słupczanom „Szafę Caritas”, zostały zgłoszone przez naszych czytelników, m.in. Andrzeja Kiełbowicza do tytułu Słupczanina Roku 2019.
Obie wyjątkowe panie spośród tłumu wyróżnia fakt, że chcą bezinteresownie pomagać innym. „Los osob biednych, skrzywdzonych przez los, nie jest im obojętny, czego efektem było powstanie z ich inicjatywy dwa lata temu „Szafy Caritas” w budynku dawnego słupeckiego gimnazjum. Tam nic się nie zmarnuje a odzież ofiarowana przez darczyńcow jest przekazywana dalej osobom potrzebującym. Pani Mirosława i pani Alina są wspaniałymi osobami o dobrym i szlachetnym sercu. ktore nikomu nie odmowią pomocy.” – napisał o swoich kandydatkach Andrzej Kiełbowicz.
„Szafa” – która pomaga
W „Szafie” najbardziej potrzebujące osoby mogą dla siebie znaleźć wiele: ubrania, buty, książki, zabawki, pościel… i to wszystko otrzymają za darmo. „Od was, dla was” – to hasło przewodnie tego miejsca. Jedni przynoszą rzeczy, których już nie potrzebują, inni z nich korzystają.
Skąd pomysł na „Szafę”?
– Od 2008r. jestem członkiem Caritas przy parafii p.w. Błogosławionego Michała Kozala w Słupcy. W którymś momencie działalności zgłosiły się do mnie znajome osoby z pytaniem, czy nie potrzebujemy ubrań dla podopiecznych. Zgłosiło się wówczas kilka zainteresowanych rodzin, aby taką odzież otrzymywać. Przez kilka lata odbierałam tę odzież od znajomych, przetrzymywałam ją w domu i dwa razy w roku przed świętami rozdawałam w mieszkaniu zainteresowanym. Wszystkie rzeczy się rozchodziły . Był to dla mnie znak, że takie działanie ma sens. Ponieważ przynoszonej odzieży było coraz więcej, stało się kłopotliwe wydawanie jej w mieszkaniu. Zaczęłam więc to robić w siedzibie Caritasu, kiedy podopieczni odbierali żywność, ale nie zawsze istniała taka możliwość. Wtedy pojawiła się na mojej drodze koleżanka Ala (Alina Raczkowska), która wyczytała w Internecie, że gdzieś w Polsce działają punkty wydawania odzieży dla bezdomnych i zaproponowała, abyśmy wspólnie stworzyły coś podobnego. Powstał wówczas pomysł stworzenia Szafy. To był luty 2018r. Stworzyłyśmy to miejsce razem. Szukając lokalu, zwróciłam się z prośbą do pana burmistrza Michała Pyrzyka, który bardzo przychylnie ustosunkował sie do naszego pomysłu. Na miejsce działalności wyznaczone zostały dwa pomieszczenia w budynku gimnazjum przy ul. Armii Krajowej 27. Na początku podpisywaliśmy umowę użyczenia z gimnazjum, aż do momentu, kiedy przestało ono istnieć. Obecnie umowa podpisywana jest między Urzędem Miasta a Caritas w Gnieźnie, ponieważ w ten sposób zwolnieni jesteśmy z płacenia podatku. To ważne, że za darmo, gdyż my nie zarabiamy – mówi Mirosława Komin.
Buty dla dzieci w Nepalu, odzież do Sudanu i wielka pomoc dla wielu potrzebujących w kraju
Panie z Szafy Caritas wymieniają wiele akcji, podczas których przekazały potrzebującym odzież, buty i inne niezbędne rzeczy. -Od pani Komorowicz, prowadzącej Caritas przy kościele p.w. św. Wawrzyńca dowiedziałyśmy się, że uczestniczy ona w akcji pomocy dla Sudanu oraz dla Domu Dziecka na Białorusi. Dołączyłyśmy do tej akcji, przygotowując paczki z odzieżą. Wysyłałyśmy również paczki dla domu dla samotnych panów, do domu dla samotnych matek – mówi Alina Raczkowska, która wspomina początki Szafy, kiedy była tylko jedna ławka ubrań. Panie wspominają również akcję polskiego himalaisty, który zbierał buty dla dzieci w Nepalu, gdyż zobaczył je chodzące po śniegu w klapkach. Szafa Caritas przygotowała ciepłe rzeczy i buty, które zostały przekazane dla tych dzieci. Taka pomoc ze Słupcy trafiła również do ofiar przemocy domowej w Gruzji, gdzie przygotowaną przez panie paczkę zabrała osoba jadąca tam na wycieczkę. – Starałyśmy się rozpropagować działalność Szafy poprzez ogłoszenia w kościołach , w prasie i rozgłośni radiowej. Stopniowo zaczęło przychodzić do nas coraz więcej osób. Z czasem Szafa na tyle zaistniała w świadomości mieszkańców Słupcy i okolic, że zgłaszają się do nas z przeróżnymi prośbami i problemami. W miarę możliwości staramy sie je zaspokajać. Wysyłamy też paczki do domów dziecka, wyszukując informacje o potrzebach na stronie internetowej. Do tej pory wysłałyśmy ich kilkanaście . Ostatnia paczka trafiła do samotnej matki z dwójką małych dzieci, która znalazła się w trudnej sytuacji życiowej i znalazła nas w Internecie. Tam potrzeba było też żywności i kosmetyków dla dzieci. Informację tę umieściłyśmy na naszej stronie internetowej, gdyż mamy profil Szafy na fb. Udało nam się sporo rzeczy zebrać, część zakupiłyśmy z oszczędności Szafy. Wysłałyśmy dwie paczki, właśnie otrzymałyśmy podziękowanie – dumnie zaznacza pani Mirosława .
