„TW Świniak” to nie laurka

29 grudnia, 2009

Jak można było łatwo przewidzieć, „Gazeta Słupecka” pozwoliła sobie na kolejny bezpardonowy atak pod adresem Miejskiego Domu Kultury, ludzi tam pracujących oraz organizatorów i uczestników imprez. Zamieszczony w „GS” tekst „Wulgaryzmy ze sceny domu kultury” jest rażąco stronniczy i manipuluje faktami. Brakuje w nim również podstawowych elementów dziennikarskiego warsztatu. Koncert zespołu Zbuntowany Kaloryfer z 10 grudnia rzekomo – zdaniem „GS” – „zbulwersował wielu mieszkańców naszego regionu”.

Już z daleka razi fakt, że autor nie pofatygował się, by zapytać o opinie uczestników koncertu w MDK czyli widzów. Zamieszczenie tychże opinii było podstawowym obowiązkiem autora artykułu. Autor nie pofatygował się również, by zamieścić opinie opisywanych organizatorów i opiekunów koncertu czyli nauczycieli z „Ekonomika”. Zamiast naocznych i „nausznych” świadków w tekście pojawiają się jacyś „zbulwersowani mieszkańcy naszego regionu”.

I to jest manipulacja numer jeden. Manipulacja numer dwa to kolejne bardzo poważne złamanie podstawowych zasad sztuki dziennikarskiej. Nakazuje ona dziennikarzowi dotarcie do WSZYSTKICH stron problemu, konfliktu czy zdarzenia, zwłaszcza i BEZWZGLĘDNIE DO TYCH, KTÓRYM STAWIA SIĘ ZARZUTY. Zastanawiające, dlaczego stawia się Piotrowi Górnemu, wokaliście zespołu Zbuntowany Kaloryfer jakieś zarzuty, nie rozmawiając z nim na ten temat?

Nikt z redakcji „GS”nie zwrócił się do mnie z zapytaniem o komentarz czy wypowiedź. Za taki żenujący brak elementarnej wiedzy o dziennikarskim warsztacie kierownictwo „GS” powinno wytargać autora tekstu za uszy (na marginesie ten niedouczony dziennikarsko redaktor skrył się za anonimowym podpisem „Z”). Manipulacja numer trzy polega na wmawianiu czytelnikowi, że na scenie występował jakiś „urzędnik miasta”. Występ miał miejsce po pracy i odbywał się w tak zwanym prywatnym czasie wolnym.

Zbuntowany Kaloryfer to prywatne przedsięwzięcie czterech osób. Muzykowanie to nasze hobby i oddajemy się temu z pasją i zaangażowaniem. Łączenie w artykule prywatnego hobby z pracą, zwłaszcza w jakimś negatywnym kontekście, to celowa nieetyczna manipulacja. Manipulacja numer cztery polega na tym, że autor twierdzi, iż uczestnicy „zostali nakarmieni dawką chamstwa”. Przed rozpoczęciem koncertu ostrzegłem widzów, że niektóre wiersze są ostre a osoby, które sobie takich treści nie życzą mogą opuścić salę.

Podczas narracji pomiędzy utworami nie padło ani jedno nieparlamentarne słowo. Natomiast w tekstach śpiewanych utworów pojawiło rzeczywiście kilka „słówek”, ale były one elementami rockowej poetyki i nie miały związku z żadnym rzekomym „chamstwem”. Nie che mi się tu rozwijać wątku o poetach, używających ostrych i wulgarnych słów dla podkreślenia ekspresji utworu, bo dla ludzi czytających książki i słuchających muzyki jest to oczywiste. Listę tych najbardziej znanych otwiera Allen Ginsberg, który jak mówi encyklopedia: „w oryginalny sposób łączył wysublimowany język oraz romantyczną wizyjność z obrazami wulgarnymi i prowokacyjnymi, nie szczędząc przy tym dosadnego słownictwa”.

Lista podobnych twórców kończy się gdzieś tam za horyzontem. Cytowany (celowo w strzępkach, bo łatwiej jest manipulować wyrwanymi słowami) przez „GS” utwór „TW Świniak” to tekst traktujący o kolaboracji. Trudno, śpiewając o zachowaniach niegodziwych, zachować układną stylistykę rodem z przedszkolnej laurki, zwłaszcza w muzyce rockowej. Jest to muzyka w której teksty są dynamiczne, drapieżne, a ostre słowa są jej nieodłącznym elementem.

Taka jest rzeczywistość rockowej kultury niezmiennie od ponad 40 lat. W tym kontekście żądanie od burmistrza i Rady Miasta, by zajęli oni stanowisko w powyższej sprawie i przeanalizowali rockowe wiersze to chyba jakiś żart. Kontynuując zatem ów żart proponuję zażądać również stanowiska starosty, marszałka, wojewody, ministra kultury i dziedzictwa narodowego oraz przesunąć dwie dywizje pancerne z Podhala. Nie wiem natomiast czemu służyć ma kłamliwe stwierdzenie, jakobym „zabiegał” o udział w koncercie.

Zaproszenie na koncert Amnesty International otrzymał nasz gitarzysta od jednej z nauczycielek ZSE i zostało ono przez nas przyjęte. Ponadto zespół zrzekł się jakiegokolwiek honorarium za występ. Po czwartkowym koncercie usłyszeliśmy wiele ciepłych słów zarówno od uczniów jak i opiekunów w podziękowaniu za udany koncert i udział w akcji.

I jeszcze jedna ciekawostka. Mimo wielu różnych działań i aktywności organizacyjnej w kilku dziedzinach w społeczności lokalnej (sport, muzyka, media) przez ostatnie lata „Gazeta Słupecka” permanentnie pomijała moją osobę. Tymczasem okazja do przedstawienia mnie w pejoratywnym kontekście za pomocą wspomnianych manipulacji została skwapliwie wykorzystana przez „GS”.

Pozostawiam to bez komentarza Cieszy mnie natomiast fakt, że „GS” uznała utwór „TW Świniak” za kontrowersyjny. Artystyczny cel został osiągnięty, a zastosowane werbalne środki wyrazu dotarły do odbiorcy. Do zobaczenia na koncertach!

Piotr Górny – Zbuntowany Kaloryfer

•••

„TW Świniak” to laurka… wulgaryzmów

Szanowny Panie Piotrze
Pozwoli Pan, że nie zgodzę się z Pańskimi wywodami. Piszę tę replikę w imieniu, jak to Pan określił, niedouczonego dziennikarsko redaktora, który skrył się za anonimowym podpisem „Z”. Otóż literką „Z” podpisywane są w „GS” najczęściej informacje, które są dziełem części redakcji czyli zespołu, czyli „Z”. Takim tekstem był komentarz dotyczący słów, albo jak Pan woli „słówek”, zawartych w treściach śpiewanych utworów podczas imprezy.

Nie ma Pan racji Panie Piotrze, nic a nic, nie można zarzuć naszemu tekstowi, a już na pewno nie to o czym Pan pisze. To nie był reportaż, to nie było sprawozdanie z imprezy (takowe ukazało się na stronie 30 ubiegłotygodniowego wydania gazety), to była opinia, komentarz, co do określonej kwestii – wulgaryzmów, które padły ze sceny instytucji publicznej, Miejskiego Domu Kultury.

Ocena, komentarz mają to do siebie, że piszący mają prawo do swojego punktu widzenia, do przedstawienia swoich racji i nie muszą ich konfrontować z kimkolwiek. Kto, jak odebrał Pańskie i Kolegów „słówka” w śpiewanych utworach, to kwestia smaku i subtelności. My je odebraliśmy, jak je odebraliśmy. To, że te „słówka” są zaliczane do wulgarnych, czyli wulgaryzmów nie nam ustalać i nam podobnych. Zrobili to mądrzejsi od nas.

Znajdzie je Pan w „Słowniku polszczyzny potocznej” (Maciej Czeszewski, Wydawnictwo Naukowe PWN Warszawa, 2006 r.). Przy każdym z nich, tych wulgarnych, jest oznaczenie wulg. Polecam lekturę „Słownika…”, tym bardziej, że pracuje Pan zawodowo, nie tylko hobbystycznie (ale to mało ważne) z dziećmi i młodzieżą. W swoim wywodzie podpiera się Pan tezą, że to taki rodzaj muzyki, że to sprawa ekspresji, że takich wulgarnych słów używają niektórzy poeci i że „lista podobnych twórców kończy się gdzieś tam za horyzontem”.

Zgoda, zależy kto jaki ma horyzont i gdzie mu się linia horyzontu kończy. Pozwoli Pan, że ja z kolei powołam się na teorie odmienne od Pańskich. Dorota Zdunkiewicz-Jedynak w „ABC stylistyki” twierdzi, iż „autor każdego tekstu musi się liczyć z faktem, że pojawienie się wulgaryzmów w wypowiedzi publicznej u znacznej częściej użytkowników polszczyzny wywołuje silne negatywne odczucia estetyczne”.

Autorka uważa także, że trudno jest z perspektywy zmieniającego się zasięgu społecznego wulgaryzmów przyklasnąć wulgaryzacji języka literatury, filmu, mediów. Stwierdza wręcz, że „wulgaryzacja języka przyczynia się do zacierania różnic między kulturą wysoką a kulturą niską, na korzyść tej drugiej”. I na koniec mojego wywodu, o zgubnych skutkach wulgaryzmów w życiu publicznym, pozwolę sobie zacytować swoiste credo autorki pracy o wulgaryzmach w życiu publicznym.

A brzmi ono tak:
„Jest kilka racji, dla których nie powinno się używać wulgaryzmów w sytuacjach publicznych. Są one prawie zawsze:

a) przejawem agresywnego stosunku do rozmówcy lub do otaczającego świata (ich użycie w wypowiedzi jest zwykle próbą prowokacji, wywołania awantury, obrażenia kogoś);
b) dawaniem upustu silnym emocjom, nad którymi mówiacy nie potrafi zapanować (odreagowuje je za pomocą mocnego słowa);
c) przejawem braku kultury i ubóstwa słownikowego (dotyczy to zwłaszcza wulgaryzmów używanych w funkcji przerywnika, wypełniacza pauz w wypowiedzi);
d) tanim chwytem służącym szokowaniu, wskutek naruszenia tabu obyczajowego.”

Tyle i aż tyle o wulgaryzmach, a teraz co do innych Pana uwag. Panie Piotrze, jest Pan urzędnikiem czy się Pan z nim identyfikuje bardziej lub mniej, względnie wcale. Nawet jak Pan będzie na urlopie, to… jest Pan urzędnikiem na urlopie. Urzędnik to osoba, której postawa, zachowanie, uzewnętrzniany system wartości nie kończy się o godzinie 16.00.

Urzędnik, a tym bardziej redaktor naczelny biuletynu samorządowego, to osoba publiczna, a takowa budzi powszechne zainteresowanie. Możemy więc oceniać jej zachowanie, jak to Pan ujął, nawet „w prywatnym czasie wolnym”. Tym bardziej, jeżeli zachowania owe mają związek z pełnioną przez nią funkcją. A w Pana przypadku mają. Pracuje Pan zawodowo z dziećmi i młodzieżą, nie tylko hobbystycznie. Szkoda, że „nie pozwala” Pan, aby takiej oceny, zgodnie z naszą sugestią, dokonał burmistrz i Rada Miasta.

Pewnie ma Pan rację, że byłby to chyba „jakiś żart”. No cóż, Pan wie lepiej, na ile Pan sobie może pozwolić. Nie będę dociekał dlaczego… Szkoda też, że nie wymienił Pan, abyśmy zwrócili się o taką ocenę do np. ks. proboszcza – obojętnie jakiej parafii. Z pewnością byłaby ciekawa, w szczególności na okres w jakim słowa te publicznie zostały wyemitowane (adwent).

Co do podziękowań uczniów i ich opiekunów (nauczycieli?), to jak już napisałem – sprawa gustu, subtelności, wrażliwości i wielu innych rzeczy, o których z uwagi na skromność nie napiszę. Uczniów potrafię zrozumieć… A tak na marginesie zarzuca Pan, że w swojej krytycznej opinii powołujemy się na „jacyś zbulwersowani mieszkańcy naszego regionu”, a sam zachowuje się Pan podobnie. Przecież uczniowie i nauczyciele też mają imiona i nazwiska.

Tak, utwór „TW Świniak” uznaliśmy za kontrowersyjny z uwagi na zawarte w nim wulgaryzmy, miejsce jego prezentacji, przesłanie imprezy, widownię. Stwierdza Pan, że artystyczny cel został osiągnięty, ale przecież nie o „artyzm” tu chodziło. Głównym założeniem akcji, w ramach której odbył się koncert, było osiągnięcie celu wychowawczego. To nie był przecież festiwal rockowy.

Twierdzi pan, że „trudno, śpiewając o zachowaniach niegodziwych (podobno utwór „TW Świniak” to tekst traktujący o kolaboracji – przyp. WF), zachować układną stylistykę, rodem z przedszkolnej laurki, zwłaszcza w muzyce rockowej”. Panie Piotrze, nie trudno. Wszystko zależy od tego, czy mamy do czynienia z „kulturą wysoką czy kulturą niską”.

Życzę Panu i sobie, aby to werbalne przeciwstawienie dotarło w swym wyrazie do odbiorców – bywalców Miejskiego Domu Kultury i nie tylko… Z wyrazami…. ubolewania

Władysław Filipczak
„Gazeta Słupecka”

  1. Przeczytałem tekst Pana Górnego i Pana Filipczaka i nasuwa mi się tylko jedna myśl: asinus asinorum in saecula saeculorum. Pozdrawiam.

  2. Urzędnik Miejski rzucający „mięsem” na SZKOLNYM koncercie dla młodzieży? To karygodne i niedopuszczalne i Pan Burmistrz powinien wyciągnąć jakieś wnioski!

  3. „Manipulacja numer dwa to kolejne bardzo poważne złamanie podstawowych zasad sztuki dziennikarskiej. Nakazuje ona dziennikarzowi dotarcie do WSZYSTKICH stron problemu, konfliktu czy zdarzenia, zwłaszcza i BEZWZGLĘDNIE DO TYCH, KTÓRYM STAWIA SIĘ ZARZUTY. Zastanawiające, dlaczego stawia się Piotrowi Górnemu, wokaliście zespołu Zbuntowany Kaloryfer jakieś zarzuty, nie rozmawiając z nim na ten temat? Nikt z redakcji „GS”nie zwrócił się do mnie z zapytaniem o komentarz czy wypowiedź” – Górny a pamiętasz swoje artykuły? Tak pytam, bo ty nigdy nie pytałeś o zdanie tych, którym dowalałeś. Zapomniał Umpół jak manipulantem buł?

  4. „Szkoda też, że nie wymienił Pan, abyśmy zwrócili się o taką ocenę do np. ks. proboszcza – obojętnie jakiej parafii. Z pewnością byłaby ciekawa, w szczególności na okres w jakim słowa te publicznie zostały wyemitowane (adwent).”

    To potraktowałem jako żart. Co ksiądz może powiedzieć w tym temacie?Wątpię by chodź troszkę znał się na tego typu muzyce, a jest wręcz pewne ,że uzna zachowanie Umpy za karygodne. Niestety bardzo często księża zabierają głosy w sprawach o których nie mają zielonego pojęcia…

  5. To miał być koncert dla młodzieży a wyszło żenujące widowisko, całe szczęście,że nie podczas zajęc szkolnych!Ale skoro jest przyzwolenie Burmistrza na takie wulgarne występy pracowników …

  6. skończcie tą żenującą rozmowę bo żal mi się was wszystkich robi. Ludzie się pokłucili , wyciągają publicznie brudy a wy się podniecacie. żenada i doskonały przykład słupeckiego grajdołu

  7. “Szkoda też, że nie wymienił Pan, abyśmy zwrócili się o taką ocenę do np. ks. proboszcza – obojętnie jakiej parafii. Z pewnością byłaby ciekawa, w szczególności na okres w jakim słowa te publicznie zostały wyemitowane (adwent).”

    hahaha , i kto to pisze ???? panie redaktorze czy Pan na zebraniach swojej partii zwraca się z oceną postępowania pana kolegów do księdza proboszcza 😕

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *