Zrobieni w Kryszaka

27 sierpnia, 2013

We wtorek i środę, kilka dni przed Świętem Wniebowstąpienia Maryi Panny, przed jednym ze słupeckich marketów zaczepia mnie młoda dziewczyna. Oferuje udział w konkursie, a wygraną ma być darmowy bilet na występ Jerzego Kryszaka. Wystarczy, by po usunięciu zakrytej części zdrapki ukazał się napis „Wygrana”. Zdrapuję więc i … jest! Wygrałem!

Pani, do której podchodzę, cieszy się, jakby to ona wygrała i serdecznie mi gratuluje. I sam nie wiem, czy to już zmęczenie, czy rutyna, bo jej radość bardziej wygląda na wyreżyserowaną, niż spontaniczną. Zresztą po chodniku dookoła kosza i parkingu walają się dziesiątki zwycięskich zdrapek, również obserwując przez chwilę reakcje innych laureatów szybko przekonuję się, jak bardzo specyficzny jest to konkurs. Konkurs, w którym przegranych nie ma. Każda zdrapka wygrywa. Staję się więc, podobnie jak kilkaset innych osób tego dnia, posiadaczem biletów na występ artysty. Zupełnie darmowy, choć wkrótce wiele osób zapłaci za te bilety niebotyczne kwoty.

Dzień przed występem odbieram telefon. Męski głos uprzejmie pyta mnie, czy na pewno przyjdę, czy na pewno z małżonką, czy na pewno o czasie. Słyszę jeszcze dobrą radę, by być wcześniej, by znaleźć sobie dobre miejsce. Jeszcze raz słyszę gratulacje, po czym mimochodem pan przebąkuje coś o warsztatach kulinarnych. Gdy przyglądam się biletom – rzeczywiście, drobnymi literami jest napisane coś o tychże warsztatach. Ale ludzie, z którymi rozmawiam wcześniej pod sklepem, idą na Kryszaka. O warsztatach słyszeli nieliczni.

Więcej we wtorkowym (27.08) wydaniu „Gazety Słupeckiej”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *