Chcemy tylko sprawiedliwości

14 lipca, 2011
Irena Szulc ze swoją wnuczką nad grobem Tomasza
Irena Szulc ze swoją wnuczką nad grobem Tomasza

Szczegóły sprawy śmierci Tomasza Szulca. Czy dojdzie do przekwalifikowania zarzutów?
W środę 6 lipca w sali Sądu Okręgowego w Katowicach odbyła się kolejna rozprawa dotycząca śmierci Tomasza Szulca, mieszkańca Sługocina. Rodzice Tomasza liczą, że sąd ostatecznie zmieni kwalifikację czynu z pobicia ze skutkiem śmiertelnym na zabójstwo.

BILI NA ŚMIERĆ
Dramat rozegrał się 8 stycznia w noclegowni dla bezdomnych w Mysłowicach. Tomasz Szulc, pochodzący z Sługocina, został skatowany przez dwóch bezdomnych. Całe zdarzenie zarejestrował monitoring. Nie wiadomo z jakiego powodu dwaj mężczyźni katowali Tomasza Szulca, który nie wykazywał żadnych aktów agresji. Policja po otrzymaniu zgłoszenia zatrzymała sprawców tego bestialskiego pobicia.

„Zarządzona została sekcja, która potwierdziła, że powodem śmierci ofiary było brutalne pobicie i kopanie m.in. po głowie. W ustalaniu okoliczności pomocny okazał się zapis z kamer monitoringu, na którym widać jak bezdomny leży na podłodze, a dwaj inni bezdomni kopią go po głowie. Policjanci zatrzymali sprawców oraz przesłuchali w charakterze świadków bezdomnych, którzy w tym samym czasie znajdowali się w ogrzewalni. Wg wstępnych ustaleń pomiędzy ofiarą, a oprawcami miało dojść do wymiany zdań co stało się powodem pobicia. Za dokonane przestępstwo sprawcom grozi do 10 lat więzienia.” – informował rzecznik mysłowickiej policji.

ŚMIERĆ W TELEWIZJI
O tym dramacie rodzice Tomasza dowiedzieli się całkiem przypadkowo, oglądając telekurier w telewizji polskiej. To właśnie w tym programie reporterzy przedstawili brutalne pobicie mężczyzny, którego nikt nie potrafił zidentyfikować. W trakcie rozgrywania się tego dramatu mieszkaniec Sługocina nie posiadał przy sobie żadnych dokumentów.

19 stycznia Irena Szulc i jej mąż Franciszek dowiedzieli się, że zabity w Mysłowicach „bezdomny” to prawdopodobnie ich syn. Następnego dnia przy pomocy internetowych stron policji potwierdzili swoje przypuszczenia – na zdjęciach przeznaczonych wyłącznie dla dorosłych rozpoznali swojego syna.

W międzyczasie prokurator wydał już nakaz pochówku mężczyzny jako n/n. Do pogrzebu jednak jeszcze nie doszło, ponieważ Franciszek Szulc w porę zgłosił, że mężczyzna zabity w noclegowni to jego syn. 16 dni po śmierci swojego syna Franciszek Szulc zidentyfikował ciało w katedrze medycyny sądowej w Katowicach. Postępowanie karne ruszyło zaraz po zatrzymaniu podejrzanych.

DOJDZIE DO ZMIANY ZARZUTÓW?
Sprawę na naszych łamach już dokładnie opisywaliśmy. Od początku dziwił nas fakt, że oskarżenie przedstawione przez prokuraturę to nie zabójstwo, lecz pobicie ze skutkiem śmiertelnym.

Cały artykuł w „Gazecie Słupeckiej”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *