Jedno morderstwo wystarczy

18 marca, 2010
Piotr Wysokowski ma wiele wspomnień o rodzinnym Zagórowie. Tych złych i tych dobrych.
Piotr Wysokowski ma wiele wspomnień o rodzinnym Zagórowie. Tych złych i tych dobrych.

Sprawa kilku wątków
Piotr Wysokowski z Zagórowa opowiada o swoich życiowych przypadkach. Były czasy, kiedy był na wozie, a także pod wozem. Teraz boryka się z problemem własnego mieszkania przy ulicy Konińskiej. Twierdzi, że majątek nie słusznie został mu zabrany. Pan Piotr opowiedział nam także o zatkanych kominach w domu, kontrowersyjnym wjeździe na podwórko, morderstwie zza ściany i agresywnym sąsiedzie z żółtego domu. Warto nadmienić, że pokój na górze tej posesji zajmuje latem słynna malarka Grażyna Harmacińska-Nyczka, która jest ciocią pana Wysokowskiego.

Piotr Wysokowski mówi o niesprawiedliwym losie, jaki go spotkał. Wymienia słabe strony polskiego prawa, które jego zdaniem jest bardzo pogmatwane. Swoją opowieść rozpoczyna od paradoksu, jaki się wydarzył w sprawie odszkodowania z tytułu uszczerbku na zdrowiu.

GŁODÓWKA W OBRONIE ŻYDÓW
Pod koniec lat sześćdziesiątych pan Piotr pracował we Wrocławiu. Tam uległ wypadkowi samochodowemu, który jak się później okazało mógł być zamachem na jego życie. Nie pierwsze zresztą. Biegli stwierdzili, że w jego samochodzie była odkręcona kierownica. Zagórowianin uszedł z życiem i trafił do szpitala. Kiedy odzyskiwał siły, w Polsce głośno było o dyskryminacji Żydów, których pozbawiano wówczas wszelkich praw obywatelskich, standardów, warunków pracy i życia, wypędzano z kraju. Wysokowski postanowił zorganizować strajk głodowy, manifestując tym samym pogrom żydowskiego ludu.

Oczywiście został zabrany przez funkcjonariuszy i legitymowany. Później pan Piotr starał się o rentę i odszkodowanie z tytułu poważnego uszczerbku na zdrowiu. Otrzymał je, ale uwaga! Po 41 latach. Byłem zdziwiony, kiedy zobaczyłem dokument z ZUS-u potwierdzający przyznanie kwoty rzędu 6 tysięcy złotych. Z tego można płakać – jak mówi mój rozmówca, albo głośno się śmiać. To tylko jeden z przypadków życiowych mieszkańca ulicy Konińskiej spod numeru 29. No właśnie, meritum sprawy dotyczy tej posesji.

CZYJ JEST MAJĄTEK?
Piotr Wysokowski opowiada o kupnie domu przy ulicy Konińskiej przez jego nieżyjącą matkę. Wspomina też czasy, kiedy mieszkali tu różni lokatorzy. Część majątku kupił pan Bosak, a następnie sprzedał Chłodnickiemu. Kolejnym nabywcą jest obecnie mieszkający w drugiej części budynku Dariusz Kowalski wraz z rodziną. „Pamiętam, jak zmieniali się lokatorzy, a jeden z nich podciął żonie gardło. W podwórzu była rozlewnia wód mineralnych, a obecnie są to pomieszczenia gospodarcze. Mam akt notarialny z 1956 roku, gdzie wyraźnie zapisano, kto jest właścicielem części domu.

Tymczasem dowiaduję się, że właścicielem całego domu, także części, w której mieszkam jest pan Kowalski. Jak to się mogło stać?” – zastanawia się mieszkaniec Zagórowa. W akcie notarialnym, który został sporządzony w 56 roku jest zapis, że nieruchomość tę nabył w drodze sprzedaży z dnia 10 lipca 1942 roku od rodziców Michał Wysokowski. Nieruchomość nie miała jednak urządzonej księgi wieczystej. Kolejnymi nabywcami byli rodzice pana Piotra – Ireneusz i Zofia Wysokowscy. Pani Zofia zmarła kilka lat temu, a zgodnie z obowiązującym prawem nabywcami stają się spadkobiercy.

Pan Piotr czuje się więc właścicielem swojej części. „Wydaje mi się oczywiste, że jako syn, który mieszkał tu z matką, przejmuję po śmierci część domu, którego kupno zostało zawarte w akcie notarialnym”.

Okazuje się jednak, że pani Zofia za życia nikomu nie zapisała majątku, a teraz spadkobierców jest wielu. Są to zarówno dzieci, jak i ich dzieci. Takie sprawy często mają swój finał w sądzie. Temat będzie trudny do rozwiązania, bo znając inne podobne przypadki, rodzina nigdy nie odpuści. Każdy chce swoją „działkę”. Istniej możliwość pierwokupu, jednak pan Piotr musiałby po wycenie rzeczoznawcy spłacić spadkobierców. W innym wypadku, dom ma kilku a może kilkunastu właścicieli i temat może tkwić w nieskończoności.

