Zabił dwie osoby
W nocy z 11 na 12 września na drodze krajowej nr 92 w Spławiu doszło do tragicznego wypadku. Kierujący samochodem ciężarowym przejechał dwie osoby stojące na poboczu drogi. Sprawca nie zatrzymał się na miejscu tragedii. Po dwóch miesiącach śledztwa ustalono, że wypadek spowodował Piotr P., mieszkaniec okolic Środy Wielkopolskiej. Mężczyzna nadal jednak pozostaje na wolności.
WYPADEK NA K92
12 września około godziny 8:00 rodzina Zalasów ze Spławia jechała w stronę Słupcy. W pewnym momencie syn kierującej samochód zauważył w rowie coś dziwnego. Wydawało mu się, że była to kurtka, która mogła spaść jakiemuś motocykliście. Po chwili jednak dostrzegł, że w rowie leży ciało mężczyzny. Polecił swojej mamie zatrzymać auto, aby przyjrzeć się z bliska temu znalezisku. Po zatrzymaniu, na poboczu Zalasowie zauważyli również ciało młodej kobiety. O swoim znalezisku szybko poinformowali pogotowie ratunkowe, a na miejsce zdarzenia w tym czasie dobiegł Piotr Zalas. Jak mówił po zdarzeniu: „W rowie leżały dwa ciała.
Na oko było widać, że te osoby nie żyją. Nogi i ręce mieli powykręcane, naprawdę straszny widok. Czekaliśmy na karetkę bo jechała od Konina. Jeszcze zabłądzili w Spławiu, wjechali na wieś. Jak nawrócili to była z nimi od razu policja. Lekarz z pogotowia stwierdził zgon tej dwójki. Mężczyzna miał rozciętą nogę, i ogólnie ciała były w złym stanie. Komu się narazili, że takie coś ich trafiło?” Kobieta, która zginęła na miejscu to 20- letnia Katarzyna Zamiara, mieszkanka Witkowa. Mężczyzną, którego dotknęła tragedia był Filip P., policjant z Poznania, odbywający służbę w Słupcy. Po imprezie znajomymi w Spławiu czekali na taksówkę.
POSZUKIWANIA KIEROWCY
Sprawą tego wypadku zajęły się media ogólnopolskie. Od rana w sobotę o Spławiu można było usłyszeć w stacjach radiowych, zobaczyć w telewizji, oraz przeczytać w internecie. Policja na poważnie zajęła się sprawą, która bulwersowała wszystkich okolicznych mieszkańców. Jak mówił po wypadku jeden z mieszkańców Spławia: „Ten kto ich przejechał nawet nie miał odwagi się zatrzymać i zobaczyć co zrobił. Może jakby się zatrzymał i udzielił pomocy oni by żyli? Przez całą noc mogli się wykrwawić. Chociaż, żeby zadzwonił po karetkę. To jest wstrząsające. Dwa ciała w rowie. Tacy młodzi ludzie, a umarli przez nieuwagę jednego kierowcy. Powinien za to odpowiedzieć.” Jednym z głównych śladów z miejsca zdarzenia było lusterko samochodu ciężarowego, które oderwało się po uderzeniu. Szkło lustra było zbite, a jego mocowanie powykrzywiane, co świadczyło o dużej sile uderzenia.
Sprawdzono dokładnie do jakiego samochodu mogło należeć lustro. Wytypowano model ciężarowego mercedesa 800, lecz sprzedawcy części samochodowych twierdzili, że takie lustro pasuje również do innych modeli samochodów. Funkcjonariusze zajmujący się sprawcą nie tracili jednak nadziei. Policja wytypowała 800 samochodów marki mercedes, które miała sprawdzić. Szczęście funkcjonariuszom dopisało 2 listopada, gdy udali się do Środy Wielkopolskiej. Tam w jednej z rodzinnych firm transportowych drzwi otworzył zdziwiony Piotr P. 24-latek potwierdził od razu, że we wrześniu na drodze między Goliną, a Słupcą uderzył w coś na poboczu, lecz nie wiedział w co. Mężczyzna został zatrzymany.
Jak mówił podczas zwołanej konferencji prasowej komendant konińskiej policji Waldemar Lewandowski: „Mężczyzna przyznał się, że brał udział w zdarzeniu, że w coś uderzył, ale twierdzi, że nie wie w co. Dowody, które zostały zabezpieczone zostały skrupulatnie poddane analizie, układaliśmy to trochę jak klocki lego. Im dłużej szukaliśmy tego właściwego, tym mniej wierzyliśmy w powodzenie naszych działań, bo wielu sprzedawców części samochodowych twierdziło, że takie lusterka pasują również do innych marek samochodów ciężarowych. Powiem tak, że to jest 100 kilogramów pracy, a 3 deko szczęścia.”
SPRAWCA NA WOLNOŚCI
Piotr P. tłumaczył się podczas przesłuchań tym, że nie zdawał sobie sprawy, że uderzył w ludzi stojących na poboczu. W żadnych mediach również nie słyszał o takim zdarzeniu. Jak mówił prokurator Marek Kasprzak po wtorkowych przesłuchaniach Piotra P.: „Postawiliśmy mu zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku, w wyniku którego zginęły dwie osoby. Mężczyźnie grozi do 8 lat pozbawienia wolności. Prokuratura wystąpi z wnioskiem o zastosowanie tymczasowego aresztu wobec podejrzanego. Tylko od sądu będzie zależało, czy Piotr P. trafi do aresztu.” Wniosek o zastosowanie tymczasowego aresztu trafił do Sądu Rejonowego w Koninie 3 listopada w godzinach popołudniowych.
Sąd wyznaczył, że rozpatrzy ten wniosek następnego dnia. Sprawą ponownie zajęły się media ogólnopolskie. Chwilę przed godziną 10:00 Piotr P. został doprowadzony w kajdankach do sądu przez kryminalnych funkcjonariuszy konińskiej policji. Wykonywanie swojej pracy dziennikarzom utrudniał ojciec podejrzanego, popychając ich, oraz grożąc. Na korytarzu sądowym wykrzykiwał, żeby wszyscy się odczepili od jego syna, bo ten o niczym nie wiedział, i nie chcą rozgłosu. Sprawca wypadku już dwa dni po zatrzymaniu miał swojego obrońcę. Gdy podejrzany wszedł na salę rozpraw, pewne się wydawało, że trafi do aresztu. Tak się jednak nie stało. Po chwili Piotr P. wyszedł już bez kajdanek, trzymał w rękach tylko dokumenty.
Mężczyzna który przyznał się do uczestniczenia w zdarzeniu w Spławiu, podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku, nie udzielenie pomocy poszkodowanym, oraz zbiegnięcie z miejsca zdarzenia – pozostaje na wolności. Zdaniem sądu decyzja o zatrzymaniu Piotra P. byłaby przedwczesna, ponieważ zachodzą podejrzenia, że poszkodowani swoim zachowaniem przyczynili się do powstania wypadku. Dopiero opinia biegłych pozwoli ustalić przebieg tego zdarzenia. Prokuratura zapowiedziała, że będzie odwoływać się od decyzji sądu pierwszej instancji.
OSIEROCIŁA DZIECKO
Jedną z ofiar wypadku była Katarzyna Zamiara, 20-letnia młoda matka z Witkowa. Miała małą córeczkę, Laurę, która kilka dni temu skończyła 13 miesięcy. Rodzice Kasi, Piotr i Halina, są zbulwersowani faktem, że Piotr P. pozostaje cały czas na wolności. Jak mówi Halina Zamiara: „Nas tylko boli, że zabił dwóch ludzi niewinnych, i sąd go wypuścił. Nas nawet nikt nie poinformował, że on został zatrzymany. Dopiero z mediów się dowiedzieliśmy, zadzwoniła do nas mama Filipa z Poznania, i powiedziała nam, że w mediach o tym wypadku znowu mówią.
Stało się, to się stało, nikt tych żyć nie wróci, ale mam żal do niego, że nawet się nie zatrzymał, nie spojrzał czy potrzebują pomocy, nie udzielił pomocy, mógł nawet wezwać pogotowie i uciec. Może któreś by jeszcze żyło. Zobaczą wszyscy, jeszcze dostanie karę w zawieszeniu i będzie się cieszył. Miał czas na zastanowienie się co mówić jak go złapią, co zrobić. Mają prywatną firmę przewozową, to stać ich na adwokata.” Państwo Zamiarowie chcą już zapomnieć o sprawie, ponieważ to są bardzo ciężkie przeżycia dla całej rodziny. Domagają się, aby sprawca wypadku odpowiedział za śmierć ich córki.
„Nawet jeśli był oślepiony, była mżawka, czy cokolwiek, to w momencie uderzenia na pewno musiał zauważyć. Nie ważne dla niego było, że lusterko na drodze mu odpadło? W samochodach ciężarowych przecież trzeba się posługiwać lusterkami bocznymi. Wiedział doskonale co zrobił. Tego już mu nikt nie udowodni. O tym, że go wypuścili dowiedzieliśmy się od dziennikarza, nikt z policji do nas nawet nie zadzwonił.” – Dodaje Piotr Zamiara.
Ci z prasy „Konińskiej” to kłamczuchy! A o reszcie nie będę pisał bo brak słów.
Straszne co tam się stało!!!
ten komendant z klockami lego i z kilami troszke mnie rozjebał bo najłatwoej to mu jest zatrzymać pijanego rowerzystę pewnie… szkoda słów…
Co oni piszą. Osierociła córkę, która kilka dni temu skończyła 13 miesięcy?! Kaśka zginęła we wrześniu a Laura w październiku skończyłaby dopiero rok.