Za darmo w Radzie Nadzorczej?

Waldemar Pawlak ma problem ze słupeckim MOSTOSTALEM
Wicepremier Waldemar Pawlak nie ujawnił w swoich oświadczeniach majątkowych, że w latach 2005- 2006 był przewodniczącym Rady Nadzorczej Mostostalu Słupca. Dlaczego nie opublikował tych informacji? – Nie pobierałem wynagrodzenia – tak na piśmie, jednym zdaniem, tłumaczy się wicepremier rządu – czytamy w Głosie Wielkopolskim.
Za zatajenie prawdy w oświadczeniu grozi do trzech lat więzienia. To przestępstwo umyślne, które przedawnia się po pięciu latach od jego popełnienia. W przypadku Pawlaka byłby to rok 2012, bo wtedy minie pięcioletni okres od złożenia przez niego niezgodnego z prawdą oświadczenia. W oświadczeniu z kwietnia 2007 roku nie wpisał, że zasiadał w radzie nadzorczej.
Podobnie postąpił w 2006 roku. Jeśli sąd uznałby winę Pawlaka i skazał go, minister gospodarki nie mógłby startować w przyszłości w wyborach do Sejmu. Zgodnie z niedawną nowelizacją konstytucji, osoby skazane za przestępstwo umyślne na karę pozbawienia wolności nie mogą ubiegać się o mandat parlamentarzysty.
Według dziennika ze sprawozdań finansowych spółki wynika, że w latach 2005-2006 na wynagrodzenia dla członków rady nadzorczej Mostostalu Słupca wydano łącznie kilkaset tysięcy złotych. Nikt nie wie dlaczego wicepremier Waldemar Pawlak społecznie pracował w radzie nadzorczej prywatnej firmy? Dalej czytamy, że następcą Pawlaka na stanowisku szefa rady nadzorczej został Józef Kozioł, ekonomista kojarzony z ludowcami.
Karierę polityczną robił za czasów PRL jako działacz ZSL. W latach 80. pełnił ministerialne funkcje. W wolnej Polsce był prezesem Banku Ochrony Środowiska, a w zeszłym roku PSL rekomendowało go do Rady Polityki Pieniężnej. Pawlak zaprzecza, by zabiegał o posadę dla niego w radzie nadzorczej Mostostalu Słupca.
Nie za darmo tylko za pierwsze miejsce na liście PSL dla Gienka i to nie tego z Lądku.
Panie Waldku, niech się Pan już nie boi
Wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak w przeszłości zasiadał w radach nadzorczych licznych firm, instytucji i fundacji, o czym nie poinformował – to fakt. Prokuratura nie dopatrzyła się w tym niczego podejrzanego, a sprawdzać będzie, jeśli media doniosą więcej – kolejny fakt. Centralne Biuro Antykorupcyjne nic nie mówi, bo to tajne – to także fakt.
A co jest tak tajne? Trudno powiedzieć, bo to tajne. Dziennikarze więc muszą sprawdzać, a właściwe organy państwa mówić, że prawa nie złamano, bo to już było owym organom znane (ale tajne). A jeśli nie było znane, to przecież minister na swoich ukrytych funkcjach nie zarabiał. A skoro nie zarabiał, prawa nie złamał. Może i nie złamał. Dlaczego nie ujawnił? Owszem: mógł podjąć świadomą decyzję, że nie warto. Albo zapomniał.
W pierwszym wypadku – jest źle. Bo minister nie może świadomie zatajać, że siedział w radach nadzorczych jakichkolwiek instytucji czy firm. Z prostej przyczyny: może się z nimi jeszcze zetknąć niejako z drugiej strony barykady. A wtedy wolałbym wiedzieć, czy podejmując decyzję korzystną dla firmy X, minister podejmuje ją całkiem obiektywnie, czy jako jej były nadzorca, choćby i darmowy.
Z tą darmowością też nie do końca wszystko jest jasne. Bo jeśli jako prezes rady nadzorczej wraz z całą radą na koszt firmy poleci na przykład na Seszele – będzie to wynagrodzenie czy tylko wyjazdowe posiedzenie? Mamy każdą taką rzecz sprawdzać?
Wicepremier zapomniał, że zasiadał w niektórych radach nadzorczych. To rzeczywiście możliwe. W końcu zasiadał w tak wielu
Jest druga możliwość. Waldemar Pawlak zapomniał, że zasiadał w niektórych radach. To rzeczywiście możliwe. W końcu zasiadł w tak wielu. Można powiedzieć, że to polityk rozrywany wręcz biznesowo. I społecznik.
Wyciągnijmy jednak wnioski, bo aż korci, aby sparafrazować słowa piosenki Kazika „Lewy czerwcowy”. Panie Waldku, Pan się nie boi, prokuratura i CBA za panem stoi?
Od polityków zajmujących najwyższe funkcje oczekuję, że z rzetelnością (także najwyższą) ujawnią w oświadczeniach posiadany majątek, dochody, także zajmowane w różnych instytucjach stanowiska i funkcje, nawet jeśli nie pobierają wynagrodzeń.
Od prokuratury i CBA wymagam, aby w identyczny sposób traktowały wszystkich obywateli. Nie powinno być różnicy pomiędzy zatajeniem a nieujawnieniem informacji o zasiadaniu w radzie nadzorczej obojętnie jakiej firmy. Nie powinno, a jest.
Kilka dni temu CBA poinformowało o przeprowadzeniu
3-letni kredyt obrotowy?
kontroli oświadczeń radnych. Rzecznik CBA Jacek Dobrzyński stwierdził, że przeciwko radnemu ze Środy Wielkopolskiej skierowano akt oskarżenia, bo m.in. zaniżył o 300 tys. zł kwotę posiadanych pieniędzy, nie podał informacji o wszystkich nieruchomościach. I tu nie ma wątpliwości -CBA stanęło na wysokości zadania.
Ale prokuratura zarzuca także radnemu zatajenie członkostwa w radzie nadzorczej jednej ze spółek oraz zatrudnienie na stanowisku doradcy w przedsiębiorstwie.
Wicepremierowi wolno więcej?
http://www.kurierlubelski.pl/opinie/komentarze/235808,panie-waldku-niech-sie-pan-juz-nie-boi,id,t.html