Skoro wszytko jest w Szafie za darmo, skąd środki m.in. na wysyłkę paczek?
– Braliśmy udział w Kiermaszu Bożonarodzeniowym, sprzedając rzeczy po 1zł za sztukę. 90% odzieży się rozeszło, więc trochę się wtedy uzbierało. Znalazło się również kilku sponsorów, którzy dali nam pieniądze na wysyłkę paczek. Zbieramy też czyściwo dla mechaników samochodowych, za które pobieramy symboliczne opłaty. Prowadzimy zeszyt i wszystko wpisujemy – mówi Mirosława Komin.
4 tony nakrętek dla potrzebującej – Szafa zbiera nie tylko ubrania
„Szafa” Caritas bierze udział w różnych zbiórkach charytatywnych, m.in. zbierane są plastikowe nakrętki na rzecz ciężko chorej Justyny Wachowskiej, aby wesprzeć zakup podnośnika wannowego. W zbiórce uczestniczą szkoły z terenu Słupcy i gminy Słupca: Zespół Szkół Ekonomicznych, Szkoła Podstawowa nr 1, Szkoła Podstawowa nr 3, szkoły podstawowe z Drążnej i Kotuni oraz sklep Mak pani E. Czaplińskiej. Zebrano już 4 tony nakrętek, potrzebne jest jeszcze drugie tyle. Szafa uczestniczy również w zbieraniu znaczków i starych telefonów , które mają zostać przekazane Pallotyńskiej Fundacji Misyjnej SALVATI. Fundusze uzyskane w ten sposób zostaną przekazane ludziom potrzebującym pomocy w krajach misyjnych. Panie pomagają nie tylko ludziom, wspierają również schronisko dla zwierząt. – Mamy tablicę, na której umieszczamy ogłoszenia o sprzętach , które nam się tutaj nie mieszczą m.in. meble, lodówki, telewizory, rowery itp. Jedni się ogłaszają, inni zgłaszają po to. Po prostu pośredniczymy. Z naszej odzieży korzysta również Grupa Teatralna przy naszym MDK. Odkładamy dla nich rzeczy, które wykorzystują do przedstawień teatralnych – informuje założycielka Szafy.
Szafa przyciąga
– To miejsce przyciąga mnóstwo osób, które chcą pomagać. Potrzebny był ktoś taki jak my z koleżanką, kto tego rodzaju działalność zainicjuje i zorganizuje, a znalazło się wiele osób, które pełnią rolę wolontariuszy. Zgłaszają oni różne potrzeby w środowisku i pomagają nam je zaspokajać. Cieszy nas również fakt, że do naszej działalności czynnie włącza sie młodzież. Mamy tu na myśli głównie koło wolontariatu, działające przy ZSE w Słupcy. Naszą działalnością przyczyniamy się również do ochrony środowiska, co w dzisiejszych czasach nabiera coraz większego znaczenia. Rzeczy dostają drugie życie i są o wiele dłużej użytkowane -podkreśla pani Mirosława- Wydaje mi się, że to miejsce spełnia swoje zadanie. Dziękuję wszystkim, którzy pomagają w działalności Szafy. Nie chcę wymieniać z imienia i nazwiska, ponieważ tych osób jest sporo i nie chciałabym nikogo pominąć. Dziękuję wszystkim Paniom, które pomagają sortować i rozkładać odzież. Panom, którzy wywożą nadmiar odzieży do kontenerów PCK. Młodzieży z ZSE, która pomaga nam utrzymać porządek na półkach. Mojemu mężowi, który pełni w Szafie funkcję „złotej rączki”, bez której byłoby nam trudno funkcjonować. No i przede wszystkim Państwu, którzy przynosicie rzeczy do Szafy- kończy naszą rozmowę Mirosława Komin.
Dziękuję za rozmowę.