W blokach jest 12 stopni ciepła

14 lutego, 2010
Rodzina Rychterowiczów pokazuje dziurę w ścianie, po tym jak założono im wodomierz.
Rodzina Rychterowiczów pokazuje dziurę w ścianie, po tym jak założono im wodomierz.

Zagórów: Interwencje mieszkańców
Do redakcji zwrócili się mieszkańcy bloków komunalnych przy ulicy Leśnej, którzy interweniowali u władz miasta a także administratora w związku z niskimi temperaturami w mieszkaniach. Zima nie daje za wygraną, ludzie marzną we własnych domach. Jak rozwiązać ten problem?

Zdania mieszkańców dwóch bloków komunalnych, o których dość często jest głośno w mediach są podzielone. Jedni twierdzą, że mają dostatecznie ciepło we wszystkich pomieszczeniach, inni narzekają na zbyt niskie temperatury. Według ustawy, temperatura w pomieszczeniach mieszkalnych powinna wynosić 20 stopni a w ubikacjach i łazienkach nawet 24 stopnie Celsjusza.

Trudno mówić o takich komfortach, odwiedzając choćby rodzinę Państwa Rychterowiczów. W tym mieszkaniu, w ciągu dnia termometr wskazuje 13 stopni ciepła, w nocy temperatura spada nawet do 10 stopni w skali Celsjusza. „Do czego to doszło, żebym we własnym mieszkaniu chodził ubrany w kurtkę. Za czasów, kiedy byłem gospodarzem obiektu, też były tęgie mrozy, ale po mieszkaniu można było chodzić w krótkim rękawku. Teraz śpimy pod dwoma pierzynami, a i tak jest zimno.

Mieszka z nami starsza kobieta, która marznie. Naszym zdaniem, ciepło nie dociera dostatecznie szybko do kaloryferów. Coś z tym trzeba zrobić” – żali się Marian Rychterowicz. Mieszkańcy z Leśnej interweniowali u kierownika zakładu komunalnego Bogdana Matczaka, który wydał dyspozycję palaczowi, aby więcej dokładał do pieca. Tak też czyni Rajmund Antkowiak, który jest odpowiedzialny za zbiorową kotłownię. „Ciągle dosypuję do pieca i trzymam wystarczającą temperaturę. Wystarczy spojrzeć na piec, aby się o tym przekonać” – mówi pan Rajmund.

Pan Marian w ręku trzyma termometr, a na nim 13 stopni w plusie.
Pan Marian w ręku trzyma termometr, a na nim 13 stopni w plusie.

Marian Rychterowicz nie wini nikogo za zaistniałą sytuację. Podejrzewa, że może to być spowodowane złą technologią pieca i systemu grzewczego. Za takie sprawy odpowiedzialna jest administrator bloków Maria Kretkowska. Zadzwoniłem, aby zapytać o problem na Leśnej. Pani administrator była zdziwiona interwencją mieszkańców.

Na początku skomentowała całą sprawę, ale nie zgodziła się, aby zacytować jej słowa na łamach Gazety. Maria Kretkowska stwierdziła jedynie, że wszystko jest w porządku, jednak z takimi mrozami trudno jest walczyć. Temperatura robi swoje, a w Polsce jest tysiące mieszkań, których nie można dogrzać. Często mróz wygrywa wojnę z ciepłem.

Marian Rychterowicz narzeka jeszcze na wiele niedogodności, jakie mają mieszkańcy Leśnej. Krytycznie odniósł się także do polityki sprzedaży mieszkań po preferencyjnych cenach. Twierdzi, że bonifikaty są zbyt duże i nieadekwatne do wkładu własnego w tę ponad 20-letnią substancję mieszkaniową.

Innego zdania jest administrator, który wymienia szereg przeprowadzonych inwestycji, łącznie z wymianą okien i zakupem nowego pieca do kotłowni. Pani Maria podaje na wzór działalność władz gminy, które dokładają niektórym lokatorom do czynszu. „A tu takie podziękowanie” – skwitowała moja rozmówczyni. To nie pierwszy i pewnie nie ostatni konflikt decydentów z lokatorami.

Wreszcie musi znaleźć się jakiś kompromis, aby wszyscy poszli na ugodę. Należy współczuć mieszkańcom tych lokali, w których występują niskie temp e r a t u r y . Nikt nie zamierza marznąć. Z innej beczki można podać za przykład niefrasobliwość, zwłaszcza młodych lokatorów, którzy często przyczyniają się do dewastacji bloków.

Wybijane są tu szyby, z okien wyrzuca się pampersy i inne cuda wianki. Koszty napraw ponosi administrator, a mieszkańcy narzekają na wygórowane stawki czynszu. W marcu tego roku szykuje się kolejna podwyżka, która z pewnością nie ucieszy mieszkańców ulicy Leśnej. Nikt nie mówił, że będzie łatwo.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *