„Zadźgałem gnoja!”

19 maja, 2010
Czy Izabela R. pomagała byłemu partnerowi w dokonaniu napadu na stację?
Czy Izabela R. pomagała byłemu partnerowi w dokonaniu napadu na stację?

Chciał wyjść z długów? Napadał i kradł.
W Sądzie Okręgowym w Koninie rozpoczął się proces przeciwko Grzegorzowi R., który w ubiegłym roku dokonał kilku napadów. Podczas jednego z nich kilkakrotnie ugodził nożem pracownika stacji benzynowej. Oskarżony przyznaje się do wszystkiego oprócz usiłowania zabójstwa. Czy jego była partnerka Izabela R. pomagała mu w napadach?

ODPOWIE ZA DWA NAPADY
Grzegorz R. to 30-letni mężczyzna ze Słupcy, który od września ubiegłego roku przebywa w tymczasowym areszcie. Oskarżony jest usiłowanie zabójstwa i rozbój. 20 czerwca 2009 roku około godziny 21:00 w miejscowości Roztoka (gmina Kleczew) zamaskowany mężczyzna z nożem w ręku wszedł na stację paliw gdzie przebywał jeden pracownik. Bandyta szybko podszedł do siedzącego sprzedawcy i przyciskając go do biurka zażądał wydania pieniędzy.

Mała kwota nie zadowoliła Grzegorza R., przez co w złości ugodził trzykrotnie bezbronnego pracownika stacji paliw. Złodziej szybko wybiegł ze stacji i samochodem koloru zielonego odjechał z miejsca napadu. W samochodzie siedziała kobieta, jak się później okazało była to Izabela R., ówczesna konkubina Grzegorza. Drugi napad, o który jest oskarżony słupczanin miał miejsce 18 września ubiegłego roku. Około godziny 14:00 w Kosewie pod sklep Gminnej Spółdzielni podjechał czarny mercedes. Wysiadł z niego zamaskowany mężczyzna z bronią w ręku.

Grzegorz R. wszedł do sklepu od progu krzycząc, aby ekspedientka wydała mu pieniądze. Podszedł do niej, przystawił pistolet do skroni, a sprzedawczyni nie wydała ani złotówki. Ze sklepu napastnik wziął jedynie sztangę papierosów po czym szybko odjechał z miejsca zdarzenia. Być może Grzegorz R. do dziś przebywałby na wolności. Na szczęście ekspedientka zauważyła częściowo numery rejestracyjne samochodu, którym bandyta przyjechał pod sklep.

Po zgłoszeniu na policję w wyniku niezwłocznie podjętych działań ustalono, że samochód ten po zamianie należy do Grzegorza R. W samochodzie funkcjonariusze znaleźli atrapę pistoletu typu glock, czarną chustę, parę rękawic, pojemnik z gazem, nóż z napisem AK47 CCCP wraz z pochwą.

BAGNET NA BROŃ
Słupczanin żałuje tego co zrobił, szczególnie po tym gdy dowiedział się jakie konsekwencje miał pierwszy z czynów. Chce naprawić swoje błędy, odpracować poniesione straty materialne i psychiczne pokrzywdzonych.

Grzegorz R. oskarżony jest o usiłowanie zabójstwa
Grzegorz R. oskarżony jest o usiłowanie zabójstwa

„Nie przyznaję się do usiłowania zabójstwa, a do pozostałych czynów tak. Chciałem przeprosić pokrzywdzonych, bardzo żałuję tego co zrobiłem. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Nie było planu, że będę faceta dźgał nożem. Bardzo żałuję tego co zrobiłem. Wcześniej nie wiedziałem jakie mogą być skutki uderzenia bagnetem w plecy. Wiedziałem, że taki bagnet zakłada się na broń. Chciałbym prosić o niski wymiar kary.” – mówił ze łzami w oczach Grzegorz R.

Przed czerwcowym napadem 30-latek pracował na stacjach paliw we Wrześni i Zasutowie. Chciał również wyjechać za granicę kraju, lecz wyjazd nie wypalił. Mężczyzna od dłuższego czasu spotykał się z Izabelą R., mieszkanką gminy Ostrowite. Miał również spore długi – prawie 30 tysięcy złotych kredytu w różnych bankach. W maju ubiegłego roku jego partnerka dowiedziała się o wielkim zadłużeniu mężczyzny. Według Grzegorza R. to jego partnerka Izabela domagała się, aby spłacić swoje zadłużenie dzięki pieniądzom pozyskanym z napadów.

POMAGAŁA CZY NIE?
Izabela R. jest oskarżona o pomoc Grzegorzowi R. w napadzie na stację.

Jak mówiła w sądzie: „Przyznaję się, że byłam w samochodzie podczas napadu. Grzegorz po położeniu mojej córki do łóżka powiedział mi o napadzie, ale to było już w samochodzie. Bardzo się bałam, policjanci przyjechali do mnie wieczorem, byłam w stresie. W czasie przesłuchania policjanci mnie straszyli, że nie zobaczę więcej córki, że ja nie wrócę do domu. To co Grzegorz R. mówi o mojej osobie to jest nieprawda. O jego długach dowiedziałam się przypadkiem. Po tym napadzie w Roztoce rozstaliśmy się. Pokłóciliśmy się o to, co on zrobił.” – mówi Izabela R.

„Po 20 czerwca Grzegorz R. był 2, 3 razy ze względu na moją córkę, która chciała go zobaczyć, uważała go za ojca. Po napadzie w Roztoce jak Grzegorz R. wsiadł do samochodu powiedział mi: „Zadźgałem gnoja”. Bałam się zgłosić to na policję i pogotowie, bałam się, że się zemści.” – dodaje.

Siostra Izabeli, Natalia, w swoich zeznaniach nie potwierdziła tego, że córka Izabeli tęskni za oskarżonym Grzegorzem R. Zdaniem oskarżonego, jego była partnerka swoimi zeznaniami chce się wybielić od zarzutów, ale dobrze wiedziała o napadach i sama do nich namawiała, twierdząc, że oskarżony łatwo spłaci przez to kredyt.

LEDWO USZEDŁ Z ŻYCIEM
Pierwszym przesłuchiwanym świadkiem na rozprawie był Mariusz W., pracownik stacji paliw w Roztoce. To on miał zmianę wieczorem 20 czerwca ubiegłego roku. Po napadzie przebywał w szpitalu przez 31 dni, w tym 11 dni na oddziale intensywnej opieki medycznej, a 7 dni był nieprzytomny.

Jak mówił w sądzie: „Oskarżony podjechał samochodem około 20:25, kilkukrotnie objechał stację w koło. Siedziałem przy biurku. Wyszedł z samochodu z nożem w ręku i wszedł do środka. Podszedł, zażądał pieniędzy, a później ugodził mnie nożem. Zadzwoniłem do właścicieli stacji, policja i pogotowie nie odpowiadali. Cieszę się, że żyję. Cały czas nie pracuję, jestem na świadczeniu rehabilitacyjnym. Odczuwam skutki poniesionych obrażeń, mam problemy z oddychaniem. Do końca nie doszedłem jeszcze do dobrego stanu psychicznego. Przed zdarzeniem byłem zdrowym, sprawnym człowiekiem.”

„Znalazłem z żoną na stacji Mariusza W. na podłodze. Jak już podjechaliśmy na stację zdążył jeszcze wyjść, na naszych oczach się przewrócił, zemdlał. Był cały pokrwawiony. Jego polar był cały przesiąknięty krwią. Kilka dni wcześniej robiliśmy remont generalny monitoringu. Widziałem nagranie monitoringu, całe zdarzenie trwało 17 sekund.” – mówił o zdarzeniu właściciel stacji Piotr K.

ZAPAMIĘTAŁA NUMERY
27-letnia ekspedientka sklepu Gminnej Spółdzielni w Kosewie chce jak najszybciej zapomnieć o napadzie. Były to dla niej nieopisane przeżycia. To dzięki niej wpadnięto na trop przestępcy, który w toku postępowania przyznał się do napadu na sklep w Kosewie i na stację benzynową w Roztoce. Kobieta zapamiętała część numeru rejestracyjnego samochodu, którym Grzegorz R. przyjechał pod sklep. Był to numer PSL xx24. Po napadzie na sklep ten samochód znaleziono na ulicy Kilińskiego w Słupcy.

„Przyszłam na drugą zmianę. Koło 14:00 ktoś podjechał pod sklep. Gdy wyszłam z zaplecza zobaczyłam – zamaskowany bandyta stał przede mną, miał wymierzoną we mnie broń, wyglądało jak czarny pistolet. Jak powiedziałam, że nie mam pieniędzy chwycił mnie ręką za głowę, przycisnął do podłogi. Bałam się strasznie, myślałam, że strzeli. Wziął spod lady wagon papierosów malboro. Jak wychodził ze sklepu to jeszcze mi groził, że mnie zaj**. Boję się, nie wiem co będzie jak on wyjdzie.” – mówiła Kamila K., ekspedientka sklepu w Kosewie.

W sprawie zeznali już wszyscy świadkowie. Kolejną rozprawę zaplanowano na 12 maja, być może już wtedy zapadnie wyrok.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *