Pies rzucił się na trzylatkę
Mogło dojść do tragedii
W ubiegłym tygodniu w małej miejscowości tuż za Witkowem doszło do zdarzenia, które mogło się tragicznie skończyć. Dorosły, duży pies rzucił się na trzyletnią dziewczynkę. Mała Julka po zdarzeniu trafiła do poznańskiego szpitala. Na szczęście obrażenia jakich doznała nie doprowadzą do trwałego uszczerbku na zdrowiu. Policja twierdzi, że mała Julka została pogryziona przez psa. Właściciele Szarika, dziadkowie Julki mówią, że pies skoczył na ich wnuczkę z radości i podrapał ją swymi pazurami.
ZDARZENIE W GOSPODARSTWIE
„Trzyletnia dziewczynka przed własnym domem została pogryziona przez psa. Dziecko z obrażeniami twarzy trafiło do szpitala.” – mówi Anna Osińska, rzecznik gnieźnieńskiej policji. Jak ustalili policjanci, dziewczynka jeszcze tego samego dnia została przewieziona do szpitala w Poznaniu. „Z relacji rodziny dziecka wynika, że gdy doszło do zdarzenia, 3-letnie dziecko znajdowało się pod opieką matki. Policjanci wyjaśniają okoliczności sytuacji oraz sprawdzają, czy dziewczynka miała właściwą opiekę” – dodaje rzecznik policji.
Do zdarzenia doszło 22 maja około godziny 20:20 na jednej z posesji w gminie Witkowo. Jak ustalili policjanci, 3-letnia dziewczynka przebywała na terenie gospodarstwa rolnego. W pewnym momencie z łańcucha na ogrodzonej posesji zerwał się pies i zaatakował idące dziecko. Chwilę później 3-latka z obrażeniami twarzy trafiła do szpitala w Gnieźnie, a następnie do Poznania. Okazało się, że dziecko miało zranioną twarz. Policjanci ustalili, że mieszaniec owczarka był własnością rodziny. Teraz policjanci wyjaśniają, jak doszło do wypadku i czy dziewczynka miała właściwą opiekę. Po kilku dniach od zdarzenia postanowiliśmy dowiedzieć się więcej na ten temat. Rzecznik policji Anna Osińska potwierdziła nam, że postępowanie jest w toku.
„Ustaliliśmy, że pies był szczepiony. Lekarz weterynarii nakazał poddanie psa obserwacji. Policja z Witkowa ustala czy doszło do narażenia dziecka na poważny uszczerbek na zdrowiu. Postępowanie jest wszczęte” – mówi nam Anna Osińska.
A jak zdarzenie wyglądało dokładnie? Postanowiliśmy sprawdzić sami, co mówią zainteresowane osoby.
PIES U WŁAŚCICIELA
Udaliśmy się do Witkowa, aby porozmawiać z lekarzem weterynarii, który po zdarzenia zbadał zwierzę. Marek Jackowski potwierdził to, o czym powiedziała nam rzecznik policji – pies był szczepiony przeciwko wściekliźnie.
„Pies jest teraz u właściciela. Nie ma takiej potrzeby, aby był odizolowany. Nasze obserwacje będą prowadzone po 5, 10 i 15 dniach od zdarzenia. Po tej obserwacji wydamy naszą opinię, lecz nic nie wskazuje na to, by opinia była drastyczna. Z tego co ja wiem, ten pies tylko podrapał małą dziewczynkę” – mówi Marek Jackowski.
Pytamy się go, jak wygląda procedura po takim zdarzeniu. Lekarz mówi, że według procedur zwierzę jest trzymane w klatce na terenie lecznicy weterynaryjnej tylko wtedy, gdy właściciel nie posiada warunków do odpowiedniej opieki.
„W tym przypadku właściciele mają niezbędne warunki. Pies ma swoją budę, jest uwiązany na łańcuchu.” – dodaje M. Jackowski.
Cały artykuł w „Gazecie Słupeckiej”