Spytałem także Dariusza Kowalskiego o sporną kwestię wokół majątku przy ulicy Konińskiej. Wytłumaczył mi, że on jest jedynie właścicielem połowy domu, co ma udokumentowane. Druga część należy do spadkobierców po zmarłej Zofii Wysokowskiej. Pan Darek dodał, że brama wjazdowa jest wspólna i należy do trzech użytkowników. O to też poszła ostra kłótnia, która zakończyła się wybiciem zęba panu Piotrowi.

ZOSTAŁEM NAPADNIĘTY WE WŁASNYM DOMU
Poszło o bramę, która prowadzi do trzech posesji i jest służebnością sąsiedzką. Pan Piotr opowiada o krewkim sąsiedzie z innego domu, który ma wokół wielu wrogów. „Wszedł do mojego mieszkania i złapał mnie za gardło. Zostałem pobity, a ostatecznie wybito mi zęba. Tu kolejna przykra sprawa, która mnie spotkała. Zgłosiłem ten incydent na 997, ale reakcja policji była dopiero na drugi dzień wieczorem. Wówczas nie było mnie w domu, zabrała mnie rodzina na długi weekend.

Cała sprawa nie znalazła końca, winny nie został ukarany. Spory związane z bramą trwają do dziś” – uskarża się w piśmie do Komendy Powiatowej Policji w Słupcy Piotr Wysokowski. Zdarzenie miało miejsce w 2008 roku, a interweniujący nie otrzymał odpowiedzi na pismo z komendy. Także wiele lat wcześniej – jak opowiada mój rozmówca – chciano nie tylko go upokorzyć, ale planowano zamach na jego życie. „Jedno morderstwo w tym domu wystarczy” – kwituje.

Z KOMINAMI DO BURMISTRZA
Kolejna niemiła przygoda, która przytrafiła się mojemu rozmówcy, to zamurowanie kominów. Trudno do końca zrozumieć, o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi. Kominy były zamurowywane, później rozmurowywane. Jednym słowem kolejna wspólnota, przez którą leci jeden dym. Pan Piotr mówi o eksplozji w kominie sąsiada, która spowodowała wybuch jego rur przyłączonych do pieca. Wystąpiły poważne utrudnienia w paleniu, a następstwem zarządzania kominowymi kanałami, było pozbawienia pana Piotra ciepła we własnym mieszkaniu.

Twierdzi on, że podczas ostatnich silnych mrozów, miał zimno w domu, bo w piecach nie da się napalić. Nie ma tak zwanego cugu. Mieszkaniec ulicy Konińskiej postanowił interweniować pisemnie do władz miasta Zagórowa. O tym wszystkim napisał w liście do burmistrza. Wiesław Radniecki odpisał: „Żadne prace wykonywane na budynku nie są i nie były wykonywane przy moim poparciu. Przepisy prawa jednoznacznie określają, że na właścicielu lub zarządcy ciąży obowiązek utrzymania budynku i urządzeń z nim związanych w należytym stanie.

W związku z tym, że budynek jest własnością prywatną, oraz fakt, że podnoszona przez pana kwestia dotyczy komina, poprosiłem kominiarza o sprawdzenie opisanej przez pana sytuacji. Mistrz kominiarski Bogusław Wrzesiński po przeprowadzonej kontroli stwierdził, że komin nie jest zamurowany, ponieważ jego konstrukcja na to nie pozwala ze względu na jego ty tzw. „baba”. Wbrew temu, co pan pisze u Państwa Kowalskich dojście do komina ani jego stan nie budzi zastrzeżeń, jest utrzymany w należytym stanie w przeciwieństwie do części, która związana jest z pana mieszkaniem.

Powyższe zostało potwierdzone protokołem z przeprowadzonej kontroli”. Także w rozmowie ze mną burmistrz Wiesław Radniecki powiedział, że urząd nie ma kompetencji do przeprowadzania kontroli wszelkich urządzeń w domach prywatnych. Właściwą instytucją jest nadzór budowlany z siedzibą w Słupcy. Jeśli zaś chodzi o sporną kwestię własności majątku, burmistrz nie widzi innego rozwiązania, jak jedynie drogą sądową.

Tam można dociekać swoich racji i swoich praw. Pan Piotr mówi, że to jak walka z wiatrakami, a on chce tylko godnie i z okazaniem szacunku egzystować w swojej wczesnej jesieni życia. Jest miłośnikiem historii ziemi zagórowskiej. W swoim archiwum ma wiele cennych fotografii, pamiątek rodzinnych i po Żydach. Wiele widział i wiele słyszał. Warto byłoby scalić taką biografię w całość, z czego mogłaby powstać publikacja w miasteczku. Na koniec pan Piotr dodaje – „Prawdziwa publikacja, a nie Album promujący jedną rodzinę”.

Miejmy nadzieję, że sytuacja w domu u pana Piotra poprawi się, a spory sąsiedzkie odejdą w zapomnienie. Przecież nie warto uprzykrzać sobie wzajemnie życie, bo tak szybko mija…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *