Zabił kobietę, sam odebrał sobie życie?
Do tragedii doszło w miejscowości Wiekowo (gmina Witkowo). Najprawdopodobniej mężczyzna udusił swoją partnerkę, po czym wbił sobie nóż w okolice klatki piersiowej. Nad ranem parę znalazła właścicielka domu w którym mężczyzna wynajął pokój. Prokuratura prowadzi dochodzenia, aby wyjaśnić dokładny przebieg tragedii.
14 października w godzinach porannych właścicielka domu w Wiekowie miała obudzić jednego ze swoich tymczasowych lokatorów. To co zobaczyła przez uchylone drzwi zaparło jej dech w piersiach. Na tapczanie leżał mężczyzna z nożem wbitym w pierś, a na łóżku obok kobieta, rozebrana do połowy, z ciętymi ranami na ciele. Natychmiast po zobaczeniu dwóch ciał kobieta pobiegła po sąsiada, ponieważ nie mogła dostać się do pokoju. Jak mówił sąsiad właścicielki domu: Drzwi od środka były zablokowane krzesłem, więc musiałem użyć siły, żeby je otworzyć. To co zobaczyłem było straszne.
Zamordowana kobieta to 36-letnia mieszkanka Jaworowa (gmina Witkowo), a mężczyzna to 44-letni mieszkaniec Wolsztyna. Ona była wdową, a on był wolny. Poznali się na leczeniu odwykowym. Mężczyzna był dosyć dobrze sytuowany, pracował za granicą. Posiadał większą sumę pieniędzy, ponieważ niedawno sprzedał samochód. Kobieta była pozbawiona władzy rodzicielskiej, miała trójkę dzieci. W czerwcu tego roku była karana za kierowanie samochodem w stanie nietrzeźwości.
Sprawę próbuje wyjaśnić prokuratura. Jak mówi prokurator Marek Kosmalski: W Wiekowie koło Witkowa ujawniono zwłoki kobiety i mężczyzny w wynajmowanym pokoju. Z wstępnych ustaleń wraz z biegłym lekarzem Zakładu Medycyny Sądowej wynika, że kobieta zmarła wcześniej, prawdopodobnie w wyniku uduszenia. Mężczyzna miał nóż w piersiach. Przyczyny zgonu ustali szczegółowo sekcja. Nie wiadomo jeszcze czy byli trzeźwi czy nie. Oni ze sobą sympatyzowali, nie można tego nazwać konkubinatem. Próbujemy ustalić czy ten mężczyzna zamordował tą kobietę, czy miało to zupełnie inny przebieg. Wszystko wskazuje, że tak było, ale nie możemy niczego wykluczyć. Drzwi do pokoju nie miały zamka, były podparte od wewnątrz krzesłem.
Właścicielka nie słyszała w nocy żadnych hałasów. Na korytarzu jednak widziała ślady krwi, które starła, bo przypuszczała, że jest to krew jej suki, którą dzień wcześniej sterylizowała. Nie można również wykluczyć osób trzecich, które mogły wziąć udział w tym zdarzeniu. Z pierwszych ustaleń wynika, że kobieta zmarła wcześniej niż mężczyzna.
Próbowaliśmy się skontaktować z właścicielką domu w którym doszło do tej tragedii. Kobieta nie wpuszcza jednak nikogo do domu, przez próg jednak powiedziała nam kilka słów: Od tej tragedii oczy mi jeszcze nie wyschły. Ciągle płaczę. Za 25 złotych narobiłam sobie takiej krzywdy. To jest nie do przeżycia, chyba do śmierci będę to pamiętać.