Zmarł Dariusz MYCA Ratajczak

5 kwietnia, 2011
Zmarł Dariusz MYCA Ratajczak
Zmarł Dariusz MYCA Ratajczak

Miał najlepszą lewą nogę w historii słupeckiego futbolu
We wtorek (22 marca) rano wszystko nagle zawirowało. Tuż przed 9 zadzwonił telefon. „Mam dla ciebie smutną wiadomość dziś w słupeckim szpitalu zmarł Darek Ratajczak” – usłyszałem w słuchawce wzruszony głos prezesa SKP Roberta Nadgrodkiewicza. Wiedziałem, że choruje, ale ta informacja zwaliła mnie z nóg. To niemożliwe! Jak to? Myca? Darek był kolegą, ale nie tylko… Gdy byłem małym chłopcem on już grał w słupeckiej drużynie. Często więc mu kibicowałem. Byłem też kierownikiem drużyny kiedy wspólnie świętowaliśmy nasz największy sukces – awans do III ligi. Wreszcie w ostatnich latach, Myca z pasją opowiadał mi o sukcesach swojego syna Jarka, z którego był bardzo dumny…

Darek urodził się 29 czerwca 1962 roku w Ciążeniu, jako syn Aleksego i Anny z Tyliszów. Był absolwentem Międzyresortowego Zespołu Szkół Zawodowych w Słupcy, pracownikiem PSS SPOŁEM, stacji paliw CPN… Jako piłkarz reprezentował województwo konińskie w kategorii juniorów, działacz SKP, kierownik drużyny. W latach szkolnych Dariusz Ratajczak był koszykarzem- trzykrotnym mistrzem województwa konińskiego szkół podstawowych. Grał w tenisa stołowego – wywalczył czwarte miejsce w Wielkopolsce w kategorii dzieci.

Delegacja Słupeckiego Klubu Piłkarskiego uczestniczyła w pogrzebie kolegi
Delegacja Słupeckiego Klubu Piłkarskiego uczestniczyła w pogrzebie kolegi

– Od najmłodszych lat skazany byłem na sport. Czy z początku podobało mi się, czy nie, ojciec prawie codziennie skutecznie wszczepiał we mnie bakcyla sportowego, gierki sprawnościowe i różne zabawy z piłką. Ojciec (Aleksy Ratajczak – lekkoatleta WARTY Poznań, elektryk w słupeckim ZREMB-ie, ajent baru gastronomicznego PKS i PKP – przyp. TK) starał się, bym systematycznie poprawiał swoją sprawność. Dlatego w podstawówce i szkole średniej należałem do wyróżniających się sportowców. Uprawiałem wiele dyscyplin, ale… że zostanę piłkarzem, nigdy nie przypuszczałem – mówił wielokrotnie, wspominając swoją sportowa przygodę.

Od 1974 roku piłkarz. Grał na wszystkich pozycjach w POGONI Słupca, BUDOWLANYCH. Służbę wojskową odbył, grając w A-klasowym PIAŚCIE Człuchów (1985 – 87). Miał też sezonową przygodę z SOKOŁEM Kleczew gdy nie mógł się porozumieć ze słupeckimi działaczami. Pamiętam jako kilkuletni kibic słupeckiej drużyny, chodziłem na mecze to MYCA grał chyba jeszcze w ataku. Z czasem gdy zatracał jeden ze swoich walorów jakim była szybkość, zyskiwał doświadczenie i został obrońcą. Na grę Darka zawsze patrzało się z zainteresowaniem. Potrafił zrobić z piłką coś takiego, o czym dyskutowano potem przez wiele tygodni.

