Zabił dwie osoby. Nie przyznaje się do winy.

7 września, 2010
Po zatrzymaniu Piotr T. do Sądu Rejonowego w Koninie doprowadzony został w kajdankach
Po zatrzymaniu Piotr T. do Sądu Rejonowego w Koninie doprowadzony został w kajdankach

Czy sąd skarze sprawcę tragedii?
W konińskim Sądzie Rejonowym rozpoczął się długo wyczekiwany proces sprawcy tragicznego wypadku w Spławiu. Oskarżony o śmiertelne potrącenie dwóch osób (młodej witkowianki i policjanta odbywającego służbę w Strzałkowie) i ucieczkę z miejsca wypadku Piotr T. nie przyznaje się do winy. Mężczyźnie grozi nawet 12 lat więzienia.

TRAGICZNA NOC
Do tragedii doszło we wrześniu ubiegłego roku, lecz Sąd Rejonowy w Koninie dopiero na 25 sierpnia wyznaczył termin pierwszej rozprawy. Sprawa była bardzo skrupulatnie wyjaśniana przez konińską Prokuraturę Okręgową. Tragedia nagłaśniana przez ogólnopolskie media odbiła się szerokim echem wśród społeczeństwa lokalnego. Sprawcę ujęto po bardzo żmudnej pracy funkcjonariuszy policji, którzy sprawdzali setki podobnych samochodów dostawczych. Po odnalezieniu sprawcy wypadku nie został on jednak skierowany przez sąd do tymczasowego aresztu.

Do tej pory mężczyzna nie przyznaje się do winy. Przypomnijmy, że do tragedii doszło w nocy z 11 na 12 września ubiegłego roku. Przed długi okres niezidentyfikowany samochód potrącił dwójkę młodych osób – Filipa W., 25-letniego funkcjonariusza policji z Poznania oddelegowanego do pracy w Komendzie Powiatowej Policji w Słupcy, oraz Katarzynę Zamiarę, 20-letnią dziewczynę z Witkowa. Dwójka bliskich znajomych tragicznej nocy imprezowała w Spławiu na prywatce. Nikt nie spodziewał się, że stanie się tak wielka tragedia.

„…ALE JUŻ NIE ODBIERAŁ”
Po imprezie Filip i Katarzyna nie mogli znaleźć transportu powrotnego. „Dzwoniłem kilka razy, ale do Spławia nikt nie chciał jechać. Filip był zdenerwowany i powiedział, że pójdzie pieszo do Słupcy. Miał próbować złapać okazję. Ja mu odradzałem, po głosie wyczułem, że mógł być pod wpływem alkoholu. Wysłałem mu smsa z numerem postoju taksówek w Słupcy. Później próbowałem się dodzwonić, ale już nie odbierał.” – mówił w sądzie Sebastian K., znajomy z pracy Filipa.

Ciała dwójki młodych osób wcześnie rano 12 września zauważył młody mieszkaniec Spławia, zmierzający do pracy ze swoją matką. Urszula Zalas w sądzie potwierdziła, że to jej syn pierwszy zauważył jedno ciało w rowie. Gdy się zatrzymali kilka metrów dalej znaleźli drugie ciało. Syn państwa Zalas natychmiast zgłosił fakt znalezienia dwóch ciał, pod numer 112. Na miejscu zdarzenia znaleziono lusterko samochodu ciężarowego. Jak się później okazało – część ta odpadła w wyniku uderzenia we wracające do Słupcy drogą krajową nr.92 osoby.

JAK ZNALEZIONO SPRAWCĘ?
Sprawca wypadku Piotr T. nie zatrzymał się po uderzeniu w Filipa i Kasię. Tłumaczył się, że nie wiedział, żeby to były osoby. Myślał, że uderzył lusterkiem w znak, lub przejechał sarnę. Uznał, że może spokojnie jechać dalej. Gdy z mediów dowiedział się, że na drodze w Spławiu znaleziono ciała dwojga młodych osób próbował zatrzeć ślady wypadku paląc tachografy. Jeden ślad jednak pozostał.

„Dowody, które zostały zabezpieczone zostały skrupulatnie poddane analizie, układaliśmy to trochę jak klocki lego. Im dłużej szukaliśmy tego właściwego, tym mniej wierzyliśmy w powodzenie naszych działań, bo wielu sprzedawców części samochodowych twierdziło, że takie lusterka pasują również do innych marek samochodów ciężarowych. Powiem tak, że to jest 100 kilogramów pracy, a 3 deko szczęścia.” – mówił Waldemar Lewandowski, komendant konińskiej policji, po zatrzymaniu Piotra T.

Policjanci zanim odnaleźli właściwy samochód sprawdzili dziesiątki innych aut dostawczych. Wszyscy funkcjonariusze odetchnęli z ulgą, gdy sprawdzając firmę transportową w pobliżu Środy Wielkopolskiej rozpoznali poszukiwany samochód. Po zatrzymaniu sprawcy wypadku Sąd Rejonowy w Koninie nie przychylił się do wniosku prokuratury o zastosowanie tymczasowego aresztu wobec podejrzanego. Doprowadzony w kajdankach Piotr T. sąd opuszczał już swobodnie. Niezrozumiała dla prokuratury decyzja sądu nie została zmieniona.

NIE PRZYZNAŁ SIĘ, NIE CHCIAŁ ZEZNAWAĆ
W postępowaniu przygotowawczym Piotr T. złożył obszerne wyjaśnienia dotyczące tego tragicznego wypadku. W sali sądowej zgromadziło się wiele osób chcących usłyszeć zeznania sprawcy wypadku. Piotr T. odmówił jednak składania wyjaśnień. Po odmówieniu odpowiedzi na pytania, sędzia przewodniczący postanowił odczytać protokoły wyjaśnień oskarżonego, złożone w postępowaniu śledczym.

„Nagle usłyszałem huk. Zwróciłem uwagę na prawą stronę samochodu i zauważyłem, że nie mam prawego lusterka. Wydaje mi się, że spuściłem nogę z gazu. Nie zatrzymałem się nawet na chwilę. Domyślałem się jedynie, że mogłem w coś uderzyć. Przychodziły mi różne domysły do głowy, że uderzyłem sarnę, wystającą gałąź, znak drogowy. Myślałem nawet, że mogłem potrącić pijanego człowieka. W momencie gdy usłyszałem huk, poruszałem się z prędkością 70, 75 kilometrów na godzinę. Na pewno nie poruszałem się w terenie zabudowanym. Wydaje mi się, że mijałem szczere pola. Nie widziałem żadnych zabudowań. Droga była nieoświetlona, nie było wzdłuż niej żadnych latarni ani chodników.” – wyjaśniał o przebiegu trasy Piotr T.

– „Zanim usłyszałem ten huk na pewno nie wykonywałem manewru omijania ani wyprzedzania. Nie zauważyłem nikogo na drodze ani na poboczu drogi. Nie widziałem również świateł samochodów. Na drodze było pusto. Ja w drodze do domu nie zatrzymywałem się ani razu pomimo tego, że nie miałem lusterka. To, że ja się nie zatrzymałem jak usłyszałem ten huk, to w mojej ocenie spanikowałem. Możliwe, że gdzieś w podświadomości czułem, że kogoś potrąciłem. Jak zajechałem do domu, to od razu przekazałem ojcu, że urwałem lusterko i, że być może kogoś potrąciłem. Ja nie czuję się do końca winnym tego zdarzenia. Może to pech, nie uważam, żebym zabił kogoś celowo i umyślnie naruszył jakiekolwiek zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym. Uważam, że wina jest też pieszych, że w taką pogodę poruszali się po jezdni. Wiem, że to tragedia, to co się zdarzyło, ale nikt przy zdrowych zmysłach i przy takiej pogodzie w nieoświetlonym miejscu nie chodzi prawą stroną drogi” – mówił dalej podczas przesłuchania Piotr T. Jego wyjaśnienia nie rzucają cienia wątpliwości, że tej feralnej nocy to on kierował samochodem ciężarowym marki mercedes, oraz że to on potrącił dwie idące w stronę Słupcy osoby. Oskarżonemu grozi do 12 lat pozbawienia wolności.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *