Wahadłowe OIOMy i ordynator widmo
W ubiegłym tygodniu szeroko opisywaliśmy posiedzenie Związku Gmin Regionu Słupeckiego podczas, którego były anestezjolog ze słupeckiego szpitala Przemysław Niezbecki mówił o funkcjonowaniu słupeckiego szpitala. Dziś chcielibyśmy wrócić do pracy Oddziału Intensywnej Opieki Medycznej. Praca tego oddziału jest nazywana przez część personelu… wahadłem. Dlaczego? Chodzi o „wahadłową” wymianę pacjentów pomiędzy szpitalami we Wrześni i Słupcy. W obu szpitalach ordynatorem jest lekarz Piotr Skalski.
Według pozyskanych przez nas informacji, jedna z pacjentek z gminy Strzałkowo była w tym roku, od stycznia do 12 kwietnia pacjentką OIOM SP ZOZ w Słupcy. Później, od 12 kwietnia do 29 sierpnia przebywała na OIOM szpitala we Wrześni, po czym 29 sierpnia przetransportowano ją ponownie do Słupcy. Nasz SP ZOZ wykazywał jej leczenie do 6 października. Ponieważ szpital może dostać z NFZ płatność za pacjenta dopiero po zakończeniu leczenia, więc przewiezienie mieszkanki Strzałkowa do innej placówki pozwalało obydwu – słupeckiej i wrzesińskiej, wystąpić do NFZ o pieniądze. Następowała równocześnie swego rodzaju wymiana – z Wrześni trafiła do Słupcy na ten okres inna osoba – mieszkanka Słupcy. Pacjentka ta przebywała od lutego do kwietnia na OIOM we Wrześni, a od 13 kwietnia do 29 września w Słupcy. Być może nawet tą samą karetką przewieziono obie pacjentki 12 kwietnia na trasie Słupca-Września- Słupca. Żadnej z pań nie transportowano 25 kilometrów po to, by poprawić warunki leczenia, wątpliwe też by przemawiały za tym jakiekolwiek względy medyczne.Jaki jest sens przetrzymywania pacjentów w takim stanie na oddziałach intensywnej opieki medycznej i blokowanie łóżka, którego nie było np. dla poszkodowanego w wypadku znanego słupeckiego piłkarza i trenera, który doznał wielonarządowych obrażeń w efekcie wypadku samochodowego?
Czy to tylko błąd w sztuce?
Patryk Krawiec był poszkodowany w wypadku samochodowym, do którego doszło na ulicy Kopernika. O tej sytuacji mówił niedawno lekarz Przemysław Niezbecki.
– Po wypadku ten młody mężczyzna trafił na blok operacyjny słupeckiego szpitala. Miał potworny wielonarządowy uraz. Po tym zabiegu, nie wiedząc czemu zafundowano mu przejażdżkę do szpitala w Koninie. W tym momencie powinien bezwzględnie trafić na nasz słupecki oddział intensywnej terapii. Mówienie o tym, że nie było na nim miejsca, jest nie do przyjęcia. To ewidentny błąd w sztuce. On bezwzględnie powinien zostać w słupeckim szpitalu. Jeżeli w danej chwili na intensywnej terapii leży pięciu pacjentów, to tego w najlepszym stanie, ustabilizowanego się oddaje. Uważam, że jest to karygodne – mówił Niezbecki podczas spotkania władz samorządowych gmin z powiatu słupeckiego z dyrektor szpitala.
Według informacji, do których udało się nam dotrzeć tamtego pacjenta trzeba było przewieźć natychmiast po skomplikowanej operacji na słupeckiej chirurgii na OIOM do… Konina, bowiem łóżka na OIOM w Słupcy, dwa piętra niżej od sali, w której operowano, zajmowali pacjenci, których funkcje życiowe podtrzymywano wiele miesięcy za pomocą aparatury zakupionej za setki tysięcy złotych w celu prowadzenia intensywnej terapii.
Zdaniem fachowców owi pacjenci powinni trafić do zakładu opiekuńczoleczniczego, ale w Słupcy nie ma ZOL, a ZOL we Wrześni to tylko 3 łóżka i miejsc tam brakuje. Co gorsza – nie ma też w budżecie NFZ środków na zwiększenie ilości usług wentylacji domowej, co powoduje że rośnie kwota nadwykonań. Świadczeniodawcy mają potencjał, żeby opiekować się pacjentami w warunkach domowych, ale dopóki NFZ nie refunduje tych usług w wystarczającej ilości, najprostsze jest przetrzymywanie miesiącami pacjentów na OIOM.
Ordynator z kosmosu
Na pewno oddział z takimi pacjentami może dozorować nawet lekarz z kosmosu…, a co dopiero ten sam widmowy ordynator z Międzychodu, Czarnkowa, Wrześni i Słupcy (jednocześnie). Jak udało się nam dowiedzieć w miesięcznym grafiku dyżurów słupeckiego OIOM ordynator dr Skalski pojawia się dwa razy: 3 i 28 listopada.
Tak więc jedna czwarta ordynatora w zupełności wystarczy, by opiekować się pacjentami w stanach wegetatywnych. Jednak taka wegetacja najdroższych oddziałów szpitalnych – bo takimi są OIOMy – sporo kosztuje podatników w Słupcy i Wrześni. Powinni też mieć oni świadomość, że w razie wypadku, najbliższy normalny OIOM, na który trafić mogą w wyniku nieszczęśliwego zdarzenia lub gwałtownego pogorszenia stanu zdrowia, znajduje się w Koninie, Pleszewie lub Środzie Wielkopolskiej.