Gdy trenerem POGONI został po raz pierwszy Adam Topolski, na inauguracyjny mecz przyszło nam jechać do Koła. OLIMPIA wtedy była dla nas równorzędnym rywalem, ale w tym spotkaniu niewiele miała do powiedzenia. Wygraliśmy chyba 5:0 a jedną z bramek, ale tą najpiękniejszą strzelił właśnie MYCA. Całe lato trenowali stałe fragmenty gry, zwłaszcza rzuty rożne. Gdy padł sygnał „piątka”, piłka została wycofana na narożnik pola karnego. Rywale zdezorientowani patrzyli jak Darek nabiega i strzela lewą nogą. Piłka wylądowała w okienku bramki. To jedna z najpiękniejszych bramek jaką widziałem w wykonaniu słupeckiego piłkarza. – Trenerze ma się to uderzenie – mówił po meczu zadowolony. – Muszę przyznać, że lewą nogę to masz na poziomie ekstraklasy – odpowiedział mu trener Topolski. Takich bramek strzelił jeszcze wiele.

Darek był zawsze najważniejszą postacią w drużynie. Na boisku i poza nim. W głowie mam nadal jego wcześniejsze przekomarzania się z Hawajem , czy trenerem Grajkiem. Obaj już nie żyją więc pewnie teraz Darek rozmawia z nimi o piłce, a może nawet razem grają… Później, czasami bardzo ostro ocenialiśmy grę zespołu z Markiem Chruścielą i Romanem Długoszem. Zwłaszcza w autobusie, wracając z dalekich wyjazdów… Na boisku w ostatnich latach bogatej kariery potrafił tak rządzić grą obronną, że ta pod jego kierownictwem popełniała bardzo mało błędów. Młodsi zawodnicy, choć czasami nie bardzo im się to uśmiechało, bez zbędnych słów wykonywali polecenia Darka.

Nie wiem ile w sumie rozegrałem spotkań, ale myślę, że kilkaset. Nie wiem też ile strzeliłem bramek, ale sądzę, że kilkadziesiąt, głównie dla barw słupeckich – mówił już po zakończeniu kariery. Gdy ją skończył, nadal grał w piłkę w rozgrywkach halowych. Tam kopał piłkę w ekipie STOLARZY, z którą wygrał wiele rozgrywek. Ostatni raz widziałem go kopiącego futbolówkę chyba w styczniu 2010 podczas turnieju Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w barwach SKP i Przyjaciele…

Rodzina nad grobem śp. Dariusza Ratajczaka
Rodzina nad grobem śp. Dariusza Ratajczaka

Bardzo ważna w jego życiu była rodzina. No i tutaj też życie rodzinne splatało się ze sportem. „Gdy poznałem Mariolę (rocznik 1969, pielęgniarka, żona od 1990 roku – przyp. TK) moja więź ze sportem – z normalnych względów – zdwoiła się. Przecież to znakomita piłkarka MEDYKA Konin, w kategorii juniorek była reprezentantka Polski, zagrała m.in. przeciwko Bułgarii, uczestniczyła w międzynarodowym turnieju na Węgrzech, była laureatką II Plebiscytu na 10 Najlepszych Sportowców ZSM Konin. Wspaniały sportowiec, a przede wszystkim żona i matka naszych dzieci – komplementował Mariolę podczas jednego z wielu spotkań z Tadeuszem Kubackim w redakcji. Bardzo dumny był z Jarka ( rocznik 1991, absolwent SP1, piłkarz SKP, ALUMINIUM Konin. LECHA Poznań,aktualnie OLIMPIA Grudziądz – przyp TK). „Za nami chyba ma tę smykałkę do piłki” – mówił często chwaląc syna a to za strzelenie kilku bramek w jednym meczu dla ALUMINIUM, a to za medale Mistrzostw Polski w barwach LECHA, a to za grę w Młodej Ekstraklasie.

Najbardziej rozpromieniony był jednak, gdy na turnieju w Hiszpanii Jarek został wybrany najlepszym zawodnikiem: “Coś chyba z niego będzie” – mówił uradowany. „Widziałeś jak Jarek zagrał na młodzież z LEGII” – zaczepił mnie kiedyś na ulicy po transmisji meczu ME LECH – LEGIA. Bardzo chciał, żeby syn zrobił wielką karierę. Bardzo kochał też młodszą córkę. Mówił o niej „Gwiazdeczka”. Miał skomplikowaną młodość. Ciężko przeżył śmierć matki i ojca. Receptą na wszystko był sport. Niestety, już nigdy nie porozmawiamy o sporcie… Nigdy nie uzupełni swoich wspomnień… Nigdy Mycy nie zobaczymy na meczu piłki nożnej, czy pikniku siatkarskim w Przyprodzinie.

Kadra Pogoni Słupca przed sezonem, w którym słupczanie wywalczyli awans do trzeciej ligi
Kadra Pogoni Słupca przed sezonem, w którym słupczanie wywalczyli awans do trzeciej ligi

Dariusz Ratajczak zmarł 22marca w słupeckim szpitalu. 25 marca spoczął na cmentarzu św. Krzyża. Uroczystości pogrzebowe poprzedziła Msza Święta, w której ks. Józef Warga pożegnał zmarłego – Dzisiejsza Ewangelia przedstawia najbardziej niesprawiedliwą śmierć, która miała miejsce w historii świata. (…) Jezus przyjął doświadczenie śmierci. On uczy nas sztuki umierania. Umiera w ciszy i całkowitym zawierzeniu Bogu Ojcu. Przejmujące są słowa Jezusa, wypowiedziane na krzyżu, tuż przed śmiercią – Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego. Jednak dzisiejsza Ewangelia jasno nam pokazuje, że śmierć nie jest końcem życia. (…) śmierć stanowi przejście do życia prawdziwego, do życia wiecznego. (…) Śmierć jest w pisana w życiowe doświadczenie każdego z nas. Z naszej perspektywy, z naszego punktu widzenia, śmierć zawsze przychodzi w niewłaściwym czasie, czy też jak mówimy – przychodzi za wcześnie. Nie mamy na to żadnego wpływu. Trzeba zdać się całkowicie na Bożą Opatrzność, która w tajemniczy sposób kieruje życiem człowieka. Bóg wie, co dla każdego człowieka jest najlepsze i daje to nam w odpowiednim czasie. By to zrozumieć potrzeba całkowitego zawierzenia Bogu i w tym miejscu trzeba powtórzyć słowa umierającego Jezusa – Ojcze, w Twoje ręce oddajemy duszę naszego zmarłego Dariusza. Śp. Dariusz odszedł z tego świata, wierzymy jednak, że śmierć stała się dla Niego przejściem do nowego życia, ufamy, że znalazł szeroko otwarte drzwi w domu Ojca. Podczas swojego ziemskiego życia starał się wypełniać wszystkie obowiązki, które należały do Niego, jako do męża i ojca. W ten sposób realizował swoje własne powołanie życiowe. Znając Jego miłość do żony i dzieci prosimy dziś, aby aniołowie zanieśli Jego duszę wprost do raju.

Śp. Dariusza Ratajczaka żegnała żona, syn Jarek, córka Ola, bracia z rodzinami, szwagier z rodziną, teściowe Kubaccy, rodzina, znajomi i przyjaciele z SKP Słupca.

•••

„Myca był bardzo ambitny. Nienawidził przegrywać. Z tylu ważnych spotkań wychodził zwycięsko. I właśnie najbardziej boli mnie to, że przegrał najważniejszą walkę. Walkę o swoje życie” – powiedział wzruszony Jarek Laube, przyjaciel Darka, po pogrzebie.

•••

Adam Topolski
(trener POGONI)
Darek to był wielki pasjonat piłki. Gdy był piłkarzem w moim zespole zrozumiał, że w jego wieku i z jego predyspozycjami powinien być obrońcą a nie napastnikiem. U mnie strzelał wiele bramek ze stałych fragmentów gry. Każda z nich była piękna. Gdy skończył karierę zawodniczą wiele razy rozmawialiśmy o grze jego syna. Dobrze, że doczekał kilku jego sukcesów i tego, że znalazł się w kadrze czołowego zespołu z ekstraklasy. Wiem, ze marzył o wielkiej karierze dla Jarka.

Stanisław Wiśniewski
(bramkarz, kolega z boiska)
Z Mycą grałem kilka ładnych lat… 12może 13. Wiem, że zaczynał bardzo wcześnie. Jak występowałem w bramce, to On zaczynał na lewym skrzydle w ataku, później w obroniena lewej stronie, wreszcie na stoperze… Był niezwykle bramkostrzelny, dobry technicznie, z doskonałą wręcz kiwką… Pamiętam, że interesowały się Nim inne kluby, ale On był wciąż wierny Słupcy… Wielka szkoda, że odszedł w tak młodym wieku.

Mariusz Tkaczyk
(kolega z boiska)
Poznałem go jako Pana Dariusza Ratajczaka, ale w mojej pamięci pozostanie na zawsze jako sympatyczny, uśmiechnięty Myca. Po dobrej grze w drużynach młodzieżowych trener Zygmunt Dobrychłop powołał mnie na pierwszy mecz seniorów z WISŁĄ Płock. Wchodzę do szatni a tam siedzą dojrzali zawodnicy, panowie: Dariusz Ratajczak, Henryk i Leszek Wyszyńscy, Stanisław Wiśniewski, Mirosław Bednarowicz i inne sławy słupeckiej piłki. Nogi się pode mną ugięły. Trener postanowił, że wyjdę na lewej obronie. Wychodzimy na boisko, a Pan Darek do mnie mówi: „Młody masz trzymać linię”. Patrzę na siebie. Jestem szczupły, o co mu chodzi. Jeszcze raz na mnie spojrzał: „Grasz metr przede mną, chłopa masz na wyciągnięcie ręki”. To była krótka rada Pana Darka tuż przed meczem. Ten mecz zagraliśmy na zero z tyłu. Ja miałem zdartą nogę, płuca wyplute. On poczekał na mnie, klepnął w plecy i powiedział: „Super młody grałeś, przybij piątkę. Myca jestem” Dla mnie to była taka radocha, że nie spałem całą noc. Czułem się jakbym dostał ze 100 tysięcy premii, a przecież graliśmy za darmo, dla kibiców. Takie były czasy. Myca to był bardzo inteligentny piłkarz. On nigdy się nie zmęczył. Zawsze miał czas na poprawienie fryzury, by wrócić do żony, którą bardzo kochał, w nienagannym stanie. Grał ostatniego stopera i potrafił tak sobie grę ułożyć, że praktycznie mógł cały czas spokojnie obserwować grę. Wtedy w obronie grali przecież sami młodzi: ja, Andrzej Skonicki, Tomek Skąpski, Marek Piegsa.

Sławomir Ceglewski
(razem grali w turniejach halowych)
Jak skończył karierę zawodniczą miłość do piłki mu nie przeszła. Chodził razem z nami pograć i potem grał z nami w lidze halowej. Raz zdobyliśmy mistrzostwo, raz chyba byliśmy na drugim miejscu. Na boisku typowy obrońca z talentem do strzelania goli, a poza boiskiem sympatyczny kolega. Mieliśmy z nim bardzo dobry kontakt.

fot archiwum, Janusz Wiśniewski, Katarzyna Rybicka

  1. W dniu 6 czerwca bieżącego roku odbędzie się msza święta w intencji dr Dariusza Ratajczaka. Zapraszamy wszystkich do udziału w tym wydarzeniu. Bardzo proszę o pomoc w rozpropagowaniu tej inicjatywy.
    https://www.facebook.com/dr.Dariusz.Ratajczak
    Ponieważ nie znałem osobiście pana dr Dariusza Rajczaka szukam osoby, która zechciałaby wygłosić wspomnienie o nim.
    z poważaniem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *