MIKER bohater
Jeszcze przed meczem SKP z PŁOMYKIEM było wiadomo, że to będzie ciężkie spotkanie. Goście, choć ostatnio nie wiedzie im się najlepiej, są wiceliderem i mają ambicje awansować do III ligi. Gospodarze zapowiadali walkę o trzy punkty, choć grali oni mocno osłabieni brakiem m.in. Macieja Bogdańskiego (najskuteczniejszego tej wiosny piłakrza SKP) i Michała Walerczyka. Dlatego nie dziwi, że bohaterem miejscowych po bezbramkowym remisie został bramkarz Słupcy Marcin Mikołajczyk. Choć niewiele brakowało, żeby na miano bohatera zasłużył Michał Goliński.
SKP zagrał w składzie: Marcin Mikołajczyk – Daniel Bednarowicz, Patryk Krawiec, Krystian Augustyniak, Jacek Mikołajczyk, Dariusz Gromanowski (Jakub Woźniak), Szymon Ziemski (Tomasz Kubiak), Michał Goliński, Sebastian Kubacki, Norbert Lorencki, Igor Zieliński.
Pierwsza połowa przebiagała zdecydowanie pod dyktando piłkarzy z Koźmińca. Pierwszy strzał z dystansu niepewnie złapał bramkarz gospodarzy, ale później Marcin Mikołajczyk spisywał się wybornie. Słupczanie mieli też wiele szczęścia, bo strzał głową napastnika PŁOMYKA z trzech metrów minął bramkę. W końcówce goście znowu mogli zdobyć gola. Ni to strzał, ni dośrodkowanie zmierzało w okienko naszej bramki, ale Mikołajczyk szczęśliwie wybił futbolówkę na róg. W pierwszych 45 minutach SKP praktycznie ani razu nie zagroził bramce rywali. Mimo to kibice nie tracili nadziei na lepszy występ po przerwie. I nie zawiedli się.
Słupczanie w szatni musieli usłyszeć od trenera Przysiudy kilka mocnych słów, bowiem po przerwie do ataku ruszyli gospodarze. Sam trener, który w pierwszych 45 minutach siedział na ławce wyjatkowo spokojnie, po przerwie zaczął żyć razem z drużyną. Od razu przyszły tego efekty. Znakomite podanie z głębi pola otworzyło Michałowi Golińskiemu drogę do bramki. Nasz najbardziej doświadzcony piłkarz wbiegł w pole karne i… niestety, uderzył tak, że bramkarz gości wybił piłkę na rzut rożny. Ataki SKP jeszcze bardziej się ożywiły, gdy bezproduktywnego tego dnia Gromanowskiego zmienił Jakub Woźniak. Widać było, że rezerwowy chciał koniecznie udowodnić trenerowi, że zasługuje na miejsce w pierwszym składzie. Pierwsze jego akcje były dynamiczne, ale w pewnym momencie Woźniak tak „się zagotował”, że będąc w polu karnym zamiast dogrywać do lepiej ustawionych partnerów zdecydował się na strzał, który nie mógł zaskoczyć bramkarza rywali. Słupczanie mieli jeszcze jedną okazję. Ponownie Goliński wbiegł w pole karne, jednak miał piłkę “na gorszej” – prawej nodze. Nie wiadomo, czy strzelał, czy podawał, ale futbolówka przeleciała wzdłuż linii bramkowej. Nie zdołał jej dobić nawet znajdujący się w pobliżu Nowicki.
Jednak najwięcej roboty w tym meczy miał bramkarz Mikołajczyk, który jedną paradą wzbudził aplauz na widowni. Stało się tak po obronie strzału z 20 metrów w samo okienko naszej bramki. Można więc śmiało powiedzieć, że choć słupczanie mieli swoje sytuacje, to właśnie MIKEROWI zawdzięczają punkt w tym meczu. Trzeba bowiem przyznać, że rywale w tym meczu prezentowali się lepiej od podopiecznych Waldemara Przysiudy.
Fot. Janusz Wiśniewski